Polska rotacja Anwilu nabiera coraz wyraźniejszego kształtu. Plotki zostały potwierdzone i doszło do kolejnych przetasowań w naszym składzie. Przemysław Zamojski nie będzie już występował w koszulce „Rottweilerów”, a nową twarzą we włocławskiej ekipie został Sebastian Kowalczyk.
Czytaj dalej Tracimy Zamojskiego i zyskujemy KowalczykaPrawdziwy generał i wojownik z Inowrocławia
Jakich koszykarzy kibice cenią najbardziej? Najskuteczniejszych? Na pewno, ale ta odpowiedź jest aż zbyt oczywista. Ja dodałbym do tego jeszcze pewne cechy charakteru – zadziorność czy waleczność. Nigdy nie miałem problemu z zaakceptowaniem porażki, ale zawsze niesamowicie bolał mnie brak odpowiedniego zaangażowania. Podejrzewam, że nie jestem osamotniony w takiej opinii. Dlatego do serc fanów basketu najszybciej trafiają zawodnicy, którzy swoje osiągi popierają właśnie walecznością. Do tej elitarnej grupy z całą pewnością należał Krzysztof Szubarga.
Popularny „Szubi” zakończył swoją ciekawą karierę po minionym sezonie. Ta decyzja wywołała spore poruszenie w całej koszykarskiej Polsce. Nic dziwnego, bo Szubarga, przez te wszystkie lata, wywalczył sobie ten szacunek na parkiecie. Przez kilka sezonów „Generał” reprezentował barwy naszego Anwilu, więc to dobra okazja, aby przypomnieć sylwetkę tego zawodnika. Szczególnie że włocławscy fani bardzo ciepło wspominają jego dokonania.
Czytaj dalej Prawdziwy generał i wojownik z InowrocławiaZ Zielonej Góry do Włocławka, czyli ZŁOTY Zamojski
Przemysław Zamojski, podobnie jak chwilę wcześniej Ivica Radić, postanowił zamienić Zieloną Górę na Włocławek. Transakcja została okrzyknięta w mediach prawdziwym HITEM. Na pewno jest trochę szokująca, bo „Zamoj” spędził w Stelmecie aż 7 lat. Był pewnym symbolem tego klubu i stawiałem, że zakończy tam swoją karierę. Tymczasem wybrał Anwil i to na najbliższe dwa lata. Podejrzewam, że będę potrzebował kilku meczów, żeby przyzwyczaić się do jego widoku w naszych barwach.
Czytaj dalej Z Zielonej Góry do Włocławka, czyli ZŁOTY ZamojskiNajlepsze mecze w 2018 roku
Czas na kolejne podsumowanie tego niezwykle udanego 2018 roku. Ostatnio opublikowałem TOP 10 najlepszych akcji, a teraz przyszedł czas na ranking najbardziej pamiętnych spotkań Anwilu podczas ostatnich dwunastu miesięcy. Swój wybór ponownie ograniczyłem do dziesięciu pozycji. Zestawienie jest oczywiście dość subiektywne. Kierowałem się głównie własnymi odczuciami, co do gry „Rottweilerów”, oraz stawką danego spotkania.
Włocławski wychowanek
Pochodzi z Przasnysza, ale koszykówki uczył się we Włocławku. Robert Witka wszedł do seniorskiej koszykówki podczas sezonu 1997/1998. Jego debiut miał miejsce dokładnie 22.01.1998 podczas meczu Anwil / Nobiles Włocławek – Zagłębie Sosnowiec. Była to końcówka pierwszej rundy sezonu. Witka wówczas nie zapunktował, ale nasz zespół wygrał 99:70. „Wicia” nie miał wtedy nawet 17 lat! W rozgrywkach juniorskich wykazywał się jednak nieprzeciętnymi umiejętnościami i zasłużył na swoją szansę.
Tak rozpoczęła się wielka przygoda naszego wychowanka z poważną koszykówką, która trwała przez ponad 20 lat.
Rozstrzelani we własnej twierdzy
Twierdza Włocławek padła. Nastąpiło to niespodziewanie za sprawą niesamowitego ostrzału.
Chyba wszyscy spodziewali się, że mecz z Asseco Gdynia będzie kolejnym z serii łatwych i przyjemnych. Igor Milicić znowu wystawił dość eksperymentalną piątkę i cała Hala Mistrzów czekała na kolejne zwycięstwo. Goście mieli jednak inne plany…
Zwycięstwo w cieniu kontuzji
Anwil Włocławek cały czas jest w grze o Puchar Polski. W ćwierćfinałowym starciu pokonaliśmy Asseco Gdynia 87:73. Wynik tego spotkania zszedł jednak na dalszy plan.
FOTO: Andrzej Romański / plk.pl
Strzelanina w Gdyni dla Anwilu
Kolejny ciekawy mecz za nami, czyli Anwil po raz kolejny zaprezentował skuteczny atak, przekroczył „setkę” i odniósł zwycięstwo. Tak w dużym skrócie można opisać ostatnie, wyjazdowe spotkanie z Asseco Gdynia.
Okazałe zwycięstwo (89:109) bardzo cieszy i chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów. Pierwsza kwarta to była istna strzelanina. Dawno nie widziałem takiej aktywności ofensywnej w wykonaniu obydwu zespołów na parkietach PLK. To była istna strzelanina w Gdyni. Ciężko było nadążyć za wydarzeniami na parkiecie. Nie było czasu, aby spokojnie przeanalizować w głowie poprzednią akcję, bo już dwie kolejne kończyły się punktami. Tę strzelaninę, niczym rewolwerowców z dzikiego zachodu, lepiej wytrzymał Anwil i po 10 minutach gry prowadziliśmy 28:35. Mnóstwo punktów jak na naszą ligę. Intensywność, której ze świecą szukać. Niektórzy wyśmiewają defensywę, ale moim zdaniem nie było z tym tak źle. Bardziej należy docenić skuteczność drużyn.