Miał być pogrom i był pogrom

Życzyłem sobie, aby Anwil wręcz rozgromił Czarnych Słupsk. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy, bo koszykarze spełnili moje życzenie.

Goście byli tylko mizernym tłem dla Anwilowców. Po prostu nie istnieli już od pierwszych sekund i tak naprawdę to nie zaistnieli nawet przez chwilę. Nasza ekipa pokazała mega ofensywny basket, który dostarczył aż 114 punktów! Właśnie taki Anwil w tym sezonie chcę oglądać!

Ivan Almeida AnwilFOTO: Natalia Seklecka / ddwloclawek.pl
Ivan Almedia jak zawsze efektowny

Defensywa Czarnych tego dnia to była jakaś fikcja, w którą wchodziliśmy niczym rozgrzany nóż w kostkę masła. Plama po zgorzeleckiej wpadce została zmazana. Ivan Almeida znowu był liderem, którego ten zespół potrzebuje i którego chce się oglądać. Po podniebnych lotach „El Condora” ręce same składały się do oklasków. W całym meczu zanotował 25 punktów oraz 9 zbiórek. Miał też 3/7 za trzy, czyli pokazał, że w elemencie, który uważany jest u niego za najsłabszy też potrafi być groźny. UWAGA – Almeida miał 2/2 z osobistych, czyli można odetchnąć, bo nie zapomniał o co w tym chodzi ;). Nie było siły, która mogła zatrzymać naszego asa. Świetną robotę pod koszami wykonywał również duet Josip Sobin (13 pkt + 15 zb) i Paweł Leończyk (18 pkt + 7 zb). W dużej mierze dzięki tej dwójce wygraliśmy deskę 47:33.

Najważniejsza była jednak cała drużyna, która spisała się na medal. Aż siedmiu graczy Anwilu zakończyło spotkanie z dwucyfrową zdobyczą punktową. To tylko dowodzi jak mocnym wachlarzem ofensywnym dysponujemy. Nie musieliśmy nawet uruchamiać kanonady za trzy (mieliśmy 8/24), a i tak potrafiliśmy z łatwością zdobywać punkty.

Kolejną kwestią obok której nie potrafię przejść obojętnie jest przebudzenie Jaylina Airingtona. Amerykanin wreszcie coś pokazał na parkiecie i zdobył 12 punktów. Trafił nawet za trzy po raz pierwszy w koszulce Anwilu. Wielokrotnie pisałem, że chłopak potrzebuje czasu i mam nadzieję, że to spotkanie zwiastuje lepsze dni Airingtona.

Warto zauważyć, że debiut w swojej seniorskiej karierze podczas tego meczu zaliczył Marcel Afeltowicz. To pewnie będzie spotkanie, które 17-latek zapamięta na długie lata. Co więcej, Marcel uczcił swój debiut zdobywając dwa punkty.

Z ekipy Czarnych jedynem graczem, który wywarł na mnie jakiekolwiek w miarę pozytywne wrażenie jest C.J. Aiken. Amerykański podkoszowy jako jedyny coś tam próbował szarpać. Robił to na tyle skutecznie, że wyszarpał 23 punkty na skuteczności 9/11 oraz zebrał 11 piłek. To wszystko złożyło się na całkiem zgrabny EVAL – 34. Już w poprzednim sezonie, gdy grał w Szczecinie miał przebłyski dobrej gry. Teraz idzie mu jeszcze lepiej i chętnie będę śledził jego karierę.

Statystyki z tego spotkania dostępne są tutaj: http://www.plk.pl/mecz/56008/anwil-wloclawek—czarni-slupsk.html

Na zakończenie chciałbym poruszyć temat mniej typowo „anwilowy”, a właśnie statystyki w PLK. To co się dzieje to jest jakaś parodia! Mamy XXI wiek, a na statystyki musimy czekać długimi godzinami?! Na dodatek jak już się pojawią to błędne… To co się dzieje w obecnym sezonie to prawdziwy cyrk. Nie wierzyłem, że doświadczę kiedykolwiek takich czasów. Nie chcę winnych wytykać palcami, wiem też o problemach ze zmianą systemu, ale władze naszej ligi powinny stanąć na głowie, aby to naprawić. To też jest jakaś forma wizytówki…

Kolejne spotkanie gramy już we wtorek. Na nasz teren przyjeżdża Start Lublin z dobrze znanym we Włocławku Jamesem Washingtonem. Mam nadzieję, że Anwil utrzyma swoją koncentrację przez całe spotkanie, a amerykański rozgrywający nie zagra „meczu życia”, jak to mają w zwyczaju nasi byli zawodnicy w konfrontacji z nami…

 

2 odpowiedzi do “Miał być pogrom i był pogrom”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *