MISTRZEM POLSKI JEST ANWIL !!!!!

MAMY TO!!!!!!!!! Anwil Włocławek w wyjazdowym spotkaniu pokonał Stal Ostrów Wielkopolski i tym samym ustalił wynik finałowej konfrontacji na 4:2! Po piętnastu latach Mistrzostwo Polski wróciło w nasze ręce!

Fala pozytywnych emocji jeszcze nie opadła, ale czas napisać kilka słów o tym decydującym meczu.

Anwil mistrzFOTO: Andrzej Romanski / plk.pl
ANWIL WŁOCŁAWEK – MISTRZ POLSKI 2017/2018

Mam wrażenie, że to szóste spotkanie w wykonaniu naszego zespołu było najlepszym spośród całej serii. Na pewno początek do takich należał. Anwilowcy wiedzieli, jaka jest stawka, mieli przewagę psychologiczną i dzięki temu grali dość swobodnie, ale również walecznie. Stal grała z „nożem na gardle” i chyba przez to była dość ospała i miała problemy z trzęsącymi się rękoma. Szybko oddali nam pole gry.

Świetnie w ten mecz wszedł Jaylin Airington. Kto by pomyślał, że pierwszoroczniak, który na początku sezonu bał się nawet patrzeć w stronę kosza, zostanie naszym liderem w meczu dającym złoto? Amerykanin był bardzo skoncentrowany i pewny siebie. Nie miał problemów z rzutami za trzy czy wjazdami pod kosz. Uzbierał 19 punktów na świetnej skuteczności 6/8 z gry oraz 3/3 z linii rzutów wolnych.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie również Jakub Wojciechowski. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to był jeden z najlepszych jego meczów w koszulce Anwilu. Reprezentant Polski dał się poznać jako podkoszowy, którego praktycznie jedyną bronią są rzuty z dystansu. Tym razem jednak bardzo ostro atakował obręcz. Co najważniejsze, były to ataki w większości skuteczne. Dostarczył drużynie 10 punktów na skuteczności 5/6 z gry. Nie oddał nawet jednego rzutu za trzy, co biorąc pod uwagę jego charakterystykę gry, jest wręcz niesamowite.

Cały zespół dzielnie walczył, co najlepiej pokazują zbiórki. Igor Milicić wielokrotnie podkreślał, że ten element może być kluczowy w całej rywalizacji. W całym meczu wygraliśmy „deskę” 26:35, co przełożyło się na wynik.

Dzięki rozsądnej grze w ataku oraz wspomnianej waleczności spokojnie kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie. Na początku II kwarty wyszliśmy nawet na prowadzenie +16. Tegoroczne Play-Offy pokazały jednak, że to nic nie znaczy. Stal, kolejny raz, udowodniła również, że jest drużyną z absolutnej czołówki naszej ligi. Trener Emil Rajkovikj kolejny raz potrafił tchnąć ducha w swój zespół.

Stal, mimo że przegrywała, to cały czas walczyła. W końcu taka gra zaczęła przynosić efekty. Gospodarze zmniejszali stratę krok po kroku. Na świetny poziom wszedł Nikola Marković. Serb był niesamowicie nakręcony i nie zamierzał składać broni. Jego grę cechowała wielka zawziętość, która czasami objawiała się boiskowym cwaniactwem czy nawet złośliwością. Teraz wolę to jednak określić jako sportową złość ambitnego koszykarza. Fakt jest taki, że Marković swoją grą robił nam dużo problemów.

Na dodatek w III kwarcie gra Anwilu totalnie stanęła. Zaczęły się problemy z konstruowaniem akcji i ze skutecznością. Stal radziła sobie o wiele lepiej i nasza przewaga topniała niemal z akcji na akcję. Doprowadziło to do sytuacji, że po 30 minutach gry tablica wyników wyświetlała rezultat 54:54. Nasza przewaga odeszła w zapomnienie i wszystko zaczynało się od nowa…

Można było mieć obawy, że zabrakło nam paliwa, a ten nóż na gardle „Stalówki” zaczął działać niezwykle mobilizująco i nie wypuszczą tej szansy z rąk.

W tych PO królem czwartych kwart jest jednak Anwil Włocławek i tak też było tym razem!

Było naprawdę ciężko i nerwowo, ale ponownie objawił się nasz heros z opaską kapitańską. Kamil Łączyński przez wcześniejszą część spotkania nie rozgrywał zbyt dobrych zawodów. Szczególnie rzucały się w oczy jego duże problemy ze skutecznością. „Łączka” długo szukał tego swojego rzutu, ale nie mógł znaleźć. Pokazał jednak wielkie jaja i znalazł w momencie, gdy drużyna najbardziej tego potrzebowała. Kapitan odpalił trzy niesamowite „trójki” w IV kwarcie, które ustawiły ten mecz! Gospodarze próbowali jeszcze zmienić losy tego spotkania, ale nie byli w stanie podnieść się po tych ciosach! Łączyński przejął piąty mecz, a podczas decydującej o mistrzostwie konfrontacji ponownie wcieli się w rolę włocławskiego bohatera! Nic dziwnego, że został wybrany MVP finałów. Zasłużył jak mało kto! Historia tego chłopaka jest wręcz niesamowita!

Bardzo mało w ataku wniósł Quinton Hosley. Kilka razy całkiem nieźle i sprytnie kombinował, ale brakowało wykończenia. To jednak nie jest główny atut Amerykanina w tym sezonie i tak też było w decydującym meczu. Hosley w IV kwarcie odstawił kawał „czarnej roboty”. Nie widać tego w statystykach, ale to jak walczył o piłki, budzi podziw. Zbierał i przerywał akcje rywali z wielkim zaangażowaniem. Wywalczył dla nas kilka naprawdę kluczowych posiadań. Hosley był jak taki duch opiekuńczy całego zespołu, który czuwał nad dobrem całego Anwilu.

Niestety, tym razem daleki od mistrzowskiej formy był Ivan Almeida. „El Condor”, kolejny już raz, miał duże problemy z podejmowaniem trafnych decyzji na parkiecie. Efektem tego była słabiutka skuteczność na poziomie 3/14 z gry oraz 3 straty. Jego współczynnik EVAL wyniósł „okrągłe 0”. Gorzej, pod tym względem, wypadł jedynie na początku sezonu, gdy przegraliśmyTurowem Zgorzelec. Na szczęście, Almeida nie miał aż tak kluczowego wpływu na grę całego zespołu, jak to miewało miejsce w przeszłości.

Teraz zresztą już to wszystko jest nieważne…

Teraz liczy się tylko to, że wszyscy możemy głośno zaśpiewać:

MISTRZ, MISTRZ, ANWIL MISTRZ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Marzenia i sny zostały spełnione! Tyle lat czekania i wróciliśmy na tron! Całe miasto czekało i zasłużyło na ten sukces. Feta zaczęła się już na hali w Ostrowie Wielkopolski, trwała przez całą drogę by pod Halą Mistrzów nastąpił wybuch pełnego szczęścia wielu tysięcy kibiców, zawodników oraz wszystkich tych, którzy są związani z naszym wielkim klubem. Następnego dnia przejazd otwartym autobusem przyciągnął tłumy, których się nie spodziewałem. To idealnie pokazuje, jak nasze miasto żyje koszykówką i jaki panował tutaj głód sukcesu. To jest po prostu FENOMEN!!!!! Miło słyszeć słowa podziwu na ten temat płynące z całej Polski czy nawet ogólnokrajowych mediów. WITAMY W MIEJSCU, GDZIE KOSZYKÓWKA JEST RELIGIĄ! WITAMY W STOLICY KOSZYKÓWKI!

Jedna odpowiedź do “MISTRZEM POLSKI JEST ANWIL !!!!!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *