Spacer w Starogardzie Gdańskim

W Starogardzie Gdańskim nie mogli nam pomóc Chase Simon (kontuzja) oraz Tony Wroten (zawieszenie po meczu w Toruniu). To nie zatrzymało jednak Anwilu. Polpharma nie była w stanie nam zagrozić. To spotkanie przypominało spacerek i zakończyło się wynikiem 78:109. Ogólnie byliśmy świadkami spotkania bez większej historii, ale z kilkoma znacznie mniejszymi.

Ricky Ledo vs. Daniel Gołębiowski (Polpharma Starogard Gdański - Anwil Włocławek).FOTO: Piotr Kośnik / Polpharma Starogard Gd.
  1. Z całym szacunkiem, ale „Kociewskie Diabły” nie stanowiły tego dnia dla nas żadnego zagrożenia. Anwil dominował pod każdym względem. Różnica poziomów była widoczna „goły okiem”.

  2. Bardzo ucieszyła mnie skuteczność „Rottweilerów” zza łuku oraz z linii rzutów wolnych. Zanotowaliśmy 14/33 z obwodu, czyli 42 %, a za jeden mieliśmy 19/21, czyli 90 %. Bardzo ładne procenty.

  3. Ricky Ledo kolejny raz zachwycił. Amerykanin od początku był niezwykle aktywny, a jego łatwość rzutów budziła podziw. Ledo kolejny raz po prostu czuł grę. Był nie do zatrzymania. Momentami parkiet przypominał jego prywatną piaskownicę. Już w pierwszej kwarcie zdobył 17 punktów, trafiając 5 razy za trzy. Do przerwy podkręcił swoje statystyki do 25 punktów oraz 7 „trójek”. W drugiej połowie aktywność Ledo już nie była potrzebna i całą czwartą kwartę przesiedział na ławce. Mimo to, końcowe statystyki Amerykanina były wręcz niesamowite. W niecałe 28 minut zanotował 28 punktów, 8 asyst, 6 zbiórek oraz 4 przechwyty. Ledo tego dnia wyraźnie przewyższał wszystkie inne postacie na parkiecie. Był prawdziwą gwiazdą i szkoda tylko, że nie pobił żadnego rekordu, bo w takiej dyspozycji miał na to wielkie szanse.


  4. W spotkanie trochę słabo wszedł Michał Sokołowski, ale z czasem było tylko lepiej. „Sokół”, jak zwykle, był bardzo aktywny po obu stronach parkietu. Imponował również skutecznością, bo trafił 5/6 z gry, z czego 4/5 za trzy. Świetnie wykorzystywał błędy w ustawieniu defensywy gospodarzy i gdy zostawiali mu zbyt wiele miejsca, to chętnie zamieniał takie sytuacje na punkty. Dorobek naszego skrzydłowego to 16 punktów, 6 zbiórek oraz 4 asysty.

  5. Ważnym ogniwem Anwilu był także Szymon Szewczyk (16 pkt, 3 zb i 3 bl), który rozegrał swoje najlepsze spotkanie w bieżącym sezonie. Weteran potrafił nawet zaskoczyć pewną dawką dynamiki. Najważniejsze jednak, że grał strasznie pewnie i był niesamowicie skuteczny. „Szewcu” świetnie wykorzystywał dobre podania od kolegów i trafił 7/7 za dwa. Nasz kapitan ma już za sobą najlepsze lata, ale takim występem udowadnia, że jeszcze nie czas, aby go skreślać.

  6. Trochę szaleństwa do naszej gry dodał Chris Dowe. Akcje Amerykanina bywały nieprzewidywalne. Czasami wydawały się totalnie nieprzemyślane i faktycznie kończyły się fiaskiem, a innym razem Dowe potrafił zamienić to w korzyść dla zespołu. Jak zwykle imponował jednak swoją walecznością i taką pozytywną zadziornością. Kolejny raz był naszym najlepszym zbierającym. Dowe uzbierał 16 punktów, 7 zbiórek5 asyst.

  7. Krzysztof Sulima nie błyszczał w statystykach (9 pkt i 4 zb), ale zagrał, tak jak od niego oczekuję. „Żubr” walczył. Raz zebrał jakąś piłkę, za chwilę dobrze ustawił się w defensywie, a później sprytnie dobił rzut kolegi. Wszystkie swoje zbiórki zaliczył w ataku. Mnie taka gra w wykonaniu „Żubra” wystarczy. Odnoszę wrażenie, że Sulima powoli buduje swoją pozycję w tym zespole.

  8. Na drugim biegunie znalazł się niestety Rolands Freimanis. Mam wrażenie, że Łotysz przeszedł obok tego meczu. Nie tylko popełniał błędy w obronie, ale nie potrafił również dodać nic od siebie w ataku. Rywal nie należał do wymagających, a nasz silny skrzydłowy sprawiał wrażenie strasznie nieporadnego. Trafił zaledwie 1/7 z gry, a jego EVAL wyniósł -1 i był najniższy w całym zespole. Odnoszę wrażenie, że ostatnio forma Freimanisa wyraźnie spadła. Na początku sezonu był pewną opcją zespołu, a obecnie zaczynam delikatnie drżeć, gdy pojawia się na parkiecie. Pozostaje czekać na rozwój tej sytuacji…

  9. Przewaga Anwilu była tak wysoka, że na niecałe 2 minuty przed końcem trener Igor Milicić wysłał na parkiet młodziutkiego Przemysława Kociszewskiego. Szczerze mówiąc, to nawet nie kojarzyłem tego nazwiska. Kociszewski po raz pierwszy znalazł się w składzie meczowym i od razu otrzymał szansę debiutu w PLK. W tym krótkim czasie zdołał zanotować przechwyt oraz niecelny rzut z dystansu. Najważniejsze jednak, że Kociszewski zapisał się w historii naszego klubu. Został nowym, najmłodszym Anwilowcem. W momencie debiutu miał zaledwie 15 lat, 10 miesięcy30 dni.

  10. Najlepszym strzelcem gospodarzy był Daniel Gołębiowski, który zdobył 16 punktów oraz dołożył 3 zbiórki. Nie błyszczał skutecznością (3/13 z obwodu), ale swoje ustrzelił. Gołębiowski był bardzo aktywny, ale czasami aż za bardzo. Wysoka przewaga chyba bardzo bolała tego chłopaka i musiał dać upust swoim emocjom. Jego ofiarą został Ledo. Nie chcę zbyt obficie komentować tej sprawy, bo dla mnie wszystko jest klarowne. Gołębiowski przesadził i ogarnia mnie śmiech, gdy czytam komentarze, że prawidłowo zastawiał naszego lidera…


  11. Micheal Hicks znowu wrócił do Starogardu Gdańskiego i mecz z Anwilem był dla niego (kolejnym) debiutem. To już weteran, który w tym roku kończy 36 lat, ale cały czas ma w sobie ogień. Hicks jest bez wątpienia barwną postacią i cały czas potrafi zaskoczyć jakimś niesamowitym rzutem. Tym razem zdobył 11 punktów. Szacunek dla niego, że kolejny raz pomaga „swojej” drużynie, która przechodzi przez trudny okres.

  12. Grę „Kociewskich Diabłów” starał się szarpnąć Isaiah Wilkins. Amerykanin zaskakiwał szczególnie w trzeciej kwarcie i szukał przeróżnych sposobów na zdobycie punktów. Wilkins zanotował 14 punktów oraz 8 zbiórek.

  13. Ten mecz, w naszym wykonaniu, wyglądał, tak jak powinien. Polpharma należy obecnie do najsłabszych zespołów PLK i została wręcz rozbita przez Anwil. Zrobiliśmy swoje w tempie spacerowym i o to chodzi!

  14. Jak wiadomo, ekipa ze Starogardu Gdańskiego znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji i grozi jej bankructwo. Wierzę jednak, że uda się uratować ten zespół. Polpharma zajmuje pewne miejsce w ostatniej historii naszej koszykówki i zawsze cieszyła się moim szacunkiem. Starogardzka hala ma fajny klimat, a kibiców tego zespołu można śmiało określić mianem fanatycznych, bo potrafią rozkręcić fajną atmosferę i jeżdżą za swoją drużyną po całej Polsce. Jeśli ktoś ma taką ochotę, to może finansowo wspomóc SKS, bo została uruchomiona specjalna zbiórka internetowa. Osobiście zachęcam do tego, bo serce boli, gdy takie kluby upadają z przyczyn organizacyjnych.

3 odpowiedzi do “Spacer w Starogardzie Gdańskim”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *