Czas zakończyć ten niezbyt miły rok pozytywnym akcentem!
Przygotowałem TOP 10 akcji naszego Anwilu z 2020 roku. Brałem pod uwagę tylko krajowe rozgrywki i nie ukrywam, że selekcja nie była lekkim zadaniem. Zrezygnowałem z wielu naprawdę efektownych zagrań. Uszeregowanie tych, które pozostały też było niemałą zagwozdką. Dlatego, co raczej oczywiste, powstały ranking uważam za w pełni subiektywny. Każda z zaprezentowanych akcji jest warta przypomnienia, ale jeśli widzicie inną kolejność, to nie będę zaskoczony :).
Sytuacja z koronawirusem nie tylko odebrała nam koszykówkę, ale również pokrzyżowała moje plany odnośnie do działalności tego bloga. Chciałem wyjść z czymś nowym i teraz jest to trochę to utrudnione, ale i tak postanowiłem spróbować.
Przygotowałem swój pierwszy podcast, którego tematem jest luźne podsumowanie sezonu 2019/2020 w wykonaniu koszykarzy Anwilu.
Taka forma publikacji już od dłuższego czasu „chodziła mi po głowie”. Podcasty są teraz niesamowicie popularne i nie ma co się dziwić, bo to czysta wygoda. Ludzie często nie mają czasu na czytanie (szczególnie długich) tekstów. Łatwiej wcisnąć PLAY, słuchać i wykonywać inne czynności równolegle. W pełni to rozumiem, bo też tak robię ;).
Jeśli ta forma zostanie przyjęta pozytywnie, to będzie kontynuowana. Pisania jednak nie porzucę. Podcast ma być jedynie dodatkiem. W moim zamyśle nagrywałbym po meczach czy przy okazji jakiś „gorących” wydarzeń. Taki całkowicie spontaniczny przepływ luźnych myśli. Działałbym głównie solowo, ale od czasu do czasu widzę miejsce dla jakiegoś gościa.
ZAZNACZAM jednak, że nie jestem profesjonalistą i to moje „raczkowanie” w tej dziedzinie. Nie spodziewałem się, że włączenie mikrofonu może powodować aż taką tremę ;). Podejrzewam, że jeśli projekt będzie kontynuowany, to pod tym względem powinno być lepiej. Za wszelkie komentarze czy uwagi będę bardzo wdzięczny.
Sezon 2019/2020 niestety dobiegł końca. To dobry czas, aby zaktualizować statystyczne osiągnięcia zawodników naszego Anwilu i porównać z ligowymi liderami. Oczywiście brałem pod uwagę tylko rozgrywki PLK oraz w większości przypadków czerpałem dane od sezonu 1998/1999, bo dopiero wtedy wprowadzono oficjalne liczenie statystyk na „naszym podwórku”.
Po obronieniu Mistrzostwa Polski mieliśmy jasny cel, którym był „krok do przodu” w europejskich pucharach. Celem minimum wydawał się awans z grupy w Lidze Mistrzów, a po cichu można było pomyśleć nawet o jakieś bardziej spektakularnej niespodziance. Letnie transfery zdawały się potwierdzać nasze aspiracje. Anwil zbudował iście gwiazdorski skład i padały nawet teksty o „najlepszym obwodzie w Europie”. Nasze gorące głowy szybko ostudził jednak „zimny prysznic” i na zakończenie przyszło rozczarowanie, bo „Rottweilery” drugi rok z rzędu zakończyły swoje zmagania w BCL na fazie grupowej.
W sezonie 2018/2019 powróciliśmy na „europejskie salony” po wielu latach absencji. To było dla nas takie przetarcie i przypomnienie o sobie na „Starym Kontynencie”. Dlatego oczekiwania nie był zbyt wygórowane. Ot nowa, ciekawa przygoda. W obecnych rozgrywkach plany był już o wiele bardziej konkretne, więc ten brak awansu należy traktować jako spore niepowodzenie. Trafiliśmy do ciężkiej grupy. Powiedziałbym, że nawet szalonej, bo każdy mógł wygrać z każdym. Mimo to, nasz awans był bardzo realny. Dlatego brak spełnienia przedsezonowych oczekiwań po prostu boli.
Zmagania, z bilansem 5-9, zakończyliśmy na szóstym miejscu w grupie B. Lepiej niż przed rokiem, ale za słabo, abyśmy byli usatysfakcjonowani. Chociaż parę pozytywów w tej przygodzie też można odnaleźć.
Gdy Tony Wrotenpodpisał kontrakt z naszym klubem, to była prawdziwa bomba transferowa. Transakcja wydawała się niemal idealna, a jedynym minusem była opcja wykupu po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Anwil ostatnio przegrał z Teksutem Bandirma i całkowicie zaprzepaścił swoje szanse na awans z grupy w BCL. Dzisiaj Amerykanin skorzystał z tej klauzuli i nie pomoże już naszej ekipie w bieżącym sezonie.
To już jest koniec nadziei na awans z grupy w Lidze Mistrzów. Anwil doznał kolejnej porażki i teraz możemy skupić się jedynie na krajowym podwórku. Były wielkie plany przed sezonem, ale znowu nie wyszło. Pretensje możemy mieć jedynie do siebie, ale przyjdzie jeszcze czas podsumowania naszych występów na europejskich parkietach. Ostatnich złudzeń pozbawił nas Teksut Bandirma. Turcy wygrali w Hali Mistrzów po dobrej końcówce 84:89.
Podczas poprzedniego sezonu Spójnia Stargard sprawiła we Włocławku wielką niespodziankę. W obecnych rozgrywkach biało-bordowi na pewno mieli ochotę na powtórzenie podobnej sensacji, ale tym razem Anwil był mocniejszy. Nie obyło się bez nerwów w trakcie tego meczu, ale koniec końców „Rottweilery” bez większych problemów odprawili swoich rywali 110:84. Bardzo ważną rolę podczas tej wygranej odegrała nasza polska rotacja. Warto również zaznaczyć, że graliśmy w sporym osłabieniu. Do kontuzjowanego od dłuższego czasu Simona dołączył Rolands Freimanis.
Od jakiegoś czasu każdy mecz w Lidze Mistrzów jest dla nas na „wagę złota”. Czas na wszelkie wpadki już dawno minął. Niestety, w najważniejszym momencie nasz zespół kolejny raz zawiódł. Anwil rozegrał w Antwerpii bardzo słabe spotkanie i musiał uznać wyższość gospodarzy. Telenet Giants zwyciężył 99:87.
To było niesamowite widowisko. Zostaliśmy uraczeni wszystkim, co w koszykówce najlepsze. Mecz miał niesamowite tempo i stał pod znakiem ofensywy. Do pełni szczęścia zabrakło tylko (albo aż) zwycięstwa Anwilu. Była wielka szansa, ale to goście okazali się lepszą ekipą. Ostatecznie Hapoel Jerozolima wygrał w Hali Mistrzów, po nerwowej końcówce, 102:107.
W Starogardzie Gdańskim nie mogli nam pomóc Chase Simon (kontuzja) oraz Tony Wroten (zawieszenie po meczu w Toruniu). To nie zatrzymało jednak Anwilu. Polpharma nie była w stanie nam zagrozić. To spotkanie przypominało spacerek i zakończyło się wynikiem 78:109. Ogólnie byliśmy świadkami spotkania bez większej historii, ale z kilkoma znacznie mniejszymi.