Привет Валерий!

Ostatnio wspomniałem, że włocławska machina transferowa nabiera rozpędu, a teraz jeszcze bardziej przyspiesza. Plotki zostały potwierdzone i do Anwilu, po roku przerwy, wraca Walerij Lichodiej. Ta transakcja bez wątpienia wywołała uśmiech na twarzach wielu kibiców naszego klubu.

Walerij Lichodiej AnwilFOTO: championsleague.basketball
Walerij Lichodiej

Rosjanina wszyscy znamy i doskonale pamiętamy. Lichodiej był elementem mistrzowskiej układanki Anwilu z 2019 roku. W PLK notował średnio 11,1 punktów, 3,3 zbiórki oraz 1,9 asysty. Bardzo dobrze wywiązywał się z roli egzekutora, bo trafiał na poziomie 65,4% za dwa i 44,2% za trzy. Jeszcze lepiej radził sobie w Lidze Mistrzów13,3 punktów (66,7% za 2 i 34,1% za 3), 4,2 zbiórki oraz 1,6 asyst.

Lichodiej nie odgrywał pierwszoplanowej roli, ale miewał naprawdę dobre momenty. Wystarczy wspomnieć jak „trzymał nas w grze” podczas starciaBC Nizhny Novgorod. Anwil przegrał, ale Rosjanin zdobył aż 28 punktów na skuteczności 9/11 z gry. Na polskich parkietach najlepiej pod względem indywidualnym wypadł w Gliwicach. Zdobył 26 punktów na skuteczności 11/12 z gry i poprowadził nas do zwycięstwa 81:86.

W tych wspomnianych przypadkach Rosjanin wykręcił fantastyczne „cyferki”, ale najbardziej zaimponował mi podczas siódmego meczu finałów. Miał wtedy problemy zdrowotne, ale wyszedł na parkiet i zagrał koncertowo. Stawka spotkania były ogromna, więc Lichodiej „zacisnął zęby” i dał prowadzić się swojej wrodzonej waleczności. Przypomnę, że zdobył wówczas 16 punktów (6/8 z gry) i był naszym najlepszym strzelcem. Pokazał charakter, a Anwil potrzebuje właśnie takich zawodników!

Nie ukrywam, że podczas sezonu 2018/2019 ten silny skrzydłowy nie zawsze mnie zachwycał. To był dziwny przypadek, bo w pełni doceniłem Lichodieja dopiero po jego odejściu. Następcą Rosjanina został Rolands Freimanis. Ich profil koszykarski jest bardzo zbliżony, ale miałem wrażenie, że Łotysz ma trochę więcej do zaoferowania. Rzeczywistość pokazała jednak, że bywał zbyt „miękki”, więc jeszcze bardziej zatęskniłem za walecznym Lichodiejem. Cały czas miałem w pamięci jego występ w tym wspomnianym już ostatnim meczu sezonu, a Freimanis jakoś nie imponował zbyt często swoim charakterem na parkiecie.

Lichodiej po roku gry we Włocławku wrócił do swojej ojczyzny. Jego nowym pracodawcą został silny UNICS Kazań. Ten ruch nie budził żadnych wątpliwości. Otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę ze swojego kraju, z zespołu, w którym grał już wcześniej i który stoi na bardzo wysokim poziomie sportowym. Nic dziwnego, że szybko podpisał ten kontrakt. W UNICS-ie nie było jednak lekko. Zespół ten rywalizował w tak mocnych rozgrywkach, jak liga VTB czy EuroCup, ale Lichodiej zajmował dalekie miejsce w rotacji. Średnio na parkiecie spędzał 12,1 minut i notował 3,8 punktów (46% z gry i 38% z dystansu) oraz 1,3 zbiórki.

Rosjanin bardzo dobrze wspomina czas spędzony w Anwilu. Gdy odchodził, to napisał na swoim Instagramie wymowne słowa: „Nie żegnam się, ale mówię do zobaczenia”. Jak powiedział, tak zrobił. Dobrze mieć w składzie zawodnika, który z taką wielką chęcią wraca do Włocławka i na dodatek wnosi prawdziwy „pierwiastek mistrzowski”.

Wszyscy dobrze wiemy, czego można spodziewać się po Lichodieju. Dla pewności przypomnę, że to silny skrzydłowy, który po prostu potrafi trafiać, szczególnie z dystansu. Swoimi „wielkimi rzutami” jest w stanie poderwać cały zespół. Walka o zbiórki nie jest mocną stroną Rosjanina, ale w tym elemencie też potrafi być pomocny. Pamiętam również kilka naprawdę efektownych bloków w jego wykonaniu. Na dodatek Lichodiej to prawdziwy wojownik, dla którego nawet cieknąca krew nie jest wielką przeszkodą. Mam nadzieję, że przez ten rok w Rosji za bardzo nie „zardzewiał” i szybko przypomni włocławskim kibicom o swoich atutach.

Podpisanie kontraktu z tym silnym skrzydłowym to transakcja sprawdzona, ale i tak pojawiają się pewne wątpliwości. Przede wszystkim jesienią Lichodiej skończy 34 lata, a to wiek bliższy emeryturze niż szczytowi kariery. Rosjanin często miewał też problemy z kontuzjami. W większości przypadków był to rezultat zwykłego pecha, ale jego waleczność też na pewno odegrała w tym pewną rolę. W ogólnym rozrachunku widzę jednak więcej plusów niż minusów. Cieszy mnie ten transfer, jak chyba żaden z wcześniejszych i wierzę, że Lichodiej będzie mocną pozycją w talii trenera Dejana Mihevca. Oczywiście nie oczekuję, że nagle zacznie odgrywać rolę lidera. Niech po prostu ponownie będzie solidnym wsparciem.

2 odpowiedzi do “Привет Валерий!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *