Zepsute święta w Szczecinie

Święta, święta i po świętach. Zacznę od klasyka. W tym roku, na szczęście, Anwil sprawił nam świetny prezent pod choinkę i wygrał przedświąteczne starcie w Szczecinie.

Nie zawsze jednak podobne historie miały równie kolorowy finisz. W sezonie 1999/2000 przedświąteczna wyprawa do Szczecina zakończyła się wielkim blamażem.

Anwil 1999/2000FOTO: Źródło
Anwil Włocławek 1999/2000

W przeszłości pisałem o świetnym rozpoczęciu wspomnianych rozgrywek. Jeśli dodamy do tego fakt, że drużyna PKK Szczecin była wówczas jednym z najsłabszych ligowych zespołów, to faworyt w dniu 22.12.1999 r. mógł być tylko jeden. Anwil wprawdzie zaliczył po drodze wpadki z Komfortem Forbo Stargard Szczeńskim, Pogonią Ruda Śląska czy Cersanitem Nomi Kielce, ale we wcześniejszej kolejce potrafił pokonać Śląsk Wrocław. Do stylu włocławskiej ekipy można było mieć pewne zastrzeżenia, ale bilans był korzystny. Poza tym nie oszukujmy się – z jednej strony wicemistrz Polski, a z drugiej ostro dołująca ekipa PKK. Powinniśmy jechać do Szczecina jak „po swoje” i spokojnie spędzić nadchodzące święta.

Parkiet jednak wszystko zweryfikował.

Nie wiem, czy nasi koszykarze byli myślami już przy świątecznym stole, ale do przerwy prowadziliśmy jeszcze 43:47. Gorzej było po zmianie stron. Gospodarze ostro nas zaskoczyli i ostatecznie zwyciężyli 99:87. Nie pomogła dobra gra Tomasza Jankowskiego (21 pkt) czy Edgarsa Snepsa (19 pkt).

To była prawdziwa sensacja. Wynik, który wstrząsnął nie tylko moją osobą, ale również całą koszykarską Polską. Prawdziwy BLAMAŻ i zepsute święta. Nie takiego prezentu pod choinkę oczekiwali włocławscy kibice. Ja długo nie dowierzałem w to, co się wydarzyło. Od tamtej pory mecz przedświąteczny zawsze kojarzył mi się z tym rozczarowaniem i każdy kolejny napawał strachem.

Wydarzenia ze Szczecina nie przeszły bez echa. Cierpliwość naszych włodarzy dobiegła końca i postanowiono podjąć zdecydowane kroki. Biorąc pod uwagę niezadowalający styl gry oraz szczeciński blamaż, z pracą pożegnał się trener Eugeniusz Kijewski. To była istna rewolucja w naszym klubem. Nowym szkoleniowcem Anwilu został Danijel Jusup. Tym samym rozpoczął się nowy rozdział włocławskiej koszykówki. Chorwacki szkoleniowiec był drugim trenerem z zagranicy zatrudnionym przez nasz klub. Wcześniej niezbyt udany epizod zaliczył Rajko Toroman. Jusup w Anwilu bardzo szybko i zdecydowanie zaczął wprowadzać swoje rządy. Na zagłębienie się w szczegóły będzie jeszcze okazja, ale najważniejsze jest to, że sezon 1999/2000 ponownie zakończyliśmy na drugim stopniu podium.

Oby nasz Anwil już nigdy nie robił nam takich „prezentów”. Zdecydowanie preferuję zasiadać do wigilijnego stołu z nastawieniem jak w bieżącym roku.

Jedna odpowiedź do “Zepsute święta w Szczecinie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *