Po meczu ze Spójnią Stargard wydawało się, że limit sensacji we Włocławku jest już wyczerpany. Nic bardziej mylnego. Dzisiaj w Hali Mistrzów pojawił się AZS Koszalin. Chłopaki grali sobie w siódemkę i ograli nasz Anwil w stosunku 77:80. Szok? Zdecydowanie!
MVP – luty 2019
Luty już praktycznie za nami. Dziwny oraz krótki był to miesiąc i to nie tylko pod względem ilości dni, ale również meczów. Rozegraliśmy w tym czasie zaledwie trzy spotkania i to na trzech frontach (PLK, Liga Mistrzów oraz Puchar Polski). W obecnym sezonie nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego słabego natężenia terminarza. Co gorsze, odnieśliśmy tylko zwycięstwo w ramach PLK. W pucharowych rywalizacjach musieliśmy uznać wyższość rywali.
Ciężko było wybrać MVP naszego Anwilu za luty, ale postanowiłem, że tym razem wyróżnieniem nagrodzony zostanie Michał Michalak.

Transferowe osłabienie podkoszowe
Ostatnio nasz klub jest bardzo aktywny na rynku transferowym. Wczoraj pojawiła się kolejna informacja o zmianie kadrowej. Tym razem chodzi o rozstanie. Nikola Marković opuścił nasz zespół za porozumieniem stron…
FOTO: azs.koszalin.pl
Porażka na pożegnanie Ligi Mistrzów
Niestety nie udało się powtórzyć wyczynu z Włocławka. W swoim ostatnim meczu Ligi Mistrzów przegraliśmy na wyjeździe z Le Mans. Było blisko, ale zawaliliśmy końcówkę czwartej kwarty i gospodarze doprowadzili do dogrywki, a tam zabrakło nam sił oraz determinacji. Anwil walczył, ale uległ we Francji 88:79.
FOTO: championsleague.basketball
MVP – styczeń 2019
Styczeń za nami. To był dla nas bardzo ciężki miesiąc. Rozegraliśmy aż dziewięć spotkań i nie brakowało wzlotów oraz upadków. Niestety, tych drugich było więcej, bo zanotowaliśmy bilans 4-5.
Bardzo ciężko wybrać MVP za omawiany okres, bo zawodnicy, podobnie jak cała drużyna, grali nierówno. Dobre mecze przeplatali ze słabszymi. Nikt jakoś szczególnie nie wyróżnił się na tle kolegów.
Po długich przemyśleniach mój głos ostatecznie otrzymuje Jarosław Zyskowski.

Banvit wyrwał nam zwycięstwo
Kolejny raz nasz Anwil nie potrafił utrzymać prowadzenia do końcowej syreny. Przez znaczną część spotkania byliśmy stroną dominującą, ale w ostatnich minutach Banvit doszedł do głosu i doprowadził do dogrywki. W dodatkowym czasie gry turecki zespół już rządził w Hali Mistrzów i ostatecznie wygrał 84:95.

Derby dla Anwilu!
Przed kolejnymi derbami Kujawsko-Pomorskiego wydawało się, że wszystkie atuty są po stronie gospodarzy. Polski Cukier Toruń w obecnych rozgrywkach jeszcze nie przegrał w swojej hali. Poza tym ostatnio ich skład został poważnie wzmocniony, a w kilku ostatnich spotkaniach z naszym zespołem wygrywali. Z kolei Anwil znajdował się na trochę przeciwnym biegunie. Doznaliśmy dość dotkliwych porażek w ostatnich meczach, kontuzjowany jest Walerij Lichodiej i wokół drużyny zebrało się sporo niepozytywnego szumu.
Sport jednak lubi niespodzianki, a derby podobno rządzą się swoimi prawami. „Rottweilery” rozegrały bardzo dobre spotkanie i zdobyli „Arenę Toruń” wygrywając 80:89.
FOTO: Andrzej Romański / plk.pl
Ponownie zatopieni przez Arkę
Nasza seria ligowych zwycięstw dobiegła końca. W hicie PLK do Włocławka zawitała Arka Gdynia i odniosła przekonujące zwycięstwo. Na inaugurację sezonu „Arkowcy” nas zatopili, a teraz powtórzyli ten wyczyn i to z jeszcze większym „przytupem”. Anwil był zespołem zdecydowanie słabszym, a momentami wręcz bezradnym. Mecz zakończył się wynikiem 66:83.
FOTO: Natalia Seklecka / ddwloclawek.pl
Bez armat na Avellino
Od samego początku uważałem, że Sidigas Avellino to jeden z głównych faworytów naszej grupy w Lidze Mistrzów. Pierwszy mecz we Włoszech, wewnętrzne problemy organizacyjne (odejście Norissa Cole’a) i kadrowe (kontuzje) naszych rywali zaliczałem jednak jako czynniki, które dawały nadzieję przed rewanżem. Ta okazała się złudna. Parkiet wszystko zweryfikował. Po słabiutkim meczu Anwil przegrał 62:72.
FOTO: http://www.championsleague.basketball
Różne oblicza ze Startem
Anwil nie zwalnia tempa. Tym razem pokonaliśmy we własnej hali Start Lublin. Spotkanie jednak nie należało do łatwych i przypominało sinusoidę. Nasz zespół zaprezentował wręcz kilka twarzy, ale najważniejsze, że bez nerwówki wyszliśmy z tego pojedynku zwycięsko. Mecz zakończył się wynikiem 90:80.
