Barometr transferowy

Długo czekaliśmy na rozpoczęcie budowy nowego Anwilu. Trudno było jednak zacząć, nie mając głównego projektanta. Ostatecznie, pod koniec czerwca, dołączył do nas trener Selcuk Ernak i od tego momentu machina transferowa ruszyła z pełną mocą. Trzeba przyznać, że po zakontraktowaniu tureckiego szkoleniowca „Rottweilery” wykazały niezwykłą aktywność na rynku i wszystko poszło bardzo sprawnie. Takim sposobem w połowie sierpnia zamknęliśmy budowę składu na sezon 2024/2025.

Z poprzednich rozgrywek w naszym klubie pozostali jedynie Kamil Łączyński, Luke Petrasek oraz Bartosz Łazarski. Do drużyny dołączyło aż dziewięciu nowych zawodników. Nie ukrywam, że zbudowany skład budzi nadzieje, ale wszystko oczywiście zweryfikuje parkiet 😉 .

Pora rzucić okiem na nowe twarze w naszych szeregach. W tym celu uruchomiłem swój subiektywny barometr i pogrupowałem świeżo zakontraktowanych zawodników według ciśnienia (w pozytywnym znaczeniu), jakie wywarły na mnie poszczególne nazwiska. Krótko mówiąc – uszeregowałem nowych koszykarzy Anwilu według tego, jakie wrażenie zrobił na mnie dany transfer.

Michał Michalak AnwilFOTO: pc / naszemiasto.pl

WYSOKIE

Luke Nelson

Wielkie nazwiska nie zawitały tym razem do Włocławka, ale reprezentant Wielkiej Brytanii powinien zagwarantować wysoki poziom. Nelson ma 29 lat, a to bardzo dobry wiek dla koszykarza, a szczególnie rozgrywającego. Należy jednak pamiętać, że spokojnie może również występować na „dwójce”. Nie tylko kreuje grę, uruchamia kolegów niekonwencjonalnymi podaniami, ale też bardzo lubi i przede wszystkim potrafi zdobywać punkty. Ważnym aspektem jest również doświadczenie Brytyjczyka. W swojej dotychczasowej karierze zasmakował gry w czołowych ligach europejskich – hiszpańskiej, niemieckiej czy francuskiej. Najlepiej wypadł w sezonie 2020/2021, gdy reprezentował barwy BG Gottingen. Na parkietach Bundesligi notował średnio 11,9 punktu (42% z gry), 4,5 asysty oraz 1,6 zbiórki. Ostatnie dwa lata Nelson spędził w London Lions. W minionych rozgrywkach zapisywał na swoim koncie 8,5 punktu, 3,6 asysty2,4 zbiórki. Wiem, że brytyjska koszykówka cały czas nie budzi ekscytacji, ale warto przypomnieć, że ekipa „Lwów” dotarła ostatnio do półfinału EuroCup. To jest COŚ!

W Nelsonie widzę mocnego kandydata na nowego lidera „Rottweilerów”.

Michał Michalak

Nasz stary znajomy, którego raczej nie trzeba przedstawiać, bo przecież wywalczył z nami Mistrzostwo Polskisezonie 2018/2019. Przez kilkanaście tygodni był wówczas wyłączony z gry ze względu na kontuzję, ale i tak zakończył rozgrywki ze statystykami na poziomie 9,4 punktu (42,8% z gry), 3,4 zbiórki oraz 1,7 asysty. Po opuszczeniu Włocławka grał nie tylko w PLK, ale także lidze niemieckiej, francuskiej, tureckiej czy greckiej. Ostatnim pracodawcą reprezentanta Polski był PAOK Saloniki, gdzie zapisywał na swoim koncie 12,1 punktu (46% z gry), 5,2 zbiórki oraz 1,6 asysty.

Michalak posiada reputację bardzo solidnego strzelca i nie jest to przesadzone, co potwierdził nie tylko na polskich parkietach. W sezonie 2019/2020 grając dla Legii Warszawa, został najlepszym strzelcem PLK ze średnią 21,9 punktu, a rok później powtórzył to wyjątkowe osiągnięcie, ale w niemieckiej Bundeslidze. Jako zawodnik Mitteldeutscher BC zdobywał 20,5 punktu.

Powinien odgrywać bardzo ważną rolę w rotacji „Rottweilerów” i dostarczać sporo ofensywnej jakości na obwodzie. Rodzimy gracz z takimi możliwościami to prawdziwy skarb, więc nic dziwnego, że Michalak został skuszony podobno bardzo lukratywnym kontraktem obejmującym dwa najbliższe sezony. Przyznam szczerze, że miałem spore obawy o kształt naszego polskiego składu, ale sprowadzenie tego zawodnika zmieniło moje spojrzenie o 180 stopni.

D.J. Funderburk

Mierzy 208 cm i jest określany jako center lub ewentualnie silny skrzydłowy, ale mam wrażenie, że Amerykanina ciężko przypisać do ścisłych schematów. Funderburk jest graczem niezwykle uniwersalnym. Przy swoich gabarytach zachowuje świetną mobilność oraz nie ma problemów z kontrolowaniem piłki. Potrafi dynamicznie atakować obręcz i stanowi zagrożenie również na obwodzie. Nasz nowy podkoszowy powinien wnieść sporo możliwości ofensywnych oraz pokaźną dawkę atletyzmu.

Amerykanin zdążył poznać już europejską koszykówkę, bo występował w takich ligach jak rosyjska, francuska, włoska czy izraelska. W ostatnim sezonie przywdziewał koszulkę chorwackiego KK Split. Na parkietach Ligi Adriatyckiej notował 11,3 punktu oraz 3,8 zbiórki.

Bronisław Wawrzyńczuk określił zakontraktowanie Funderburka jako zapewnienie poczucia bezpieczeństwa oraz luksusu z ławki. Nie będę jednak zaskoczony, jeśli szybko wskoczy do wyjściowej piątki lub będzie rozgrywał naprawdę „grube minuty” w roli szóstego zawodnika. Wierzę, że będzie jednym z głównych filarów nowego Anwilu.

UMIARKOWANE

Emmanuel Akot

Droga Akota do Włocławka była dość zawiła. W pewnym momencie wszystko wskazywało, że jest już o krok od podpisania kontraktu, ale sprawy nieco się skomplikowały na finiszu i nasi włodarze musieli obrać inny kierunek. Niespodziewanie rozmowy zostały jednak wznowione i ostatecznie doszło do porozumienia, co wywołało uśmiech na twarzy trenera Ernaka, ponieważ zyskał gracza, którego bardzo chciał mieć w swojej drużynie.

Urodzony w Kanadzie reprezentant Sudanu Południowego mierzy 203 cm wzrostu i jest uniwersalnym skrzydłowym – właśnie kogoś takiego potrzebowaliśmy do zamknięcia składu. Akot ma 25 lat, ale z całą pewnością musi zebrać jeszcze sporo doświadczenia, szczególnie w europejskiej koszykówce. Po występach w NCAA (trzy różne zespoły) grał w Kanadzie, a rok temu wylądował w holenderskim Heroes Den Bosch, gdzie notował 7,5 punktu (44% z gry), 3,2 zbiórki oraz 1,9 asysty. Sezon zakończył z wicemistrzostwem, ale nie miał ochoty na długie wakacje – szybko wrócił na parkiet. Tym razem trafił do ekipy ze swojego rodzinnego miasta – Winnipeg Sea Bears. W kanadyjskiej lidze CEBL zapisywał na swoim koncie 11,3 punktu, 3,4 zbiórki, 2 asysty1 przechwyt. Warto podkreślić, że znacznie poprawił rzut z dystansu, trafiając trójki na skuteczności 42%.

Akot jest zawodnikiem wszechstronnym, więc możemy oczekiwać, że będzie zarówno atakował kosz, jak i raził rywali rzutami ze statycznych pozycji. Fachowcy chwalą przede wszystkim jego walory defensywne. Dzięki swoim warunkom fizycznym może skutecznie bronić na wielu pozycjach. Przypuszczam, że będzie także wykonywał wiele „małych rzeczy” i walczył o każdą piłkę. To typ zawodnika, którego statystyki nie oddają w pełni jego wkładu w grę zespołu. W Anwilu ma wchodzić z ławki, co daje drużynie spory komfort. Jak już wspomniałem, jest ciągle w procesie nauki, więc z czasem powinien coraz bardziej rozwijać swoje umiejętności.

Justin Turner

Pierwszy zagraniczny transfer Anwilu przed nowym sezonem. Po zakończeniu edukacji Turner grał głównie w amerykańskiej G League, a dopiero w zeszłym sezonie trafił do Europy. Postawił na niego Club Ourense Baloncesto z drugiej ligi hiszpańskiej. Statystycznie wypadł tam bardzo solidnie, bo notował 14,3 punktu (43% z gry), 3 asysty oraz 2,4 zbiórki.

Turner gra głównie na pozycji rzucającego obrońcy, ale ograniczone minuty w roli rozgrywającego też nie powinny być zaskoczeniem. Czego oczekiwać od tego gracza? Powiedziałbym, że Amerykanin ma spory luz w ofensywie, co stanowi jego główny atut. Przypomina jednoosobową armię. Jest w stanie indywidualnymi zagraniami przejmować mecze i punktować na wiele sposobów. Drzemie w nim spory potencjał, więc widzę tutaj dużą szansę na rozwój, zwłaszcza że ten chłopak ma dopiero 25 lat i dopiero zaczyna adaptować się do realiów europejskiej koszykówki. Patrząc na Turnera, przyszedł mi na myśl Jonah Mathews, tylko ze słabszą trójką. Marzę, aby nasz nowy koszykarz obrał podobny kurs.

Niestety można usłyszeć, że Amerykanin nie ma spolegliwego charakteru. Może być trudny do okiełznania, a jeśli dodamy do tego niewielkie doświadczenie, to w efekcie możemy otrzymać sporo chimerycznego grania.

Ryan Taylor

Typowy strzelec z doświadczeniem. Amerykanin ma 29 lat i zdążył już występować w takich krajach jak Grecja, Nowa Zelandia, Włochy, Niemcy oraz Litwa. Rozegrał również 66 spotkańSanta Cruz Warriors w G League. Zastanawiające jest jednak, że w latach 2021-2023 grał w aż sześciu różnych ekipach! Na szczęście ostatnie rozgrywki spędził już tylko w BC Juventus, gdzie zdobywał 9 punktów (48% z gry) i dokładał 2,6 zbiórki.

Taylor jest przede wszystkim strzelcem, więc głównie zdobywania punktów powinniśmy od niego oczekiwać. Nie sądzę jednak, żeby często wychodził na pierwszy plan. To bardziej typ „cichego zabójcy”. Zresztą potwierdzają to jego wcześniejsze osiągnięcia. Nie oszukujmy się – 9 „oczek” w lidze litewskiej raczej nie robi wrażenia. Rekord profesjonalnej kariery ustrzelił w Nowej Zelandii. Podczas jednego z meczów Canterbury Rams zdobył 27 punktów (6×3).

Na przestrzeni czterech ostatnich lat zaliczył 8 spotkań (4 w ligach europejskich), w których zapisał na swoim koncie przynajmniej 20 punktów. Mam wrażenie, że to niezbyt wiele, jak na typowego strzelca. Wierzę jednak, że będzie w stanie brać na swoje barki ciężar gry w ataku podczas najważniejszych momentów.

Zaskoczyło mnie, gdy przeczytałem, że nasz nowy niski skrzydłowy jest synem Johna Taylora, którego dość dobrze pamiętam z parkietów PLK. Na przełomie wieków występował w Czarnych Słupsk oraz Polonii Warszawa. To był bardzo solidny zawodnik, który spędził w naszym kraju trzy lata. W sezonie 1999/2000 dostarczał 15,3 punktu7,3 zbiórki. Bardzo chciałbym, aby Ryan nawiązał formą do dyspozycji Taylora seniora. Wspomnę jeszcze, że niestety John zmarł tragicznie w 2003 roku…

NISKIE

Nick Ongenda

Jestem trochę zaskoczony, że Lononga Mangwangi Nickolas Ongendangenda (musiałem chociaż raz użyć pełnych personaliów naszego zawodnika!) trafił do Anwilu, bo trener Ernak podkreślał w przeszłości, że zależy mu na ściągnięciu doświadczonego centra. Tymczasem Ongenda ma pewne atuty, ale na pewno nie należy do nich doświadczenie. Podejrzewam, że nie wyszły negocjacje z innymi środkowymi i musieliśmy skorzystać z opcji awaryjnej. Pochodzący z Republiki Południowej Afryki zawodnik niedługo skończy 24 lata i dopiero wypływa na szerokie wody koszykarskiego świata. Po NCAA zaliczył dwa epizody w Lidze Letniej NBA oraz występował w G League i lidze kanadyjskiej. To wszystko. Włocławek będzie dla tego młodziana pierwszym kontaktem z europejskim graniem, więc mamy do czynienia z typowym „pierwszoroczniakiem”.

Ongenda mierzy 211 cm i świetnie wykorzystuje swoje warunki fizyczne. To typowy skoczek, który efektownie kończy dobre podania nad obręcz oraz zawsze straszy blokami. Na pewno doda nam sporo energii „na wysokościach”. Z drugiej strony, na razie wydaje się bardzo surowy i jednowymiarowy. Obecnie jest dla nas pewnym znakiem zapytania. Drzemie w nim spory potencjał, bo zainteresowanie zespołów z NBA nie mogło być przypadkowe. Potrzebuje jednak czasu. Dzisiaj wywołuje u mnie niskie ciśnienie, ale nie jest wykluczone, że w przyszłości przeskoczy do wysokiego. Przykład Malika Williamsa nauczył nas wszystkich cierpliwości.

