Na spokojnie ze Startem

Po porażce w Starogardzie Gdańskim nie wyobrażałem sobie kolejnej „wtopy”. Na szczęście nasi koszykarze nie sprawili mi takiego zawodu. Anwil bardzo pewnie pokonał na wyjeździe Start Lublin. Mecz zakończył się wynikiem 70:88.

Josip Sobin i Devonte Upson (Start - Anwil)FOTO: W. Szubartowski / kurierlubelski.pl
Josip Sobin i Devonte Upson

  1. Anwil był zespołem wyraźnie lepszym. W drugiej kwarcie wypracowaliśmy sobie sporą przewagę i później na spokojnie kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie. Start był po prostu zespołem słabszym i zasłużenie przegrał. Nie ten poziom.
  2. Były momenty, gdy gospodarze trochę nadgonili i wydawało się, że „poczuli krew”. Nasi koszykarze jednak szybko hamowali ich zapędy. To mi się podobało. Tak trzeba grać ze słabszymi zespołami. Nie pozwoliliśmy rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Wiele razy w tym sezonie mieliśmy z tym problem, ale tym razem nie traciliśmy koncentracji.
  3. Anwil miał naprawdę dobre momenty w obronie. Start czasami nie miał pomysłu na rozbicie naszego muru.
  4. Z całą pewnością nie można jednak powiedzieć, że to był idealny mecz w wykonaniu naszych „Rottweilerów”. Nasze akcje ofensywne nie zawsze kleiły się tak, jak powinny. Stanowczo za dużo razy mieliśmy problem z takim podstawowym elementem jak wznawianie gry zza linii. Nie brakowało też naszych stałych demonów, czyli otwartych rogów boiska. W ogólnym rozrachunku byliśmy jednak zespołem zdecydowanie lepszym i wynik końcowy tylko to potwierdza.
  5. Świetnie ograniczyliśmy poczynania czołowych graczy Startu. Lider gospodarzy, Joe Thomasson, wręcz nie istniał. To był najgorszy mecz Amerykanina w całym sezonie. Jeszcze żaden zespół nie zatrzymał Thomassona na jednocyfrowym dorobku punktowym. A to przecież gracz, który praktycznie w pojedynkę potrafi decydować o losach spotkania. Za dużo nie pograł sobie również Devonte Upson. Zanotował jedną bardzo efektowną dobitkę i to by było na tyle. Amerykanin był przez nas odciągany od kosza lub zagęszczaliśmy strefę jego działalności. To sprawiło, że Upson praktycznie całkowicie został wyłączony z gry.
  6. W takiej rzeczywistości bardzo dobrze odnalazł się Kacper Borowski (17 pkt). Potrafił odpalić na obwodzie i zaskoczyć swoją dynamiką.
  7. Tego dnia bardzo „gorący” był Chase Simon. Amerykanin bardzo dobrze czuł się pod względem rzutowym i raz za razem trafiał do kosza. Cichy zabójca znowu się aktywował i zdobył 24 punkty. Oglądanie Simona w takiej formie sprawia mnóstwo radości.
  8. Bezbłędny był Josip Sobin. Te jego haki i inne pchnięcia piłki były niezwykle pewne. Dzięki temu Chorwat zdobył 10 punktów na skuteczności 5/5 z gry. Problem pojawił się jednak w czwartej kwarcie. W ferworze walki pod koszem Roman Szymański przygniótł nogę naszego centra. Wyglądało to naprawdę bardzo źle. Nawet nie chcę sobie przypominać tej sytuacji. Sobin nie dokończył już tego spotkania. Jeśli to coś poważnego, to nasza sytuacja staje się wręcz dramatyczna. Sobin jest naszym kluczowym graczem, a decydująca część sezonu tuż-tuż. Nawet z Chorwatem w składzie uważam, że odstajemy od ligowej czołówki pod względem siły podkoszowej. Jeśli Josip nie będzie mógł grać, to boję się pomyśleć, jak będziemy się prezentować… Oby to wydarzenie nie przyćmiło tego spokojnego zwycięstwa. Pozostaje nam trzymać kciuki i czekać na wyniki badań. Pocieszające jest to, że Sobin opuścił parkiet o własnych siłach.
  9. Tym zwycięstwem definitywnie przenieśliśmy marzenia Startu o Play-Off na następny sezon.

Jedna odpowiedź do “Na spokojnie ze Startem”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *