Sezon 2021/2022 za nami, więc pora na coroczną aktualizację statystycznych osiągnięć graczy Anwilu, rok po roku, w porównaniu z ligowymi liderami. Oczywiście brałem pod uwagę tylko rozgrywki PLK oraz w większości przypadków czerpałem dane od sezonu 1998/1999, bo dopiero wtedy wprowadzono oficjalne liczenie statystyk na naszym podwórku.
Sezon 2021/2022 już jakiś czas temu dobiegł końca. Anwil zafundował nam tyle emocji, że cały czas wspominam te rozgrywki. Jakieś ogólne podsumowanie zapewne zawita jeszcze na tego bloga, ale najpierw trzeba zamknąć kolejny ranking MVP.
Przypomnę, że na tym etapie ważna jest tylko matematyka, a dokładnie suma zebranych punktów na przestrzeni całego sezonu. Na subiektywne odczucia nie ma już miejsca.
Koszykówka to piękny sport i chyba nikt, kto tutaj zagląda nie ma najmniejszych wątpliwości 😉 . Nie brakuje wartkiej akcji, mecz w podstawowym wymiarze czasu trwa 40 minut, a często o wszystkim decydują dopiero końcowe fragmenty! Właśnie te wyrównane końcówki przenoszą emocje na wyższy poziom i to jest piękne!
Uwielbiam te momenty, więc postanowiłem „rzucić okiem”, jak Anwil radził sobie podczas takich sytuacji w sezonie 2021/2022.
Snu o kolejnym Mistrzostwie Polski nie spełnimy w tym roku. Trzeba przełożyć te marzenia co najmniej na przyszłe rozgrywki. Anwil walczył w półfinale i dał z siebie naprawdę wiele, ale to nie wystarczyło. Legia Warszawa postawiła mur nie do przejścia. Klub ze stolicy był po prostu lepszy i wygrał serię 0:3, ale trzeba przyznać, że w każdym starciu byliśmy blisko. W trzecim meczu znowu goniliśmy, ale nie dogoniliśmy i ostatecznie przegraliśmy 87:77.
To był gorący kwiecień! Na początku minionego miesiąca zgarnęliśmy puchar European North Basketball League, później wygraliśmy dwa ligowe spotkania, a na zakończenie zamknęliśmy ćwierćfinałową serię Play-Off z Twardymi Piernikami Toruń w czterech meczach. Anwil osiągnął bilans 7-1 i spełnił wszystkie zakładane cele, czyli lepiej być nie mogło!
Duża ilość ważnych spotkań oznaczała wiele okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Spora gromada naszych gracza zadbała o odpowiedni humor włocławskich fanów, więc wybór MVP nie był łatwym zadaniem, ale to normalne w tego typu rankingach. Ostatecznie to wyróżnienie otrzymuje Kyndall Dykes.
Anwil wrócił do Play-Off po trzyletniej przerwie w bardzo pięknym stylu, bo gramy dalej! Awans do półfinału jest niczym piękny sen i oznacza, że już teraz możemy uznać sezon 2021/2022 za udany, bo osiągnęliśmy rezultat przewyższający przedsezonowe oczekiwania, a przecież to nie koniec naszej drogi. Nie muszę chyba przypominać, że apetyt rośnie w miarę jedzenia 😉 .
Musieliśmy jednak najpierw pokonać Twarde Pierniki Toruń, aby dołączyć do czołowej czwórki. Za nami seria godna Play-Off. Każde pojedyncze spotkanie niosło ze sobą sporą dawkę emocji i każde tworzyło osobną historię przepełnioną walką, czyli tym, co wręcz niezbędne na tym etapie rozgrywek. Najważniejsze, że nasze „Rottweilery” stanęły na wysokości zadania i odprawiliśmy lokalnego rywala 3:1.
Luty dobiega końca i trzeba przyznać, że to ciężki okres dla nas wszystkich… Anwil przegrał dwa mecze ligowe oraz odpadł bardzo szybko i boleśnie z Pucharu Polski. Jedynym pocieszeniem były kolejne pogromy w ramach European North Basketball League.
Gdy drużynie nie idzie, to wybór MVP jest o wiele trudniejszy i zdecydowanie mniej przyjemny. Comiesięczną tradycję trzeba jednak zachować. W głosowaniu kibiców na oficjalnej stronie klubu zwyciężył James Bell, ale w swoim rankingu przyznałem punkty inaczej i ten tytuł otrzymuje Kyndall Dykes.
Anwil zakończył zmagania o Puchar Polski na ćwierćfinale. Na tym chciałbym zakończyć, ale nie mogę… Rywalem „Rottweilerów” był King Szczecin. Zaledwie kilka dni wcześniej polegliśmy z tym zespołem w meczu ligowym, więc mieliśmy idealną okazję na szybki rewanż. W pierwszej połowie przecierałem oczy ze zdumienia, bo Anwil grał fantastycznie i odegranie było na wyciągnięcie ręki. Pod koniec drugiej kwarty prowadziliśmy nawet +26. Później przyszła jednak druga połowa i na parkiet wybiegły chyba zupełnie inne zespoły, bo obraz meczu uległ totalnej przemianie. To był istny DRAMAT! Ostatecznie przegraliśmy po dogrywce 94:98…
Nie licząc tej bolesnej przygody „Rottweilerów”, to była naprawdę ciekawa impreza. Oglądaliśmy sporo niezłej koszykówki, nie brakowało standardowych konkursów, a Luke Petrasek wygrał „trójki”. Takie małe, lecz sympatyczne pocieszenie 😉 .
Kolejna porażka Anwilu w PLK. To już trzecia z rzędu na ligowym podwórku. Tym razem pokonał nas King Szczecin we własnej hali. Gospodarze wręcz dominowali przez większość spotkania. Gra „Rottweilerów” nie porywała, ale i tak potrafiliśmy doprowadzić do wyrównanej końcówki. Niestety w najważniejszych momentach popełniliśmy zbyt wiele prostych błędów i przegraliśmy 82:76.
Kolejna „bańka” European North Basketball League za nami. Tym razem Anwil gościł w litewskim mieście Szawle, gdzie oprócz rywalizacji z gospodarzami graliśmy także z ekipą BK Liepaja. Spacerek – tak najłatwiej opisać te starcia. Najpierw rozgromiliśmy Łotyszy i to aż 116:55. Takie okazałe zwycięstwo robi wrażenie i to niezależnie od klasy rywala. W meczu z Siauliai-7bet oczekiwałem bardziej wyrównanego widowiska, bo litewski zespół to po prostu wyższy poziom niż drużyna z Lipawy, ale ostatecznie „Rottweilery” też nie miały żadnych problemów z odniesieniem wyraźnego zwycięstwa. Tym razem było 77:100. Co by nie mówić, to była kolejna całkiem sympatyczna przygoda w ENBL 😉 .