Dzisiaj żegnamy 2023 rok. Ostatnio opublikowałem swoje zestawienie najbardziej pamiętnych meczów, a teraz czas na kolejny element podsumowania minionych dwunastu miesięcy. Tradycyjnie przygotowałem TOP 10 akcji Anwilu z polskich parkietów.
Ten ranking to oczywiście czysta zabawa i typowo subiektywna lista. Obserwowaliśmy wiele świetnych zagrań naszych „Rottweilerów” i naprawdę ciężko było wyselekcjonować te najlepsze. Podejrzewam, że każdy fan naszego zespołu wybrałby zupełnie inne akcje, więc w komentarzach śmiało możecie wspominać te, które Wam najbardziej zapadły w pamięci.
Przy okazji…
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!!!
Oby w nadchodzących miesiącach Anwil dał nam mnóstwo powodów do szczęścia!
Sezon 2022/2023 za nami, więc pora na coroczną aktualizację statystycznych osiągnięć graczy Anwilu, rok po roku, w porównaniu z ligowymi liderami. Oczywiście brałem pod uwagę tylko rozgrywki PLK oraz w większości przypadków czerpałem dane od sezonu 1998/1999, bo dopiero wtedy wprowadzono oficjalne liczenie statystyk na naszym podwórku.
Sezon 2022/2023 niestety jest już dla nas tylko wspomnieniem. Anwil dotarł do Play-Off, ale odpadł już w pierwszej rundzie, bo King Szczecin był po prostu lepszy.
Minione rozgrywki dostarczyły nam sporo radości, ale nie brakowało też chwil smutku czy złości. Na nudę na pewno nie mogliśmy narzekać. Dlatego stworzyłem subiektywną listę kluczowych wydarzeń z tego sezonu. Podzieliłem wszystko na rozdziały, które w moim odczuciu były przełomowymi momentami na przestrzeni tych długich miesięcy.
Sporo czasu minęło od ostatniego występu Anwilu w półfinale europejskich pucharów. To już 21 lat! Wtedy graliśmy w 1/2 finału Pucharu Saporty, a teraz osiągnęliśmy ten sam etap, ale w FIBA Europe Cup. Poziom niby zupełnie inny, ale i tak odczuwam ogromną radość oraz dumę. Szczególnie że wywalczyliśmy ten awans po koncertowej grze.
W ćwierćfinale „Rottweilery” nie miały łatwej przeprawy, bo Gaziantep Basketbol to nie jest drużyna z przypadku. Pierwszy mecz w Hali Mistrzów potwierdził tę opinię. Walczyliśmy, ale minimalnie polegliśmy, więc do rewanżu w Turcji na pewno nie przystępowaliśmy w roli faworyta. Anwil kolejny raz udowodnił jednak, że jest nieobliczalny i rozegrał niesamowite spotkanie! Gaziantep był chyba zaskoczony takim obrotem spraw, bo przez większość meczu stanowił jedynie tło dla naszej ekipy. Ostatecznie zwyciężyliśmy 75:91 i tym samym trafiliśmy do najlepszej czwórki tych europejskich rozgrywek. BRAWO!
Sytuacja Anwilu już od dawna nie była optymistyczna, a teraz jest jeszcze gorsza. Graliśmy na wyjeździe bardzo ważny mecz z Czarnymi Słupsk, no i nie sprostaliśmy temu wyzwaniu. Gospodarze wygrali z nami 85:73. To nie tylko kolejna porażka, bo polegliśmy z bezpośrednim rywalem w walce o Play-Off. Co gorsze, straciliśmy także przewagę „małych punktów” w dwumeczu z Czarnymi, gdyż we Włocławku wygraliśmy tylko +9.
„Rottweilery” mają obecnie bilans 10-12 i droga do ósemki jest już naprawdę wąska…
Faul w ostatnich sekundach, przy trzypunktowym prowadzeniu, miałby sens? Możliwe.
Szukanie innych rozwiązań niż rzuty z dystansu w akcjach na zwycięstwo to byłby dobry pomysł? Możliwe.
Anwil miał sporo możliwości, ale bolesne fakty są takie, że totalnie zawaliliśmy końcówkę i wypuściliśmy zwycięstwo z rąk. King Szczecin przez długie minuty gonił, doprowadził do dogrywki i ostatecznie wygrał 88:87. Ta porażka bardzo boli. Szczególnie patrząc na naszą aktualną sytuację w tabeli…
Jestem kibicem i kocham Anwil. Potrafię zaakceptować porażki, bo to nieodzowna część sportu. Szczególnie gdy widzę walkę oraz zaangażowanie na parkiecie, to jestem w stanie „przymknąć oko” na niepowodzenia. Rozumiem także poważniejsze dołki naszej ekipy. W takich sytuacjach nie szczędzę słów krytyki, ale ta kibicowska wiara ciągle żyje. Cierpliwości również mi nie brakuje, ale pamiętajmy, że wszystko ma swoje granice.
Ostatnio „Rottweilery” ostro testują granice mojej cierpliwości. To powoduje, że wiara w obecny zespół powoli gaśnie. Nie mam na myśli klubu, bo to nasz klub, który będę kochał i wspierał ZAWSZE. Chodzi mi o aktualne zestawienie kadrowe. My zostaniemy i będziemy trwać, a pewne nazwiska przeminą niczym kolejne stracone szanse na sukces.
Powoli zapominamy, jak smakuje zwycięstwo, bo Anwil ma na swoim koncie bolesną serię porażek. To jeszcze można zrozumieć i przecierpieć, ale zamiast wychodzić z kryzysu, to nasza ekipa popada w coraz gorsze bagno. Mieliśmy świetną okazję na przełamanie, bo do Hali Mistrzów zawitał Sokół Łańcut. Teoretycznie beniaminek to zupełnie inny poziom niż „Rottweilery”, ale boisko brutalnie nas zweryfikowało. Anwil rozegrał wręcz żenujące spotkanie i został rozbity na własnym terenie. Kryzys nie został zażegnany tylko ostro pogłębiony. Wcześniej staliśmy na chwiejnych nogach, a ten mecz spowodował, że zaliczyliśmy brutalny upadek na plecy. Czy jeszcze powstaniemy? Aktualna sytuacja przywołała brutalne wspomnienie z sezonu 2020/2021. To ciągle świeża historia i te traumatyczne obrazy spowodowały, że moja granica cierpliwości została mocno naruszona. Wtedy nie powstaliśmy i zostaliśmy zmieleni przez chaos, a ja naprawdę nie chcę ponownie tego przeżywać!
Kolejny mecz i kolejna porażka… Nie tak wyobrażaliśmy sobie rozpoczęcie rundy rewanżowej w PLK. Znowu było blisko, ale czegoś zabrakło i ostatecznie Zastal Zielona Góra zwyciężył 88:84. Nie można przymknąć oczu na problemy Anwilu, a ten mecz jest kolejnym potwierdzeniem. Nie brakowało niezłych momentów w wykonaniu „Rottweilerów”, ale tradycyjnie pojawiło się zbyt dużo niedociągnięć, co spowodowało, że sukces ponownie uciekł nam z rąk.
Czas pędzi jak szalony. Nie wiem, kiedy do tego doszło, ale jesteśmy już na półmetku sezonu regularnego 2022/2023. Czy możemy być zadowoleni z postawy naszego Anwilu na tym etapie rozgrywek? No chyba tak średnio… Tragedii nie ma, ale daleko także do entuzjazmu. W PLK „Rottweilery” ugrały bilans 8-7 i taki rezultat raczej nikogo nie satysfakcjonuje.
Wielkich emocji oraz świetnej atmosfery nie brakowało w Ostrowie Wielkopolskim. Cieszy mnie, że ekipy z tak rewelacyjnymi kibicami występują w PLK, bo ta liga potrzebuje takich starć. Szkoda jednak, że poziom gry nie zachwycał. Oglądaliśmy raczej „błotną” koszykówkę. Dla nas najgorsze, że Anwil nie sprostał rywalom i Stal wygrała 71:68. Chociaż należy pochwalić „Rottweilery” za zryw w końcówce.