Kolejny sezon PLK wreszcie wystartował! Na inaugurację do Włocławka zawitała Polpharma Starogard Gdański. „Farmaceuci”, w obecnych rozgrywkach, są skazywani raczej na walkę o utrzymanie i parkiet to potwierdził. Anwil rozgromił rywali aż 110:72. Nasz zespół grał koncertowo, a spotkanie miało wyjątkową otoczkę.
- To był wyjątkowy mecz nie tylko ze względu na rozpoczęcie nowego sezonu. Mieliśmy zgaszone światła, prezentację mistrzowskiego baneru i niesamowitą oprawę kibiców, która nawiązywała do serialu „Dom z papieru”. Osobiście nie oglądałem tej produkcji, ale ta prezentacja zachęciła mnie do sprawdzenia hiszpańskiego dzieła ;). Te wszystkie elementy dodały prawdziwej magii temu spotkaniu!
- Jeśli chodzi o samą koszykówkę, to Anwil po prostu zdominował rywali. To była różnica klas.
- Nasi koszykarze błyskawicznie przechodzili z obrony do ataku i rewelacyjnie dzielili się piłką. To była „tiki-taka” w wersji koszykarskiej. Ofensywa Anwilu była nie tylko szybka, ale również błyskotliwa. Rywale często byli zaskakiwani niekonwencjonalnymi podaniami. W efekcie nasz zespół zanotował aż 32 asysty! Zanotowaliśmy tyle wsadów i innych efektownych zagrań, że ciężko to zliczyć.
- Polpharma również starała się grać szybką koszykówkę. Podeszli do tego meczu bardzo ambitnie i przez jakiś czas trzymali się w grze, ale po prostu różnica klas była zbyt wielka i nie wytrzymali tempa tego spotkania. Odniosłem wrażenie, że w trzeciej kwarcie mieli już dość koszykówki i ich myśli uciekały do autokaru.
- Jeśli szukamy plusów po stronie gości, to był nim bez wątpienia Kamau Stokes. Amerykanin ciągnął grę Polpharmy i trafił kilka naprawdę trudnych rzutów. Mecz zakończył z dorobkiem 25 punktów, 8 asyst i 5 zbiórek.
- Na osobny podpunkt z całą pewnością zasługuje obrona Anwilu. Nasza defensywa była niezwykle intensywna. Bardzo szybko się przemieszczaliśmy i często agresywnie atakowaliśmy już pod koszem rywali. Polpharma nie dawała sobie rady z takim pressingiem i zanotowała aż 20 strat.
- Anwil kolejny raz potwierdził swój niesamowity potencjał kadrowy. Cała pierwsza piątka mogła siedzieć na ławce, a jakość gry „Rottweilerów” jakoś szczególnie się nie obniżała. Aż siedmiu naszych graczy uzyskało dwucyfrową zdobycz punktową!
- Najlepszym strzelcem włocławskiej ekipy okazał się Chase Simon. Amerykanin zdobył 21 punktów. Kiedy? Nie wiem. Jakoś to tak wyszło po cichu, czyli typowo w stylu Simona. Najważniejsze jednak, że wicekapitan utrzymuje swoją rewelacyjną formę, a jego skuteczność budzi podziw.
- Prawdziwe show skradł jednak Tony Wroten. Ciekawie wygląda jego linijka statystyczna – 12 punktów, 6 asyst i 4 przechwyty. W jego przypadku górę wzięły jednak odczucia wizualne. Amerykanin bardzo efektownie skończył kilka akcji i rozdawał niesamowite podania. Potrafił bardzo dynamicznie zapakować piłkę do kosza, a „na plakat” wziął sobie Bretta Prahla. To chyba zadziałało na wyobraźnie graczy Polpharmy, bo jakiś czas później Wroten ścinał przy linii końcowej i żaden z zawodników rywali nawet nie śmiał symulować obrony.
- Ricky Ledo tym razem nie skupił się na punktowaniu. Nie forsował swoich rzutów, a wolał podawać i wychodziło to naprawdę świetnie. Amerykanin grał niesamowicie zespołowo i osiągnął double-double na poziomie 12 punktów i 10 asyst.
- W obecnym składzie Anwilu największe wątpliwości budzi Milan Milovanović. Ja podpinam się do tej opinii, ale w starciu z Polpharmą serbski koszykarz bardzo mi zaimponował. Dzielnie walczył pod koszami i kilka razy zachował się bardzo sprytnie. Milovanović spokojnie dawał sobie radę przy potężniejszych podkoszowych rywali. Serb również zaliczył double-double – 12 punktów oraz 12 zbiórek i jest na dobrej drodze, aby przekonać mnie do swojej osoby.
- Double-double uzbierał również Rolands Freimanis (15 punktów i 10 zbiórek). Tym samym mieliśmy trzech graczy z DD, co jest naprawdę świetnym rezultatem!
- Bardzo dobre wrażenie wywarł na mnie Chris Dowe. Amerykanin u nas jest rezerwowym, ale myślę, że w większości ligowych zespołów mógłby spokojnie grać „pierwsze skrzypce”. Dowe był bardzo aktywny po obu stronach parkietu. W obronie potrafił naprawdę przycisnąć, a podczas ataku bardzo przytomnie rozegrać i zaskoczyć ciekawym podaniem. Z indywidualnym kończeniem akcji również nie miał problemu. Jego statystyki tylko to potwierdzają – 11 punktów, 8 asyst i 4 zbiórki.
- Nowy sezon rozpoczęliśmy od rozgromienia Polpharmy różnicą 38 punktów. Wspomniałem już o tym na facebooku, ale wspomnę również tutaj, bo jest to historyczny wynik. To najwyższe zwycięstwo na inaugurację sezonu w historii naszego klubu! Poprzedni rekord pochodził z sezonu 1999/2000,gdy pokonaliśmy PKK Szczecin 105:72. Wspomnienie tego spotkania TUTAJ.