Poszukiwania nowego zawodnika dobiegły końca. Poszło szybko i raczej bez większego zaskoczenia. Plotki, które krążyły od kilku dni, zostały potwierdzone, gdyż kontrakt z Anwilem podpisał McKenzie Moore. Umowa obowiązuje oczywiście do końca obecnego sezonu.
Niedawno odszedł od nas Tony Wroten i jeszcze nie znaleźliśmy zastępstwa w jego miejsce. Od dłuższego czasu z kontuzją zmaga się Chase Simon, a przez problemy zdrowotne z gry wypadli również Rolands Freimanis oraz Michał Sokołowski. To spowodowało, że skład Anwilu był konkretnie przetrzebiony przed derbami z Astorią Bydgoszcz. Mieliśmy tylko siedmiu zawodników do gry i „Asta” na pewno zwietrzyła swoją szansę. Mecz był bardzo wyrównany i emocjonujący, ale „Rottweilery” pokazały prawdziwy charakter i wygraliśmy 76:70.
Pierwszy miesiąc nowego roku był dla nas burzliwy. Niestety najbardziej zapamiętamy ten czas ze względu na doszczętne zaprzepaszczenie szans na awans z grupy w Lidze Mistrzów. W styczniu Anwil przegrał wszystkie swoje cztery spotkania na europejskich parkietach. Na szczęście w PLK było odwrotnie i zanotowaliśmy bilans 4-0.
Czas wybrać MVP naszego zespołu za ten miesiąc. Zdradzę, że po raz pierwszy w bieżącym sezonie został zachwiany monopol amerykańskich graczy, a najlepszym zawodnikiem stycznia w moim rankingu został Ricky Ledo.
Gdy Tony Wrotenpodpisał kontrakt z naszym klubem, to była prawdziwa bomba transferowa. Transakcja wydawała się niemal idealna, a jedynym minusem była opcja wykupu po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Anwil ostatnio przegrał z Teksutem Bandirma i całkowicie zaprzepaścił swoje szanse na awans z grupy w BCL. Dzisiaj Amerykanin skorzystał z tej klauzuli i nie pomoże już naszej ekipie w bieżącym sezonie.
To już jest koniec nadziei na awans z grupy w Lidze Mistrzów. Anwil doznał kolejnej porażki i teraz możemy skupić się jedynie na krajowym podwórku. Były wielkie plany przed sezonem, ale znowu nie wyszło. Pretensje możemy mieć jedynie do siebie, ale przyjdzie jeszcze czas podsumowania naszych występów na europejskich parkietach. Ostatnich złudzeń pozbawił nas Teksut Bandirma. Turcy wygrali w Hali Mistrzów po dobrej końcówce 84:89.
Jakub Karolak nie ma udanego sezonu. Rok temu, podczas Play-Off, błyszczał w barwach Legii Warszawa i zaowocowało to awansem sportowym w postaci przenosin do Anwilu. Rzeczywistość w ekipie Mistrza Polski okazała się jednak mało przychylna dla tego zawodnika.
Podczas poprzedniego sezonu Spójnia Stargard sprawiła we Włocławku wielką niespodziankę. W obecnych rozgrywkach biało-bordowi na pewno mieli ochotę na powtórzenie podobnej sensacji, ale tym razem Anwil był mocniejszy. Nie obyło się bez nerwów w trakcie tego meczu, ale koniec końców „Rottweilery” bez większych problemów odprawili swoich rywali 110:84. Bardzo ważną rolę podczas tej wygranej odegrała nasza polska rotacja. Warto również zaznaczyć, że graliśmy w sporym osłabieniu. Do kontuzjowanego od dłuższego czasu Simona dołączył Rolands Freimanis.
Od jakiegoś czasu każdy mecz w Lidze Mistrzów jest dla nas na „wagę złota”. Czas na wszelkie wpadki już dawno minął. Niestety, w najważniejszym momencie nasz zespół kolejny raz zawiódł. Anwil rozegrał w Antwerpii bardzo słabe spotkanie i musiał uznać wyższość gospodarzy. Telenet Giants zwyciężył 99:87.
Za nami bardzo przyjemny mecz. Do Włocławka przyjechała Legia Warszawa i została rozbita przez nasz zespół. Ważną rolę w tym przekonującym zwycięstwie odegrali rezerwowi Anwilu. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 105:79.
To było niesamowite widowisko. Zostaliśmy uraczeni wszystkim, co w koszykówce najlepsze. Mecz miał niesamowite tempo i stał pod znakiem ofensywy. Do pełni szczęścia zabrakło tylko (albo aż) zwycięstwa Anwilu. Była wielka szansa, ale to goście okazali się lepszą ekipą. Ostatecznie Hapoel Jerozolima wygrał w Hali Mistrzów, po nerwowej końcówce, 102:107.