Kolejny BLAMAŻ !!!!

Wydawało mi się, że powtórzenie blamażu takiego jak z Treflem jest wręcz niemożliwe przez najbliższe kilka lat. Jak bardzo się myliłem… Anwil kolejny raz zaskoczył. Do Włocławka przyjechała ekipa HydroTruck Radom i zdobyła naszą twierdzę, która w obecnym sezonie bardziej przypomina „dom z papieru”. Znowu totalnie zawaliliśmy ostatnie minuty i mecz zakończył się wynikiem 78:82. Michał SokołowskiTony Wroten nie byli tego dnia do dyspozycji trenera, ale to nas nie usprawiedliwia w żaden sposób. Bez obrazy, ale takiego rywala, na własnym terenie, powinniśmy łatwo ograć niezależnie od okoliczności.

Anwil Włocławek - HydroTruck Radom kibice oprawaFOTO: Natalia Seklecka / ddwloclawek.pl
  1. Od samego początku pozwalaliśmy gościom na stanowczo zbyt wiele. Graliśmy bez odpowiedniego zaangażowania. HydroTruck bazował na rzutach z dystansu, a my nie robiliśmy nic szczególnego, aby to ograniczyć.

  2. Obraz gry Anwilu był daleki od oczekiwanego, ale i tak zachowywałem spokój. Nie wierzyłem, że przytrafi nam się kolejna taka wpadka w tak krótkim odstępie czasu. Byliśmy osłabieni, ale i tak po naszej stronie jest tyle talentu, że radomianie powinni zostać „zjedzeni” bez nadmiernego stresu. Mój spokój nasilił się jeszcze bardziej, gdy na 6 minut przed końcową syreną wyszliśmy na prowadzenie +13. HydroTruck nie grał nic genialnego, a my przecież cały czas mieliśmy w pamięci, jak się może skończyć lekceważenie oraz odpuszczanie. Historia jednak lubi się powtarzać…

  3. Anwil zaczął grać bardzo niemrawo. Brakowało energii, a ataki opierały się na topornej indywidualności. Trefl kilka tygodni temu pokazał, że na takie „Rottweilery” wystarczy ambitna postawa i HydroTruck też poszedł tą drogą. Goście pokazali charakter, a nasza przewaga topniała, topniała i topniała aż kolejna sensacja stała się faktem. Te ostatnie 6 minut przegraliśmy 8:25, a całą czwartą kwartę 16:33. DRAMAT!

  4. Przegraliśmy we własnej hali z zespołem, który miał siedmiu graczy do gry. Ławka HydroTrucka dostarczyła zaledwie 9 punktów, których autorem był Marcin Piechowicz.

  5. Dużo dobrego do gry radomskiej ekipy wniósł amerykański duet Obie Trotter (14 pkt, 9 as, 6 prz i 4 zb) i Rod Camphor (26 pkt i 3 as). Panowie grali „z zębem” i robili różnicę. Nie kwapiliśmy się jakoś, żeby zdecydowanie ograniczyć ich poczynania, a to był przecież motor napędowy przyjezdnych.

  6. Absencja Wrotena spowodowała, że więcej minut otrzymał Igor Wadowski. Cały czas niezbyt wiele, bo tylko 10:44 min, ale miał większą okazję do prezentacji swoich umiejętności niż zazwyczaj. Wadowski całkiem nieźle wykorzystał tę szansę, bo walczył i grał bardzo odważnie. Nie bał się rzutów czy wjazdów na kosz. Kibice docenili jego postawę i nie obyło się bez skandowania nazwiska naszego rezerwowego. W pewnym momencie poczuł się jednak chyba zbyt pewnie, bo zaliczył dwie wręcz juniorskie straty. Szkoda, bo to taka mała rysa na tafli niezłego występu Wadowskiego. Igor uzbierał 11 punktów4 zbiórki.

  7. Swój poziom utrzymał Rolands Freimanis (15 pkt). Łotysz nie zrobił nic nadzwyczajnego, ale też nie można mieć do niego większych zastrzeżeń. Nie irytował tak jak większość jego kolegów…

  8. Z kolei na przeciwnym biegunie znalazł się Ricky Ledo (12 pkt i 5 as)… Jego gra strasznie irytowała! Amerykanin grał „bez głowy”. Miał niezłe zagrania, ale przez większość meczu mentalnie był poza parkietem. W jego postawie ciężko było odnaleźć wolę walki. Znowu bazował na leniwym „uderzaniu głową w mur”. W decydującej akcji miał piłkę w swoich rękach, ale nie pomyślał, że rywale w łatwy sposób będą chcieli go zaskoczyć. Ledo nie czytał gry, tylko chciał „odwalić” swoją robotę po linii najniższego oporu. Zapomniał jednak, że nie mierzył się z amatorami czy dziećmi, ale z ambitną ekipą. Z takim podejściem Amerykanin raczej nie zrobi kariery we Włocławku…

  9. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Nie mamy ZESPOŁU. Tej drużynie brakuje charakteru. Znowu graliśmy bez zacięcia i chcieliśmy wygrać mecz „na stojąco”. Kolejny raz brakowało koncentracji, czego efektem była spora ilość strat oraz problemy w defensywie i ofensywie. Wymieniliśmy centra i pod tym względem jest lepiej, ale ten ruch nie wyeliminował największego problemu naszej ekipy. Czas leci, a my coraz bardziej się sypiemy. Pojedyncze występy dają nadzieję, ale tak naprawdę jesteśmy, jak jabłko – piękne na zewnątrz, a popsute w środku. Ciężko mi uwierzyć, że w obecnym formacie ta machina zacznie prawidłowo funkcjonować…

  10. Pomeczowe konferencje prasowe bywają nudne i przewidywalne, ale tym razem gorąco zachęcam do przesłuchania. Trener Igor Milicić użył mocnych słów. Nic nie zostało otwarcie powiedziane, ale dokonanie własnej interpretacji nie powinno być trudne. Widać, że „El Profesor” jest zdruzgotany obecną sytuacją, ale widzę w nim chęć drastycznej zmiany i wierzę w te słowa!


  11. Jest ciężko… Nasze przedsezonowe marzenia zostały brutalnie zweryfikowane przez rzeczywistość. Do końca sezonu zostało jeszcze jednak sporo czasu i ja cały czas wierzę w wyleczenie tej drużyny. Nie ufam „gwiazdeczkom”, ale w naszym klubie cały czas są ludzie, którzy ostatnimi latami zapracowali na nasze pełne zaufanie. Dlatego potrzebne jest teraz jeszcze większe wsparcie fanów! Sytuacja cały czas jest do uratowania. Anwil jest wielki i jeszcze niejednokrotnie pokaże tę wielkość! Cierpliwości i wiary…

6 odpowiedzi do “Kolejny BLAMAŻ !!!!”

  1. Właśnie trwa wyprowadzka jednego z graczy mieszkających przy Wzorcowni. Pewnie jutro dowiemy się, kto w niedzielny wieczór opuścił nasze miasto i drużynę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *