Misja w Gliwicach wykonana

Rok 2018 był dla nas niezwykle udany. Teraz przyszedł czas na jego zakończenie. Ligowy terminarz tak się ułożył, że ten ostatni mecz graliśmy na wyjeździe z GTK Gliwice. Co można w skrócie napisać o tym starciu? Misja została wykonana. Anwil nie grał porywającej koszykówki i lekko nie było, ale ostatecznie zwyciężyliśmy 81:86 i to jest najważniejsze.

Energa Basket Liga

  1. Miałem wrażenie, że nasz zespół miał zamiar wygrać to spotkanie jak najmniejszym nakładem sił. Graliśmy spokojnie bez wrzucania wyższego biegu. Zabrakło, z naszej strony, gry „z zębem”. Nasza ataki były momentami aż zanadto statyczne, a obrona również pozostawiała wiele do życzenia.
  2. GTK Gliwice grało natomiast bardzo odważnie i szybko przemieszczało się w ofensywie.
  3. Więcej jakości czysto koszykarskiej było jednak po stronie Anwilu, ale gospodarzom nie można było odmówić ambicji. Dlatego wynik meczu był bardzo wyrównany.
  4. W trzeciej kwarcie potrafiliśmy przycisnąć i odskoczyć na +15. Zabrakło jednak konsekwencji, aby dobić rywali. GTK cały czas grało ambitnie i prawie dogonili nas w końcówce. Na szczęście doświadczenie oraz mądrość wystarczyły, żeby „Rottweilery” dowiozły przewagę do końcowej syreny.
  5. Spotkanie nie było pięknym obrazem koszykówki. Na parkiecie oglądaliśmy sporą dawkę chaosu i nie brakowało przestrzelonych rzutów spod samej obręczy czy podań w ręce rywali.
  6. Walkę na tablicach wygraliśmy 35:40. Oba zespoły sporo zbierały również na atakowanej tablicy. W tym elemencie wygraliśmy 13:16. Niestety, ale nie przełożyło się to za bardzo na punkty z ponowienia. Komiczne były wręcz sytuacje, gdy zbieraliśmy po sobie, ale i tak nie potrafiliśmy skutecznie skończyć akcji. Nawet spod samego kosza!
  7. Prawdziwym bohaterem tego meczu okazał się Walerij Lichodiej. Rosjanin urządził sobie prawdziwe show na parkiecie. Szczególnie błyszczał w trzeciej kwarcie. Zdobył wtedy 15 punktów i to właśnie on ciągnął naszą grę podczas najlepszego okresu. W całym meczu Lichodiej uzyskał aż 26 punktów. Grał z niezwykłym spokojem i był niemal bezbłędny, notując 11/12 z gry.
  8. Moje oczy radowały się, gdy obserwowałem, co pod koszem wyczyniał Josip Sobin. Chorwat nie dominował w „pomalowanym”, ale przez cały mecz był niezwykle przydatny. W naszej drużynie to właśnie on miał najwyższy współczynnik +/-, który wyniósł +17. Najważniejsze jednak, jak Sobin wykorzystywał swoją technikę i niesamowicie szeroki wachlarz manewrów podkoszowych. Kilka razy tak potrafił ograć rywali, że ręce same składały się do oklasków. Był jak profesor, który bez skrupułów szkolił podkoszowych GTK. Technika znacznie przewyższała dynamikę czy warunki fizyczne. Mecz zakończył z dorobkiem 11 punktów5 zbiórek.
  9. Pozytywne wrażenie w tym meczu wywarł również Mateusz Kostrzewski. Był bardzo aktywny i uzbierał 13 punktów oraz 7 zbiórek. Czasami mam wrażenie, że „Kostek” bardzo dobrze odnajduje się w takiej chaotycznej koszykówce.
  10. Po stronie GTK ostro szalał amerykański duet – Myles MackDesmond Washington. Panowie byli bardzo ruchliwi i nieprzewidywalni. Sprawiali naszej defensywie sporo problemów. To oni trzymali gospodarzy w grze niemal do końcowej syreny. Washington jednak grał za bardzo „pod siebie” i wymuszał sporo rzutów. Statystycznie ta dwójka wypadł wręcz świetnie. Mack uzyskał 17 punktów8 asyst, a Washington 19 punktów, 7 zbiórek oraz 5 asyst.
  11. Na zakończenie powtórzę to, co pisałem już we wstępie. Lekko nie było, ale wygraliśmy i tylko to się liczy. Brak odpowiedniej koncentracji w starciu z teoretycznie słabszymi rywalami to zjawisko normalne w sporcie. Najważniejsze jednak, aby i tak wygrywać takie pojedynki i unikać bolesnych wpadek. Nam ta sztuka się udała i pozostaje cieszyć się z tego faktu. Było to nasze siódme zwycięstwo w PLK z rzędu i słaby początek sezonu jest już tylko mglistym wspomnieniem. Dzięki temu dobiliśmy do ligowej czołówki. Tam panuje niesamowity ścisk, ale nasza ostatnia forma pozwala patrzeć na przyszłość z optymizmem. Ja wierzę, że będzie jeszcze lepiej!

Jedna odpowiedź do “Misja w Gliwicach wykonana”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *