Przetrwaliśmy trudną przeprawę w Gliwicach

Tytuł brzmi, jakbyśmy grali z czołową ekipą. GTK Gliwice, z całym szacunkiem, na pewno nie zalicza się jednak do grona ligowych potentatów. Wszystko przez zatrważające problemy kadrowe Anwilu. „Rottweilery” mają swoje kłopoty i było to widoczne na parkiecie. Mecz przypominał starcie dwóch wyrównanych ekip. Na szczęście nasz zespół zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i wygraliśmy 82:88. Można odetchnąć, zapomnieć i skupić się na kolejnych wyzwaniach.

Energa Basket Liga
  1. Jeśli nasze problemy z kontuzjami nie były wystarczające, to na ten mecz, ze względu na chorobę, wypadł również Michał Sokołowski. Dramat kadrowy? Chyba tak. To nie jest udany sezon dla „Sokoła” pod względem zdrowotnym, ale mam nadzieję, że szybko do nas wróci, bo obecnie każde wsparcie jest „na wagę złota”.

  2. Anwilowi zabrakło nie tylko ważnych graczy z rotacji, ale również energii na boisku. Graliśmy po prostu niemrawo. „Rottweilery” nie przypominały ekipy walczącej o najwyższe cele. Mam wrażenie, że przez sytuację, w której się znaleźliśmy, naszym planem jest po prostu „przepchnięcie” tych najbliższych meczów. Podejrzewam również, że zmianie uległ cykl przygotowań. Wszystko, aby przetrwać te ciężkie chwile i zbudować optymalną formę na najważniejszą część sezonu. Z GTK się udało, ale czeka nas jeszcze sporo spotkań i zapewne nie zawsze uda się wrócić „z tarczą” mając takie nastawienie. No cóż, trzeba to przetrwać, nie siać paniki i czekać na efekty w Play-Off.

  3. Mecz w Gliwicach nie był widowiskiem, które będziemy wspominać latami. To było słabe spotkanie okraszone sporą dawką chaotycznej gry, ale za to bardzo wyrównane. Prowadzenie często ulegało zmianie i żadna z ekip nie potrafiła wyraźnie odskoczyć. Na szczęście w decydującym momencie zaprezentowaliśmy więcej dojrzałości koszykarskiej i ostatnie 1:47 min wygraliśmy 1:9. Mecz zakończyliśmy na +6 i była to zarazem nasza najwyższa przewaga w całym spotkaniu.

  4. Bardzo się męczyliśmy, ale w decydującym momencie z dystansu odpalił Szymon Szewczyk. Nasz kapitan w obecnym sezonie ma spore problemy ze skutecznością z dystansu i podobnie było w Gliwicach, ale w najważniejszej chwili okazał się zimnokrwisty. Miał dogodną pozycję, przymierzył, trafił, a Anwil przełamał prowadzenie gospodarzy i wyszedł na prowadzenie +2. Ten rzut ustawił dalsze losy meczu. W całym spotkaniu „Szewcu” zanotował 12 punktów, 8 zbiórek3 przechwyty. Przez większość spotkania może jakoś szczególnie się nie wyróżniał, ale za to niezwykle ważne trafienia po prostu „czapki z głów”. Warto również zaznaczyć, że Szewczyk spędził na parkiecie aż 30 minut. To jego rekord w bieżącym sezonie. Oby wystarczyło paliwa na najważniejsze mecze.

  5. W obliczu absencji Jonesa nasze problemy na tablicach nie są żadną niespodzianką i podczas meczu w Gliwicach również było to widoczne. Od początku słabo radziliśmy sobie ze zbiórkami, później poprawiliśmy ten element, ale ostatecznie i tak przegraliśmy walkę „na deskach” 46:40.

  6. Nasze problemy najlepiej wykorzystał Joe Furstinger. Środkowy GTK był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem swojej ekipy. Amerykanin sprawiał nam naprawdę spore problemy i zapisał na swoim koncie 19 punktów, 12 zbiórek5 asyst.

  7. Zaimponował mi również Dawid Słupiński. Były zawodnik naszego klubu był niezwykle aktywny, sprytny i także obnażał braki Anwilu w strefie podkoszowej. To imponowanie trwało jednak zaledwie 7 minut, bo Słupiński szybko popadł w problem z faulami. Przez ten czas zdołał zanotować 11 punktów6 zbiórek, co powinno budzić podziw.

  8. Najlepszym graczem Anwilu był Rolands Freimanis. Przed meczem pojawiły się obawy, że Łotysz może dołączyć do grona nieobecnych, bo urodził mu się syn. „Rolo” jednak zagrał i to ważne wydarzenie w jego życiu przerodziło się chyba w dodatkową motywację. Freimanis zagrał bardzo przyzwoite zawody, był naszym pewnym punktem, a statystyki tylko to potwierdzają (22 pkt i 9 zb).

  9. Niemal całe spotkanie na parkiecie spędził Ricky Ledo. Licznik Amerykanina zatrzymał się dokładnie na 39:03 min. Nie ukrywam, że martwi mnie taka eksploatacja naszych czołowych graczy, ale w obecnej sytuacji nie ma innego wyjścia. Ledo przez ten czas nie dominował, tak jak jest w stanie, totalnie nie mógł wstrzelić się z dystansu (0/6 za trzy), ale bardzo skuteczne były jego wjazdy na kosz. Jego dorobek to 17 punktów, 4 asysty4 zbiórki.

  10. Miły akcent miał miejsce na zakończenie drugiej kwarty. Swoją szansę otrzymał Przemysław Kociszewski. Nasz junior miał nawet sytuację rzutową. Najpierw popsuł dość łatwą próbę, ale zebrał po sobie i dobił. BRAWO! Wchodząc na parkiet w Starogardzie Gdańskim, został najmłodszym Anwilowcem w historii, a teraz zapisał się również jako najmłodszy punktujący na kartach naszej organizacji oraz jako jeden z najmłodszych w dziejach PLK.


  11. Anwil zaliczył tylko 20/31, czyli 64,5 % z linii rzutów wolnych i to mi się nie podoba…

  12. Cieszy to zwycięstwo, ale tęsknię na pełną dyspozycją naszej drużyny… Podobno cierpliwość jednak popłaca ;).

3 odpowiedzi do “Przetrwaliśmy trudną przeprawę w Gliwicach”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *