Sezon 2019/2020 niestety dobiegł końca. To dobry czas, aby zaktualizować statystyczne osiągnięcia zawodników naszego Anwilu i porównać z ligowymi liderami. Oczywiście brałem pod uwagę tylko rozgrywki PLK oraz w większości przypadków czerpałem dane od sezonu 1998/1999, bo dopiero wtedy wprowadzono oficjalne liczenie statystyk na „naszym podwórku”.
Przed wyjazdowym meczem z Treflem Sopot miałem lekkie obawy. Cały czas w mojej głowie tkwi wspomnienie wielkiego blamażu we Włocławku. Jeszcze bardziej martwiła mnie jednak nasza sytuacja kadrowa. Anwil w ostatnim czasie ma olbrzymie problemy ze zdrowiem zawodników, a tuż przed tym spotkaniem do grona kontuzjowanych dołączył Jakub Karolak. Na szczęście okazało się, że Michał Sokołowski oraz Rolands Freimanis są już gotowi do powrotu na parkiet. W Sopocie może nie wnieśli za wiele, ale ich obecność w rotacji i tak dawała pewien spokój.
Ostatecznie moje obawy okazały się niepotrzebne. „Rottweilery” wygrały. Nie było jakieś dominacji czy fajerwerków, ale za to była mądra i konsekwentna gra. Byliśmy po prostu zespołem lepszym i potwierdziliśmy to na parkiecie. Anwil zwyciężył 64:77.
TO BYŁA PRAWDZIWA KOMPROMITACJA! Nie tak miał wyglądać powrót Anwilu do Hali Mistrzów. Do Włocławka zawitał Trefl Sopot, który nieźle się prezentuje w obecnych rozgrywkach, ale przy naszych aspiracjach powinniśmy wygrać z łatwością. Przez większość meczu wszystko wskazywało na taki właśnie scenariusz. DRAMATYCZNA czwarta kwarta wszystko jednak zniszczyła. Skompromitowaliśmy się i przegraliśmy 84:86… Ciężko coś napisać po takim spotkaniu…