Moja drużyna 25-lecia

Z ręką na sercu trzeba przyznać, że nasz klub nie pozwala zapomnieć kibicom o jubileuszowym sezonie naszych koszykarzy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ciągle organizowane są jakieś akcje. Zaczęło się delikatnie, od projektów graficznych itp., a teraz ta machina uczczenia 25 lat w elicie pędzi niczym bolid F1. Po prostu rewelacyjnym pomysłem w moim odczuciu są filmiki ze wspomnieniami naszych byłych koszykarzy. Można wiele sobie przypomnieć, a czasami nawet dowiedzieć czegoś nowego. Nasz Media Manager po prostu dobrze pracuje ;).

Wczorajsza akcja jednak przyćmiła wszystkie dotychczasowe. Za sprawą oficjalnej strony klubu każdy kibic może wybrać swój skład Anwilu z okazji 25-lecia. Wybiera się pierwszą piątkę oraz zawodników rezerwowych. Nie ma oczywiście jakiś dziwnych limitów w stylu dwóch Polaków na parkiecie. Co najważniejsze – wybierać możemy ze wszystkich graczy, którzy grali w naszym klubie na przestrzeni tych wszystkich lat! Po prostu czapki z głów, bo ktoś tutaj odwalił kawał rewelacyjnej roboty.

Oczywiście nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności i również wytypowałem swoją drużynę 25-lecia. Przez te wszystkie sezony we Włocławku grała cała plejada fantastycznych graczy i naprawdę ciężko dokonać szybkiego wyboru. Najgorzej było z obsadzeniem pozycji rzucającego obrońcy, bo mam wrażenie, że tam mieliśmy styczność z największym skupiskiem graczy wręcz fenomenalnych.

Ja wytypowałem taką ekipę:

FOTO: Źródło
Moja drużyna na 25-lecie

Czym się kierowałem? Ciężko stwierdzić. Wydaje mi się, że w głównej mierze byłto czysty sentyment. Starałem się jednak również patrzeć na osiągnięcia dla naszego klubu.

Pokuszę się o kilka słów wytłumaczeń dla każdego gracza:

Gerrod Henderson – kontrowersyjny wybór, bo Amerykanin miał dwa podejścia do Anwilu i ani razy nie zakończyło się to tak jak powinno. Jego koszykarskie umiejętności były jednak z innej planety. Prawdziwy lider, który wznosił całą drużynę na wyższy poziom.

Igor Griszczuk – największy z wielkich. Po prostu LEGENDA. Niemal cała koszykarska kariera związana z włocławską koszykówką, charakter i niewyobrażalne umiejętności strzeleckie. Tego wyboru w ogóle nie trzeba tłumaczyć.

Jeff Nordgaard – prawdziwy snajper zza łuku. Autor chyba najważniejszego rzutu w historii włocławskiej koszykówki.

Tomasz Jankowski – przez lata filar drużyny. Potrafił robić na parkiecie wielkie rzeczy.

Otis Hill – wzór centra jakiego każdy kibic lubi oglądać. Po prostu demon ataku. Niektórzy rywale byli przez niego bezlitośnie wręcz masakrowani.

Vladimir Krstić – motor napędowy zespołu. Potrafił rzucić, potrafił wejść na kosz i potrafił bronić. Człowiek orkiestra.

Andrzej Pluta – Pan profesjonalista w każdym calu. Przykład, że ciężka praca bardzo popłaca. Do dzisiaj zastanawiam się jak te jego niektóre rzuty znajdowały drogę do kosza. Gdyby nie silny rywal na jego pozycji to na pewno umieściłbym Plutę w pierwszej piątce.

Davor Marcelić – świetny strzelec z Bałkanów. Instynkt zabójcy. Szkoda, że forma gdzieś uciekła podczas finałów.

Ed O’Bannon – bogata przeszłość i filar najdroższego składu w historii włocławskiej koszykówki. Do Amerykanina można mieć najmniejsze pretensje za tamten sezon, bo grał bardzo równo i zawsze na wysokim poziomie.

David van Dyke – postrach podkoszowy z końcówki lat 90-tych. Potrafił punktować i potrafił efektownie blokować. Rywale nie mieli z nim łatwo.

Wybór był naprawdę ciężki. Aż serce boli, że niektórych zawodników musiałem pominąć. Myślałem nawet o tym, żeby wybrać 25 zawodników bez podziału na pozycje, ale wtedy też musiałbym odrzucić sporo nazwisk, więc zrezygnowałem z tego pomysłu. Mamy po prostu zbyt piękną i bogatą historię ;).

Jedynym minusem jest to, że w większości głosują zapewne kibice z młodszego pokolenia. Przez to sporo nazwisk z przeszłości zostanie pominiętych, a uwaga skui się na graczach z ostatnich lat. To zjawisko nie powinno nikogo dziwić, bo taki urok sentymentalnych podróży do przeszłości, że pamięta się to co zostało zobaczone, a nie usłyszane czy przeczytane. Sam też podświadomie skupiłem się tylko na koszykarzach, których wyczyny mogłem śledzić na żywo.

Największym dowodem, że ten plebiscyt był „strzałem w dziesiątkę” jest moja tablica na portalach społecznościowych. Od wczoraj zalewa mnie hashtag #Drużyna25Lecia. Nie ukrywam – bardzo mnie to cieszy. Kolejny dowód na to, że ludzie z naszego miasta mniej lub bardziej żyją koszykówką albo ta nasza koszykówka z przeszłości cały czas żyje w nich.

Co więcej można zrobić w uczczeniu tego wspaniałego jubileuszu? Marzę o jakimś zjeździe największych gwiazd włocławskiej koszykówki. Podejrzewam nawet, że jest to realne. Nie myślę jednak o tym zbyt intensywnie tylko ufam ludziom z klubu, bo wiem, że tego nie zepsują i jeszcze nie raz zaskoczą kibiców.

 

3 odpowiedzi do “Moja drużyna 25-lecia”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *