Emocje związane z Play-Off z każdą kolejną godziną wzrastają. Nic dziwnego, bo najważniejsza część sezonu zaraz się zaczyna. Na placu boju pozostało tylko osiem zespołów. Każdy ma wysokie aspiracje i nikt nie położy się na parkiecie.
Anwil w swojej historii rozgrywał już nie jedne Play-Offy. W związku z tym przygotowałem kilka ciekawostek statystycznych odnoszących się do pierwszej rundy lub pozycji końcowej itp. naszej ekipy. Jak awansujemy do półfinału, to bardzo chętnie przygotuję coś podobnego w odniesieniu do tej rundy.
Musiałem przejrzeć mnóstwo „cyferek”, a jestem tylko człowiekiem, więc jeśli ktoś zauważy jakiś błąd, to proszę o komentarz.
Z ostatniego meczu derbowego cały czas mam w pamięci jedną akcję. Pod koniec czwartej kwarty Polski Cukier wyraźnie łapał „wiatr w żagle”. Przegrywaliśmy czterema punktami, ale Josip Sobin świetnie przechwycił piłkę. W kontrze Kamil Łączyński oddał rzut za trzy. Niestety, nie trafił. To mogła być akcja na przełamanie. W następstwie Glenn Cosey rozpoczął swoją kanonadę i było „po zawodach”. Patrząc na ostatnią formę rzutową „Łączki” nie można jednak dziwić się, że ten rzut nie znalazł drogi do kosza.
FOTO: Andrzej Romański / plk.pl„Łączka” w meczu o Superpuchar
Niestety 2018 rok rozpoczął się dla naszej drużyny porażką. Ulegliśmy Stelmetowi Zielona Góra 94:83. Postanowiłem sprawdzić jak bywało z tym w przeszłości. Jak wchodziliśmy w nowy rok?
W meczach otwierających kolejny rok kalendarzowy legitymujemy się bilansem 16-10. Całkiem dobrze, ale nie brakowało też niezłych wpadek.
Okazuje się, że niedawne spotkanie ze Stelmetem było jedną z najgorszych inauguracji nowego roku w wykonaniu naszego zespołu. Gorzej było tylko przed rokiem, gdy 8 stycznia przegraliśmy w Radomiu 74:61 oraz na początku 2000 roku. Wtedy na własnym terenie musieliśmy uznać wyższość Komfortu Stargard Szczeciński, który zwyciężył 50:63. Był to pierwszy mecz Anwilu pod wodzą nowego trenera, Danijela Jusupa. Nasza ekipa przechodziła wówczas gruntowne zmiany, ale to nie jest wytłumaczenie tak beznadziejnego rezultatu. W mojej ocenie to było najgorsze otworzenie nowego roku w historii włocławskiego klubu. Na szczęście na zakończenie tamtych rozgrywek nasi koszykarze zawiesili na swoich szyjach srebrne medale, więc jak źle się rozpoczęło, tak dobrze się zakończyło.
Kiedy natomiast wystartowaliśmy najlepiej? Bez wątpienia w 2001 roku. Czwartego stycznia do Włocławka przyjechała ekipa ze Słupska i została wręcz rozbita. Anwil wygrał aż 94:62. Każdy z zawodników naszej drużyny zostawił po sobie bardzo pozytywne wspomnienie. Najlepszym strzelcem okazał się Vladimir Krstić, który rzucił 18 punktów, ale aż sześciu naszych graczy zanotowało dwucyfrową zdobycz.
FOTO: http://www.ziolo.euJermaine Boyette faulujący Vladimira Krsticia podczas meczu noworocznego z 2004 roku
Każdy sympatyk koszykówki przywykł już do tego, że Anwil ma niesamowicie szeroki wachlarz zagrań w ofensywie. Nasza ekipa jest groźna zarówno na obwodzie jak i pod koszem. Na dodatek prawdziwą wizytówką stał się szybki atak, dzięki któremu zdobywamy mnóstwo punktów. W obecnych rozgrywkach już dwukrotnie przełamaliśmy barierę „setki”. Najpierw pokonaliśmy Czarnych 114:80, a później rozgromiliśmy Legię 107:66.
W każdym zakątku koszykarskiego świata przekroczenie bariery 100 punktów to wydarzenie obok którego nie przechodzi się obojętnie. Anwil zaserwował nam już dwa takie wydarzenia na starcie sezonu. Wynik budzący podziw.
Od zawsze powtarzałem, że w koszykówce uwielbiam ładnie rozegraną akcję, która kończy się celnym rzutem zza łuku przy delikatnym szeleście siatki. W historii naszej włocławskiej koszykówki mieliśmy sporo specjalistów w tej dziedzinie. Jeśli chodzi o rekord celnych rzutów za trzy w jednym spotkaniu to pod tym względem rządzi Jeff Nordgaard. Zaaplikował Śląskowi Wrocław aż 10 „trójek”. Hala Mistrzów wtedy oszalała. Nie kojarzę, aby ktokolwiek pobił ten rekord.
FOTO: sport.plAndrzej Pluta – jeden z najlepszych snajperów z dystansu w historii Anwilu
Postanowiłem po raz kolejny przekopać mnóstwo statystyk, aby zobaczyć jak na przestrzeni lat wyglądała u nas sytuacja z najlepszymi strzelcami obwodowymi. Niestety, dokładne statystyki z naszej ligi dostępne są dopiero od sezonu 1998/1999 i jestem zmuszony skupić się na okresie, który wtedy się rozpoczął… Ehh, jako miłośnika koszykarskich cyferek za każdym razem mnie to boli… Naszych najlepszych strzelców postanowiłem przeanalizować w trzech aspektach: najlepsza skuteczność za trzy w sezonie, średnia ilość rzutów dystansowych na mecz oraz jakim procentem wszystkich rzutów były te zza łuku. Aby te dane miały większy sens starałem się brać pod uwagę tylko zawodników, którzy odpalili przynajmniej 10 rzutów.
Kamil Łączyński rozpoczyna swój trzeci sezon w koszulce Anwilu Włocławek. Teraz dodatkowo otrzymał opaskę kapitana, co było raczej oczywistym wyborem. To typ nieustępliwego wojownika z twardym charakterem. Pracuś, który już od dawna „trzymał szatnię”.
FOTO: Andrzej Romański / plk.pl„Łączka” w meczu o Superpuchar
Myślę, że obecna przygoda z Anwilem oraz współpraca z trenerem Igorem Miliciciem tylko pomogła rozwinąć w nim te cechy. Łączyński z całą pewnością rozwinął jeszcze jeden element swojej gry – rzuty z dystansu.
Ehhh… Po raz ostatni wrócę jeszcze do budowania drużyny z okazji 25-lecia występów w elicie. Była już drużyna sentymentalna. Była też drużyna najlepszych strzelców. Teraz przyszła kolej na zbudowanie drużyny z zawodników, którzy mogą szczycić się najwyższym średnim współczynnikiem EVAL. Oczywiście pod uwagę brałem tylko najlepsze osiągnięcia danego gracza w koszulce włocławskiej ekipy. Jeśli ktoś grał kilka lat u nas to liczył się tylko najwyższy wynik. Niestety tym razem ta zabawa jest strasznie zakłamana. Dokładne statystyki w PLK liczone są dopiero od sezonu 1998/1999. Z tego powodu wszyscy, którzy grali wcześniej nie mogą być brani pod uwagę.
Bez „owijania w bawełnę”, taki skład prezentowałby się następująco:
Wczoraj zbudowałem swój skład na 25-lecie klubu złożony z najlepiej punktujących graczy. Dzisiaj postanowiłem trochę rozwinąć temat i zrobić mały przegląd najlepszych strzelców włocławskiej ekipy sezon po sezonie. Znowu było sporo grzebania w statystykach i archiwach.
Szczerze mówiąc cały czas żyję zabawą w wybór drużyny na 25-lecie. Wczoraj opublikowałem swój skład oparty głównie na sentymencie, a dzisiaj postanowiłem iść za ciosem i zbudować jeszcze jedną ekipę. Tym razem kieruję się jednak wyraźnym kluczem.
Jak wiadomo, koszykówka bardzo lubi cyferki i różnego rodzaju statystyki. Właśnie na tym postanowiłem oprzeć swój skład. Czyste podejście statystyczne bez udziału serca i subiektywnych odczuć.
Najbardziej optymalny do tego typu porównania byłby często stosowany w PLK współczynnik EVAL. Niestety w przypadku wcześniejszych sezonów możemy tylko pomarzyć o tak dokładnych statystykach. Dlatego postanowiłem to wszystko oprzeć na tym co w koszykówce najważniejsze, czyli zdobywanych punktach. Skupiłem się tylko i wyłącznie na meczach ligowych. Niestety nie każdy przecież zasmakował Europy. W przypadku graczy, którzy zadomowili się we Włocławku na dłużej brałem pod uwagę tylko średnią z najlepszego sezonu. Uważam, że tak jest sprawiedliwiej, bo ciężko porównać wyniki kolesia, który zagrał u nas jeden sezon życia z człowiekiem, który spędził tutaj mnóstwo lat.