Ostatnio Anwil jest bardzo aktywny na rynku transferowym, ale niestety nadszedł również czas pożegnań. Wojciech Tomaszewski nie będzie kontynuował kariery w naszych barwach i przeniósł swój talent w nadmorskie rejony. Nowym zespołem tego młodego zawodnika została Arka Gdynia.
Już kilka miesięcy temu Tomaszewski był bardzo bliski opuszczenia Włocławka. Wtedy nie wyszło, ale ostatecznie i tak postawił na swoim. Nie ukrywam, że żałuję takiego obrotu spraw, bo straciliśmy spory talent.
Nie ochłonąłem jeszcze po transferze Łączyńskiego, a Anwil uraczył nas kolejnym kontraktem. Po tygodniach ciszy wyraźnie przyspieszyliśmy swoje działania na rynku transferowym. Polska rotacja naszego klubu została jeszcze bardziej rozszerzona, bo umowę podpisał Marcin Woroniecki.
Powoli zapominamy już o sezonie 2020/2021. Jakiś czas temu miałem przyjemność gościć w programie „Szósty Zawodnik”, gdzie razem z gospodarzem Markiem oraz Krzysztofem Szaradowskim podsumowaliśmy te nieszczęsne rozgrywki.
W ramach najnowszego odcinka podcastu postanowiłem wrócić do tematu, ale w innej formie. Tym razem nie występowałem solo, ale po raz pierwszy miałem gościa, którym był wspomniany już Marek. Można powiedzieć, że zabawiliśmy się w nauczycieli i oceniliśmy wszystkich zawodników Anwilu za miniony sezon. Przyjęliśmy oczywiście skalę szkolną ze wszystkimi plusami oraz minusami. Wiadomo, że ciężko porównywać gracza, który nie grał regularnie z koszykarzem, który otrzymywał solidną dawkę minut, ale np. zawodził. Dlatego nasze oceny były raczej skoncentrowane na spełnieniu oczekiwań.
Taki temat typowo na luzie, czysta zabawa, nastawiona na subiektywne odczucia.
Po serii porażek Anwil wreszcie odniósł zwycięstwo. „Rottweilery” wygrały w Gdyni 80:84, ale gospodarze trapieni wieloma problemami byli równorzędnym przeciwnikiem dla naszego zespołu. Arka grała bardzo ambitnie, przez co wynik tej konfrontacji był przez długi czas sprawą otwartą. Mieliśmy emocje w tym starciu, ale trzeba przyznać, że sam mecz nie stał na wysokim poziomie. To był typowy wyrównany pojedynek dwóch zespołów z dolnych rejonów tabeli.
Biorąc pod uwagę dyspozycję obu zespołów oraz nasze wewnętrzne problemy, w meczu Zastal Zielona Góra – Anwil Włocławek faworyt był tylko jeden i nie była to ekipa „Rottweilerów”. Wielu wróżyło nawet bolesny pogrom. Do tego jednak nie doszło. Gospodarze rzeczywiście byli zespołem zdecydowanie lepszym, ale ich przewaga nie była aż tak przytłaczająca, bo wygrali 93:77. W grze przetrzebionego przez kontuzje i inne problemy Anwilu można było nawet odnaleźć pewne pozytywy.
Styczniowy maraton za nami. To był kolejny burzliwy miesiąc dla Anwilu, ale przy tym również niezwykle intensywny. Poważnych zmian w naszym klubie nie brakowało. Zyskaliśmy nowego trenera oraz doszło do kolejnych przetasowań w rotacji. Na parkiecie nie było jednak tak kolorowo, jak sobie wymarzyliśmy. Do pozytywów na pewno należy pierwsze zwycięstwo na wyjeździe oraz awans z grupy w FIBA Europe Cup. Niestety, więcej było negatywów. Wystarczy wspomnieć pierwszą, historyczną porażkę z Legią czy tęgie lanie zebrane we Wrocławiu, a to tylko część niepowodzeń „Rottweilerów”.
Ogólnie w styczniu zanotowaliśmy bilans 2-6. Najgorsze, że nasze szanse na awans do Play-Off są już tylko matematyczne…
W tym miesiącu nasz zespół rozegrał sporo spotkań i przez to ciężko było wybrać MVP, bo żaden z naszych koszykarzy nie utrzymywał równej formy.
Za nami „bańka” FIBA Europe Cup. W pierwszym spotkaniu Anwil pokonał BC Dnipro 71:74, ale w kolejnym niestety poległ ze szwajcarską ekipą Fribourg Olympic 69:86. To uplasowało nas na trzecim miejscu w grupie E. Na szczęście przy korzystnych wynikach w pozostałych grupach ten rezultat pozwolił nam awansować do kolejnej rundy.
Awans został wywalczony, czyli spełniliśmy swój cel, ale w postawie „Rottweilerów” próżno było szukać blasku czy przemiany zespołu.
Nasz nowy trener, Przemysław Frasunkiewicz, nie ma przed sobą łatwego zadania. Kontrakt „Franca” obowiązuje do końca przyszłego sezonu, ale nikt nie ma wątpliwości, że cały czas chcemy uratować bieżące rozgrywki, co dobitnie podkreśla ciągle trwający remont „Rottweilerów”. Obecna sytuacja Anwilu, mówiąc bardzo dyplomatycznie, jest nieciekawa. Cały czas gramy poniżej własnych możliwości i każda ewentualna porażka mocno skomplikuje naszą drogę do Play-Off. Limit wpadek już dawno został wyczerpany. Wierzyć trzeba do samego końca, ale lekko i przyjemnie na pewno nie będzie…
Niezależnie od zakończenia bieżącego sezonu, chciałbym, aby trener Frasunkiewicz wpłynął na nasz zespół pod pewnymi względami już teraz. Nie wiem, czy to klucz do sukcesu, ale po prostu pewne nasze problemy zbyt bardzo mnie bolą i oczekuję jak najszybszej poprawy. Patrząc na dotychczasową karierę „Franca”, to spełnienie tych oczekiwań jest jak najbardziej realne.
Forma Anwilu w bieżącym sezonie znacznie odbiega od tej oczekiwanej. „Rottweilery” zawodziły w wielu ostatnich spotkaniach. Na szczęście w derbach z Astorią Bydgoszcz nastąpiło przełamanie. Na tle słabo dysponowanego rywala Anwil zaprezentował koszykówkę z „wyższej półki”, czego efektem było bardzo pewne zwycięstwo 90:71. Trzeba przyznać, że nasz zespół zdominował to spotkanie. W trzeciej kwarcie zaliczyliśmy jednak spory przestój, ale ostatecznie „pożar” został szybko ugaszony.
Kolejne derby województwa kujawsko-pomorskiego za nami. Tym razem bardzo specyficzne, bo przez państwowe obostrzenia rozgrywane były przy pustych trybunach Areny Toruń. Nasz Anwil już przed spotkaniem miał problemy, gdyż koronawirus w zespole zakłócił cykl treningowy. Z kolei Polski Cukier Toruń z meczu na mecz nabiera wiatru w żagle i było to widoczne na parkiecie. W takich okolicznościach gospodarze okazali się stroną lepszą i wygrali 94:85.