Anwil przeszedł wyboistą drogę najeżoną cierniami, ale cel został osiągnięty. „Rottweilery” ostatecznie zakończyły sezon regularny na 7. miejscu i zamiast szykowania wędek, zaczynamy walkę w Play-Off. Łatwo nie było, ale to już nie ma znaczenia. Przed nami najbardziej magiczna faza rozgrywek, w której zawodnicy wchodzą na wyższy poziom i nie ma miejsca na błędy.
Jeszcze kilka tygodni temu byliśmy w naprawę ciężkim położeniu. Wówczas trzymałem kciuki, żeby nasz zespół jakoś zakotwiczył w tej ósemce. Nieważne jak, ale żeby po prostu prześlizgnął się do tego elitarnego grona. Pozycja nie miała dla mnie znaczenia, bo przecież Play-Off to zupełnie inne granie. To jest etap, w którym wszystko zaczynamy od nowa. Na szczęście Anwil świetnie finiszował i ten awans przyszedł łatwiej, niż przypuszczałem. Rewelacyjna dyspozycja naszego zespołu rozbudziła nadzieje, ale nie zapominajmy, że w PO wszystko jest możliwe.
