Szczecin zjedzony na inaugurację

Inauguracja kolejnego sezonu PLK zbliża się wielkimi krokami. W dniu 1 października nasza ekipa podejmie na własnym parkiecie AZS Koszalin. Chciałbym, aby ten mecz wyglądał podobnie jak spotkanie, które rozpoczęło zmagania w sezonie 1999/2000. Wtedy Anwil Włocławek pokonał na swoim terenie PKK Szczecin aż 105:72!

Anwil 1999/2000FOTO: Źródło
Anwil Włocławek 1999/2000

Po niezwykle udanej kampanii 1998/1999, zakończonej wicemistrzostwem Polski, apetyt włocławskich kibiców znacznie wzrósł. Był to przecież pierwszy krążek po czterech latach posuchy i trzecie srebro w historii klubu. Kadra w sezonie 99/00 wydawała się mocna i część kibiców przebąkiwała pod nosem o ataku na najwyższy stopień podium. Dodatkowo, był to pierwszy sezon bez Nobilesu w nazwie drużyny, więc swego rodzaju przełom.

Aby dać wyraźny sygnał, że walczy się o mistrzostwo wypada już na powitanie wyważyć drzwi. Tak właśnie zrobił Anwil. 1 września 1999 roku na Kujawy przyjechała ekipa PKK Szczecin. Obydwa zespoły rozpoczynały swoje zmagania w nowym sezonie. Faworyt był wyraźny i każdy wynik inny niż pewne zwycięstwo Anwilu byłby traktowany jako niespodzianka. Pierwsza połowa to potwierdziła. To był ostatni sezon w Polsce bez podziału meczu na kwarty. Grało się wtedy 2×20 minut. Po pierwszej „dwudziestce” Anwil prowadził wyraźnie 55:39. Wszystko szło zgodnie z planem. W drugiej odsłonie, mimo spokojnej przewagi, gospodarze nie stracili koncentracji. Wręcz podkręcili jeszcze tempo. Tego dnia na parkiecie starej hali OSiR tak naprawdę istniała tylko jedna drużyna. Anwil zdeklasował rywali i wygrał ostatecznie 105:72!

Wynik naprawdę świetny, a Anwil przystępował do tego spotkania osłabiony. Nie grał Igor Griszczuk. U legendy włocławskiej koszykówki zaczynał się już powolny zjazd formy, ale cały czas był bardzo ważną częścią drużyny. W buty lidera świetnie wpasował się jednak Tomasz Jankowski. Popularny „Jankes” był tego dnia niesamowity. Ze spokojem, minuta po minucie, niszczył rywali, a na koniec meczu uzbierał 29 punktów! Jak się później okazało, była to najwyższa indywidualna zdobycz punktowa wśród graczy Anwilu podczas całego sezonu 99/00.

Ciekawostka – przewaga Anwilu była tak wyraźna, że na parkiecie pojawił się młodziutki Robert Witka. Zdobył nawet 2 punkty. Był to jednak jedyny występ naszego wychowanka w tamtym sezonie.

WTK Anwil Włocławek – PKK Szczecin 105:72 (55:39)

Jankowski 29, Jeffries 15, Timmons 15, Sneps 15, Tomaszewski 15, Prawica 10, Kondraciuk 6, Miglinieks 2, Witka 2, Makowski 0

O drużynie ze Szczecina trzeba jednak przyznać, że z całą pewnością do czołówki na krajowym podwórku nie należeli. Sezon zakończyli z bilansem 5-25 i zajęli 16 miejsce w tabeli zamykając ligową stawkę. Dodam jeszcze, że to był jedyny mecz naszej ekipy z przekroczoną „setką” podczas wspominanego sezonu.

To zwycięstwo jest o tyle ważne dla Anwilu, że cały czas utrzymuje się jako najwyższa wygrana w inauguracyjnym spotkaniu. Ten rekord uzyskał już pełnoletniość, więc może czas ten rezultat poprawić podczas najbliższego meczu z Koszalinem?

Z kronikarskiej powinności wspomnę jeszcze, że mimo mistrzowskich aspiracji Anwilowcy musieli po raz kolejny zaspokoić się srebrem. Teraz jak na to patrzę, to był wynik na miarę ówczesnych możliwości. Sezon 1999/2000 oceniam na plus. Udało się sporo ugrać i umocnić silną pozycję na krajowym podwórku i to mimo małych zawirowań na ławce trenerskiej w trakcie sezonu. Co ciekawe, dużą rolę w tych zawirowaniach odegrała… wspominana tutaj drużyna ze Szczecina! To jednak materiał na inne wspomnienie, które na pewno tutaj kiedyś zawita…

3 odpowiedzi do “Szczecin zjedzony na inaugurację”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *