Swanson uciszył Gryfię

Ostatnio głównym tematem w polskim środowisku koszykarskim jest upadek Czarnych Słupsk. Nic dziwnego, bo ten zespół od lat był ważnym ośrodkiem na naszej mapie. Nie było nam z nimi po drodze, ale w historii dochodziło do wielu ciekawych spotkań pomiędzy Anwilem a Czarnymi.

Kiedyś opisywałem pierwsze, historyczne starcie tych ekip. Teraz chciałbym przypomnieć jedną z najbardziej pamiętnych konfrontacji. Miało to miejsce w sezonie 2004/2005. W czasach, gdy wzajemna nienawiść nie przysłaniała wszystkiego. To niezapomniane spotkanie odbyło się dokładnie 06.11.2004 roku. Nasz zespół stoczył wówczas niesamowitą batalię w hali Gryfia.

Dante Swanson AnwilFOTO: www.q4.pl
Dante Swanson

Już przed spotkaniem było wiadomo, że będzie to ciekawy pojedynek. Anwil w poprzednich kolejkach odniósł trzy raczej przekonujące zwycięstwa, a Czarni legitymowali się bilansem 2-1. Dodatkowo nie można zapominać, że słupski obiekt zawsze był trudnym terenem dla przyjezdnych.

Samo spotkanie przez większość czasu było niezwykle wyrównane. Gra Anwilu rozczarowywała, ale cały czas trzymaliśmy się w grze. Na niecałe trzy minuty przed końcem z dystansu trafił jednak Wiktor Grudziński (grający wówczas w koszulce Czarnych) i na tablicy widniał wynik 63:51.

Wydawało się, że jest już po wszystkim. Nasz zespół starał się poderwać jeszcze Przemysław Frasunkiewicz. Mimo że wcześniej siedmiokrotnie przestrzelił z dystansu, to tym razem przymierzył celnie. Dawało to pewną nadzieję, ale w odpowiedzi Czarni trafili za dwa i znowu było nieciekawie. Na niecałe dwie minuty przed końcową syreną przegrywaliśmy 11 punktami. Kibice w Gryfii już świętowali. Niektórzy ubierali kurtki i przygotowywali się do opuszczenia obiektu z uśmiechem na ustach.

Mimo niezwykle niekorzystnej sytuacji Anwil postanowił raz jeszcze zaszarżować. Sygnał do ataku dał Robert Witka, trafiając za trzy. Cały czas nie było kolorowo, ale to był moment, gdy na parkiecie zaczęła dziać się magia. Dwie kolejne akcje Czarnych zostały przerwane przez przechwyty Dante Swansona. Co więcej, rozgrywający Anwilu obydwie te zmiany posiadania piłki przypieczętował celnymi rzutami z dystansu. Potrzebował do tego zaledwie kilkunastu sekund!

Te sekwencja obudziły wiarę w sercach naszych koszykarzy. W ostatnich sekundach zrobiło się 66:63. Czarni znaleźli się jednak w bardzo dogodnej pozycji. Nie dość, że cały czas prowadzili i czasu było naprawdę niewiele to jeszcze dwa rzuty wolne wykonywał Matt Crenshaw. Amerykanin podczas swojej przygody w Słupsku rzucał z linii na poziomie 78%. Podczas tego spotkania zanotował wcześniej 3/3. Tym razem jednak dwukrotnie się pomylił. To był niczym znak z niebios dla naszej drużyny. W decydującej akcji gospodarze nie chcieli faulować i to był błąd. Wspomniany Swanson cały czas był na fali i kolejnym rzutem z dystansu wyrównał wynik meczu i doprowadził do dogrywki.

To było coś po prostu fenomenalnego! Za takie wydarzenia kocham koszykówkę. Swanson przez większość spotkania nie grał nic wielkiego, ale w decydującej fazie włączył tryb zabójcy i dzięki temu odmienił losy spotkania.

W dogrywce ponownie walka na parkiecie była niezwykle wyrównana. Czarni otrząsnęli się po potężnym ciosie z czwartej kwarty i cały czas ambitnie walczyli. Z kolei Anwil poczuł, że może wygrać to spotkanie i po tak niesamowitych wydarzeniach nie zamierzał tego zepsuć.

W dodatkowym czasie gry ponownie błysnął Swanson, który dwukrotnie trafił z dystansu. Po tych uderzeniach gospodarze nie byli już w stanie odwrócić losów tej konfrontacji. Ostatecznie Anwil wygrał 79:81. Bohaterem bez wątpienia był Dante Swanson. Amerykanin zdobył łącznie 32 punkty. Trafił również 7×3 z czego pięć w decydujących minutach/sekundach i dogrywce.

Bez wątpienia to było spotkanie, które przeszło do historii i nie można o nim zapomnieć.

Czarni Słupsk – Anwil Włocławek 79:81 (16:25, 18:8, 14:14, 18:19, d. 13:15)

Czarni: Reed 14, Grudziński 13, P. Pluta 11, Żytko 11, Seweryn 9, Rospara 8, Crenshaw 7, Majchrzak 6

Anwil: Swanson 32, Witka 11, Radke 10, Jahovics 8, Kadziulis 8, Piński 6, Frasunkiewicz 5, Mackey 1, Marciulionis 0, Sirsnins 0

Jedna odpowiedź do “Swanson uciszył Gryfię”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *