Anwil niestety zakończył już swój udział w sezonie 2020/2021, więc czas podsumować mój comiesięczny ranking MVP. Od sierpnia do marca wybierałem po trzech najbardziej wartościowych zawodników naszego klubu, a teraz nadeszła pora na „zbiór żniw”.
Sumując te wszystkie, punkty wychodzi, że tytuł MVP za minione rozgrywki zdobywa… nie jeden, a aż trzech zawodników!
Za nami ostatni miesiąc rozgrywek w wykonaniu Anwilu. Podobnie jak przez cały sezon lekko nie było, bo zanotowaliśmy bilans 1-5. Nie tylko kolejny raz zawiedliśmy w PLK, ale również odpadliśmy z FIBA Europe Cup. Mecz w europejskich pucharach był naszym ostatnim akcentem w rozgrywkach 2020/2021 i trzeba przyznać, że podczas tego starcia można było dostrzec kilka pozytywów w grze „Rottweilerów”. Niestety Iraklis Saloniki i tak był za mocny, a my dodaliśmy kolejną porażkę na swoje konto.
Czas wybrać najbardziej wartościowego zawodnika naszej ekipy za ten ciężki i smutny marzec.
Styczeń był niezwykle aktywny dla naszego Anwilu, a luty wręcz przeciwnie. W mijającym miesiącu rozegraliśmy zaledwie dwa mecze i to na samym początku. Co ciekawe, w obu przypadkach były to starcia określane mianem derbowych. Niestety z rezultatów nie możemy być zadowoleni. Osiągnęliśmy tylko połowiczny sukces. Najpierw pokonaliśmy Polski Cukier Toruń, ale następnie polegliśmy z Astorią Bydgoszcz.
Z wyborem MVP lutego nie miałem większego problemu, bo jeden z zawodników wyróżniał się zdecydowanie na tle pozostałych.
Styczniowy maraton za nami. To był kolejny burzliwy miesiąc dla Anwilu, ale przy tym również niezwykle intensywny. Poważnych zmian w naszym klubie nie brakowało. Zyskaliśmy nowego trenera oraz doszło do kolejnych przetasowań w rotacji. Na parkiecie nie było jednak tak kolorowo, jak sobie wymarzyliśmy. Do pozytywów na pewno należy pierwsze zwycięstwo na wyjeździe oraz awans z grupy w FIBA Europe Cup. Niestety, więcej było negatywów. Wystarczy wspomnieć pierwszą, historyczną porażkę z Legią czy tęgie lanie zebrane we Wrocławiu, a to tylko część niepowodzeń „Rottweilerów”.
Ogólnie w styczniu zanotowaliśmy bilans 2-6. Najgorsze, że nasze szanse na awans do Play-Off są już tylko matematyczne…
W tym miesiącu nasz zespół rozegrał sporo spotkań i przez to ciężko było wybrać MVP, bo żaden z naszych koszykarzy nie utrzymywał równej formy.
Grudzień to kolejny miesiąc, który nie spełnił naszych oczekiwań. Początek był obiecujący, bo pokonaliśmy Śląsk Wrocław, ale później było tylko gorzej. Najpierw przyszła kompromitacja z Polpharmą Starogard Gdański, a następnie porażki ze Stalą Ostrów Wielkopolski oraz Startem Lublin. Co gorsze, końcówka roku też nie oszczędziła Anwilu, bo dopadły nas problemy wirusowe i przez tę nieprzyjemną sytuację kolejne spotkania zostały przełożone.
Krótko mówiąc, to był kolejny miesiąc pełen problemów, ale z wyborem MVP nie miałem praktycznie żadnego problemu.
Nie jest łatwo zyskać pełną sympatię włocławskich kibiców, ale niektórzy zawodnicy występowali u nas zaledwie przez kilka miesięcy i zdołali tego dokonać. Trafili nie tylko do pamięci fanów, ale również do ich serc. W tym wąskim gronie swoje miejsce ma bez wątpienia Shawn Jones. Do tego stopnia, że prawdopodobnie przez kilka najbliższych lat będziemy mimowolnie porównywać każdego naszego środkowego z „Monsterem”
Dlatego nic dziwnego, że powrót amerykańskiego centra Anwilowcy przyjęli z takim entuzjazmem. Ja oczywiście podzielam tę opinię.
Listopad dobiega końca i trzeba przyznać, że to był całkiem niezły miesiąc dla Anwilu, więc wybór MVP określę mianem przyjemnej czynności. Zanotowaliśmy całkiem przyzwoity bilans 3-1. Oczywiście nie obyło się bez brutalnej wpadki ze Spójnią Stargard, a gra „Rottweilerów” nie zawsze zachwycała, ale najważniejsze, że po raz pierwszy zanotowaliśmy więcej zwycięstw niż porażek.
Jesteśmy jeszcze bardzo daleko od wymarzonej formy, ale i tak widać pewne pozytywy.
Początek października był dla nas bardzo obiecujący. Najpierw nastąpiła wyczekiwana zmiana trenera, a następnie pokonaliśmyLegię Warszawa. Później było już jednak tylko gorzej. Znacznie gorzej…
Najpierw nasz klub został dotknięty koronawirusem, później przyszła seria porażek, a na dodatek kontuzji doznał Ivan Almeida. W październiku Anwil zanotował bilans 1-3 i trzeba przyznać, że forma naszych koszykarzy była bardzo daleka od oczekiwań.
Ciężko wybierać MVP po tak słabym miesiącu. Tego typu zabawa ma sens jednak tylko wtedy, gdy jest kontynuowana niezależnie od okoliczności. O ile z wyborem pierwszego miejsca nie miałem większego problemu, to obstawienie kolejnych pozycji wywoływało konkretny ból głowy. Przyjmijmy, że pomiędzy pierwszą pozycją, a pozostałymi jest wielka przepaść.
Ostatnio szczęście nas nie rozpieszcza. W lidze mamy ujemny bilans, a Przemysław Zamojski i Ivan Almeida zostali wyeliminowani z gry przez kontuzje. Podejrzewałem, że jakoś przeczekamy ten trudny okres i wrócimy silniejsi. Klub postanowił jednak nie tracić czasu i przeszedł do działania. Tym sposobem nowym zawodnikiem Anwilu został Rotnei Clarke. Kontrakt został na razie podpisany jedynie na miesiąc, ale od razu ustalono kwestie ewentualnego przedłużenia.
Amerykanin nie jest „świeżakiem”, bo ma 31 lat i zwiedził „kawał świata”. Clarke mierzy 183 cm wzrostu i jest typowym combo. Swobodnie gra na pozycji rzucającego obrońcy, ale może pomóc również jako rozgrywający.
Ciężki miesiąc za nami… Anwil podczas wrześniowych meczów zanotował tragiczny bilans 1-4. Kwalifikacje do Ligi Mistrzów zakończyliśmy już po pierwszym meczu, a podczas ligowych zmagań przegrywaliśmy ze Startem, Treflem i Kingiem. Jedynie GTK Gliwice musiało uznać naszą wyższość. Najgorsze, że „Rottweilery” nie prezentowały wręcz żadnego stylu czy pomysłu na swoją grę. Na szczęście włodarze „uderzyli pięścią w stół” i Dejan Mihevcstracił posadę pierwszego trenera. Oby to był początek prawdziwych zmian, które sprawią, że październik będzie dla nas o wiele lepszy.
Miesiąc był trudny, ale zgodnie z tradycją, MVP i tak trzeba wybrać.
FOTO: Natalia Seklecka / ddwloclawek.plIvan Almedia jak zawsze efektowny