Niestety zmartwiła mnie informacja, że przez zawirowania wizowe Ongenda dołączy do drużyny w późniejszym terminie. To pozbawia go kilku tygodni pracy z zespołem oraz sztabem trenerskim, a w jego przypadku każdy dzień i każdy trening są kluczowe. Na szczęście dzięki staraniom naszego klubu ten proces i tak został znacznie przyspieszony.

Zakontraktowanie tego „świeżaka” jest sporym ryzykiem, które może okazać się „strzałem w dziesiątkę” lub uczynić go pierwszego kandydata do zwolnienia.

W ramach sekcji statystycznej warto dodać, że Ongenda jeszcze kilka tygodni temu występował w kanadyjskiej ekipie Scarborough Shooting Stars, gdzie notował średnio 9,7 punktu (71% z gry), 5 zbiórki2 bloki. Ostatnie spotkanie rozegrał na początku sierpnia i uzbierał wówczas linijkę statystyczną na poziomie 12 punktów, 7 zbiórek oraz 5 bloków. Co ciekawe, w tym samym zespole występował też dobrze nam znany Kalif Young, który pod względem „cyferek” wypadł chyba nieco gorzej niż Ongenda (4,4 pkt; 53% z gry; 5,9 zb; 1,9 as; 1,2 bl).

Karol Gruszecki

Dobrze mieć w swoich szeregach doświadczonego skrzydłowego z polskim paszportem. Gruszecki potrafił za czasów gry w Czarnych Słupsk notować 14,6 punktu, 5,3 zbiórki, 1,5 asysty oraz 1 przechwyt. Obecnie dobija do 35 urodzin i jest już zdecydowanie „za górką”. Cały czas może jednak być bardzo przydatnym zawodnikiem, o czym przekonaliśmy się niedawno na własnej skórze. W sezonie 2023/2024 pracodawcą „Gruchy” była Spójnia Stargard, czyli pogromca naszych „Rottweilerów”. Do dorobku biało-bordowych dokładał przeciętnie 8,3 punktu (42% z gry), 2,7 zbiórki1,3 asysty. Miał też kilka naprawdę niezłych momentów. Np. przeciwko Czarnym rzucił 21 punktów i dołożył 4 zbiórki, a podczas czwartego meczu ćwierćfinału Play-Off zaaplikował naszej ekipie 16 „oczek”. Boleśnie doświadczyliśmy, że cały czas potrafi rzucać do kosza.

Transfer Gruszeckiego nie wywołał u mnie euforii, ale doceniam ten podpis. Zyskaliśmy zawodnika na kilka(naście) minut w meczu, który wspomoże zespół swoim doświadczeniem i pewnie też trochę podziurawi kosz rywali rzutami zza łuku.

Krzysztof Sulima

Pierwszy nowy nabytek przed nowym sezonem. Nie ukrywam, że ogłoszenie tego transferu nie sprawiło, że podskoczyłem z krzesła. „Żubr” to bardzo sympatyczny chłopak, ale nie można raczej oczekiwać, że będzie odgrywał fundamentalną rolę w jakiejkolwiek drużynie z poziomu PLK. Sulima ma już 34 lata i raczej nie przeskoczy już pewnego poziomu. Jako ten dziesiąty czy jedenasty w rotacji cały czas może być jednak przydatny. Przez te kilka minut na parkiecie powinien jeszcze spokojnie powalczyć i dać drużynie „twardość w pomalowanym”, a mam wrażenie, że obecny Anwil potrzebuje tego czynnika. „Żubr” nie budzi wielkich oczekiwań, ale jestem przekonany, że cały czas posiada spore pokłady ambicji oraz chęci.

Sulima niedawno zerwał więzadło krzyżowe, ale w zeszłym sezonie wrócił do pełnej sprawności i rozegrał 29 meczów dla Stali Ostrów Wielkopolski. Średnio na parkiecie przebywał 12,5 minuty i notował w tym czasie 4,6 punktu (56% z gry) oraz 2,3 zbiórki. Jak już doszliśmy do cyferek, to warto wspomnieć o występie „Suliego” na zakończenie sezonu regularnego. Stal rozgromiła wówczas Zastal aż 120:60, a „Żubr” zaliczył linijkę na poziomie 22 punktów, 11 zbiórek oraz 3 asyst.

Nie muszę chyba przypominać, że Sulima reprezentował już barwy naszego klubu w latach 2019-2021, więc doskonale wie, jak udźwignąć tę mityczną włocławską presję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *