Falstart Bostica

Josh Bostic to uznana marka na parkietach PLK. W sezonach 2018/2019 oraz 2019/2020 brylował, grając dla Arki Gdynia. W moim odczuciu był jedną z największych gwiazd na naszym podwórku w ostatnim czasie. Po dwóch latach wrócił do Polski i podpisął kontrakt z naszym Anwilem. Amerykanin zajmował czołowe miejsce na „liście życzeń” trenera Przemysława Frasunkiewicza. Czy to ciągle Bostic, który wywołuje strach wśród rywali?

Josh Bostic Anwil WłocławekFOTO: Andrzej Romański / plk.pl

Nie oczekiwałem, że amerykański zawodnik będzie wymiatał tak, jak w przeszłości. Czas robi swoje, a poza tym podczas zeszłego sezonu Bostic miał problemy zdrowotne. Włocławską przygodę rozpoczął jednak obiecująco. Podczas meczów sparingowych był naszym najlepszym strzelcem i notował średnio 13,4 punktów. Można było odnieść wrażenie, że ciągle ma „to coś”. Momentami wyglądał niczym prawdziwy „samiec alfa”, który nie spocznie, póki nie zniszczy rywali.

Tymczasem sezon 2022/2023 wystartował i czar prysł…

Bostic notuje na polskich parkietach przeciętnie 10 punktów, 4,7 zbiórek, 3 asysty oraz 1,3 przechwytów. Niby nie ma tragedii, wykręca solidne cyferki, ale znacznie gorzej to wygląda, gdy zajrzymy głębiej. Amerykanin ma ogromne problemy ze skutecznością. Trafia na poziomie 27,7% z gry oraz zaledwie 20,5% z dystansu. Słabiutko… Szczególnie jak na gracza takiego kalibru. Z Zastalem miał 1/7 za trzy, z Sokołem 1/8, ze Śląskiem 2/11. Z kolei podczas ostatniego starcia ze Spójnią ani razu nie trafił zza łuku przy czterech próbach. W polskiej lidze rozegrał dotychczas 67 spotkań, ale nigdy nie zaliczył takiej słabej serii pod względem dyspozycji rzutowej.

Te rzuty są zdecydowanie największą bolączką Bostica. Wiadomo, że czas leci, a Amerykanin skończył już 35 lat. Z wiekiem dynamika ucieka i tak też jest w przypadku naszego weterana. Nogi nie są tak lekkie i sprawne jak w przeszłości. Dlatego po prostu musi bazować na swoim rzucie. Szkopuł w tym, że piłka nie chce wpadać do kosza po próbach Bostica. Mam wrażenie, że samego gracza strasznie zaczyna to frustrować. Przez to często reaguje nerwowo i rzuca na siłę, aby tylko przełamać tę niemoc, a to nie jest dobra droga…

Anwil jest obecnie w bardzo kiepskiej sytuacji i potrzebuje spokoju oraz regularności. Amerykanin może nie jest i już nie będzie liderem „Rottweilerów”, ale w tych elementach cały czas powinien dawać wsparcie. Pierwsze skojarzenie z takim bagażem doświadczenia to właśnie „chłodna głowa” oraz odpowiednia selekcja rzutowa. Tymczasem w menu Bostica ciężko odnaleźć takie opcje. Sam zainteresowany chyba nie dopuszcza do siebie myśli, że jest już zawodnikiem o innym profilu niż jeszcze kilka lat temu.

Nie chcę zabrzmieć, że wysyłam Amerykanina na emeryturę, bo to jeszcze nie ta pora. Bostic cały czas może być bardzo solidnym wsparciem dla drużyny. Pod względem strzeleckim też ciągle potrafi odpalić. Wystarczy wspomnieć mecz w Lizbonie, gdy zdobył 19 punktów, trafiając 5/6 za trzy, a do tego dołożył 5 zbiórek oraz 4 asysty. Sezon jest długi i wierzę, że Amerykanin jeszcze wejdzie na odpowiednie obroty. W tym miejscu przypomnę Jamesa Bella z zeszłych rozgrywek. Też zaczął słabo i był zwalniany przez wielu kibiców, a kończył jako ulubieniec fanów. Oby z Joshem było podobnie, bo bardzo tego potrzebujemy…

2 odpowiedzi do “Falstart Bostica”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *