Kilka dni minęło, a we mnie cały czas tkwi pewna gorycz…
To miała być wielka seria Anwilu. Ważny krok w stronę upragnionego Mistrzostwa Polski, bo to przecież był nasz cel ogłoszony jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek. Zamiast tego – trzy szybkie ciosy, które rozwiały nasze marzenia. „Rottweilery” przegrał półfinał z Legią Warszawa „do zera”. Nie było złudzeń. Zostaliśmy rozbrojeni. Na chłodno, konsekwentnie, bez litości.
Do końca sezonu regularnego pozostały nam jeszcze 3 spotkania, ale niezależnie od rezultatów jedno jest pewne – Anwil ponownie przystąpi do Play-Off z pozycji lidera. W ostatnich tygodniach nasza ekipa z reguły wygrywała, ale styl momentami budził niepokój. W grze „Rottweilerów” brakowało mi swego rodzaju błysku, który charakteryzował nas na początku rozgrywek. Podczas ostatniego meczu cała magia jednak wróciła i przyklepaliśmy pierwsze miejsce w bardzo efektowny sposób, bo tak należy określić rozgromienie Śląska Wrocław. W kolejnej odsłonie „Świętej Wojny” wygraliśmy aż 97:70.
Kolejne ligowe zmagania za nami i kolejne zwycięstwo Anwilu. Bilans 7-0 jest powodem do radości, ale należy podkreślić, że nic nie dostaliśmy za darmo. Derbowa potyczka z Polskim Cukrem Toruń to była wymagająca przeprawa. Przez długie minuty ofensywa naszych „Rottweilerów” nie spełniała oczekiwań. Brakowało rytmu oraz skuteczności. Wystarczy wspomnieć, że w pierwszej połowie zanotowaliśmy 0/11 za trzy.
Przebudzenie nastąpiło jednak w czwartej kwarcie. Zaliczyliśmy serię 15:0 i wygraliśmy tę odsłonę 27:13, a cały mecz 83:66.
Cała drużyna zasłużyła na wielkie brawa za wyszarpanie tego zwycięstwa. Ten sukces ma wielu ojców. Np. w początkowej fazie spotkania nasz atak niósł na swoich barkach DJ Funderburk (te jego rzuty z półdystansu!), a Michał Michalak ciągle coś szarpał i biegał od kosza do kosza. Tego dnia najjaśniejszą gwiazdą był jednak Ryan Taylor, który skradł show i przejął te derby!
Anwil odniósł niestety kolejną porażkę z rywalem, którego śmiało, można zaliczyć do ligowej czołówki. Tym razem pokonała nas Legia Warszawa na swoim terenie. „Rottweilery” weszły w to spotkanie bardzo dobrze, ale z czasem było tylko gorzej. Stołeczna ekipa była po prostu lepsza i odniosła zasłużone zwycięstwo 96:87.
Anwil poległ w stolicy, ale za sprawą innych wyników i tak jesteśmy już pewni pierwszego miejsca w tabeli przed fazą Play-Off.
Na te tematy rozmawiamy w kolejnym odcinku podcastu „Anwilowe Wieści”. Zdradzę, że chwaliliśmy Petraska, ale kilku innych zawodników nie mogło liczyć na miłe słowa z naszej strony. Nie przemilczeliśmy też milczenia trenera Przemysława Frasunkiewicza 😉 .
Sezon regularny PLK dobiega końca. W powietrzu można wyraźnie wyczuć nadchodzącą fazę Play-Off. Odnoszę wrażenie, że obserwujemy już inne, twardsze granie. Tak było też w przypadku naszego Anwilu. Przypomnę, że „Rottweilery” rozegrały ostatnio dwa spotkania. Oba były wyrównane oraz wymagające, ale zakończenia miały zupełnie inne. Najpierw wygraliśmy w Stargardzie 70:64, a następnie niestety polegliśmy po dogrywce w Ostrowie Wielkopolskim 89:87. Walki i emocji nie brakowało!
Na temat tych wszystkich wydarzeń porozmawialiśmy z Michałem w kolejnym odcinku „Anwilowych Wieści”. Zdradzę, że tym razem nie było kącika „grillowania” Amira Bella, ale za to skrytykowaliśmy innych zawodników, a jeszcze innych pochwaliliśmy 😉 . Po szczegóły zapraszam do odsłuchu!
Za nami bardzo emocjonujący tydzień, w którym Anwil stoczył dwa pojedynki. Rywalami naszego zespołu były ekipy, obok których włocławscy kibice raczej nie przechodzą obojętnie. Najważniejsze jednak, że pomimo braków kadrowych „Rottweilery” sprostały wyzwaniom i najpierw wygraliśmy we Wrocławiu 96:82, a następnie pokonaliśmy Czarnych na własnym terenie 75:60. Dzięki temu powiększyliśmy swój ligowy dorobek o cztery punkty i wykonaliśmy dwa ważne kroki w stronę pierwszego miejsca przed Play-Off.
W nowym odcinku „Anwilowych Wieści” rozmawiamy z Michałem o wspomnianych spotkaniach, życiu naszego klubu bez Kalifa Younga oraz ostatniej prostej przed decydującą fazą sezonu.
Wreszcie możemy trochę odetchnąć. W ostatnich tygodniach przeżywaliśmy trudne chwile, ale w końcu Anwil przywrócił lekki uśmiech na naszych twarzach. „Rottweilery” bardzo pewnie wygrały wyjazdowe spotkanie z Dzikami Warszawa. Można nawet stwierdzić, że to było jednostronne widowisko, bo nasz zespół zdecydowanie dominował i ostatecznie zwyciężyliśmy 95:67. Rywale nawet przez chwilęnie wyszli na prowadzenie. To nie czas, aby popadać w hurraoptymizm, ale dzięki temu możemy trochę uspokoić nastroje przed kolejnymi, trudnymi wyzwaniami. Szczególnie że zaraz rozegramy ligowy klasyk ze Śląskiem Wrocław. Nasz odwieczny rywal jest trapiony wieloma problemami, ale dla wielu kibiców to starcie jest ciągle czymś więcej niż tylko kolejnym meczem.
Właśnie na te tematy rozmawialiśmy w nowym odcinku „Anwilowych Wieści”, więc zapraszam do słuchania!
Liczyliśmy, że w meczu z Zastalem Zielona Góra nastąpi przełamanie naszego Anwilu po ostatnich słabszych występach. Okazja była idealna, bo przecież do Hali Mistrzów przyjeżdżała ekipa, która okupuje dolne rejony tabeli i walczy o utrzymanie. Tymczasem doświadczyliśmy bardzo brutalnego zderzenia z rzeczywistością i zobaczyliśmy najgorsze wydanie „Rottweilerów” w bieżącym sezonie. Przypomnę tylko, że nasz zespół przegrał to spotkanie 75:93 i nic dziwnego, że ten rezultat nie przeszedł bez echa…
W kolejnym odcinku „Anwilowych Wieści” skupiamy swoją uwagę właśnie na tym pojedynku oraz sytuacji naszej ekipy, więc zapraszam do słuchania!
Motywem przewodnim kolejnego odcinka podcastu „Anwilowe Wieści” jest oczywiście ostatni mecz ze Startem Lublin. Przypomnę, że Anwil poległ na terenie rywala 88:80 i tym samym poniósł czwartą porażkę w bieżącym sezonie PLK.
W naszej luźnej rozmowie sporo narzekamy na „Rottweilery”, a szczególnie na defensywę, ale szukamy też pozytywów. Poza tym omawiamy obecną sytuację kadrową naszej ekipy, obserwujemy topniejącą przewagę w tabeli oraz przedstawiamy swoje życzenia na nadchodzący mecz z Zastalem Zielona Góra.
W nowym odcinku podcastu „Anwilowe Wieści” rozmawiamy głównie o ostatnim meczu naszego zespołu. Przypomnę, że Anwil podejmował na wyjeździe Arkę Gdynia i to nie była lekka przeprawa, ale ostatecznie tablica wskazała wynik 85:89. Dzięki temu mogliśmy odetchnąć z ulgą.
Poruszone tematy:
Absencje w szeregach „Rottweilerów”
Dalsze rozprawy nad Amirem Bellem
Gorący Jakub Garbacz
Victor Sanders liderem
Seth LeDay vs. Victor Sanders
Bryce Alford i Andrzej Pluta – duet szalonych strzelców