Młynarski zamordował Anwil…

Polpharma Starogard Gdański to prawdziwy „czarny koń” bieżącego sezonu. „Kociewskie Diabły” grają szybką oraz niezwykle ofensywną koszykówkę i już nie jeden faworyt przekonał się o ich możliwościach. Już pierwszy mecz we Włocławku pokazał, że Polpharma może być dla nas zagrożeniem. Tam jednak udało się wygrać po niesamowitej strzelaninie. W Starogardzie Gdańskim już jednak nie było tak kolorowo. Znowu przegraliśmy mecz, który wydawał się już wygrany. Gospodarze po niesamowitym rzucie zwyciężyli 95:92.

Energa Basket Liga

  1. Wydawało się, że rywala mamy już „na tacy”. Przez większość spotkania kilku punktowa przewaga była po naszej stronie.
  2. Ofensywa Anwilu wydawała się piekielnie mocna. Mieliśmy naprawdę sporo wariantów, a szczególnie dobrze radziliśmy sobie w szybkim ataku.
  3. Polpharma jednak również potrafi namieszać w ofensywnie i kolejny raz się o tym przekonaliśmy. Podopieczni trenera Artura Gronka starali się szybko konstruować swoje akcje, a nasza defensywa za tym nie nadążała. Trzeba uczciwie przyznać, że nasza słaba gra obronna była jedną z głównych przyczyn tej porażki. Polpharma nie grała jakiś skomplikowanych ataków, a my zbyt często pozwalaliśmy im na łatwe rzuty.
  4. „Zgrzytałem zębami”, gdy na to patrzyłem, ale i tak liczyłem, że „przerzucimy” rywali, bo przecież przewaga niemal cały czas była po naszej stronie. Problem zaczął się w czwartej kwarcie. Na 5,5 minuty przed końcem „trójkę” odpalił Walerij Lichodiej i wyszliśmy na prowadzenie 81:89. Po tym trafieniu… wszystko stanęło! Atakowaliśmy bez pomysłu, a nasza defensywa powielała wcześniejsze błędy. Z kolei Polpharma wznosiła się na fali. Ambicja i wola walki ciągnęła gospodarzy. Z minuty na minutę wydawali się mocniejsi. Anwil natomiast gasł w oczach. Zabrakło jakiejkolwiek reakcji z naszej strony. Wyglądało, jakbyśmy grali na przeczekanie. „Kociewskie Diabły” w końcu dogoniły wynik. W tych ostatnich minutach zanotowali run 14:3
  5. Mieliśmy jeszcze kluczową piłkę w swoich rękach. Ciężarem akcji został obarczony Aaron Broussard. Zabrakło jednak pomysłu. Wszystko było jakieś takie sztywne i statyczne. Posiadanie zakończyliśmy wymuszonym i niecelnym rzutem Amerykanina.
  6. W odpowiedzi Polpharma popłynęła na tej swojej fali koszykarskiego szaleństwa i Kacper Młynarski trafił niesamowitą „trójkę” z rogu boiska. Koszykówka to naprawdę piękny sport.
  7. Śmiało można powiedzieć, że Młynarski zamordował Anwil. Nasz był zawodnik rozgrywał naprawdę solidne spotkanie (13 pkt), a ten jego cudowny rzut powinien być pokazywany w każdej stacji telewizyjnej. Prawdziwy bohater spotkania. Szczerze mówiąc, jeśli ktoś musiał nas tak załatwić, to cieszę się, że to był właśnie Młynarski. Od czasu, gdy grał w naszych barwach, to bardzo szanuję tego gracza.
  8. Młynarski okazał się naszym zabójcą, ale tak naprawdę przyczyn należy doszukiwać się znacznie wcześniej. Głównymi źródłami klęski była defensywa oraz ten straszliwy przestój w czwartej kwarcie.
  9. Kamil Łączyński obchodził tego dnia urodziny, ale niestety nie uczcił tego wydarzenia fajerwerkami. Z kapitanem na pokładzie nasze akcje wydają się bardziej poukładane, ale „Łączka” praktycznie nie grozi rzutem. Z tego względu nasza ofensywa wiele traci. Na Kociewiu nasz rozgrywający miał 0/5 z gry. Do tego należy dodać znane od dawna problemy w obronie z szybkimi obrońcami gospodarzy…
  10. Na naszej niefrasobliwej obronie chętnie korzystał Tre Bussey, który często był za szybki i za sprytny dla naszych defensorów. Amerykanin rzucał często i celnie. Uzyskał w tym spotkaniu 21 punktów5 zbiórek.
  11. Ważnym ogniwem wśród gospodarzy okazał się również Daniel Gołębiowski. Młody Polak grał bardzo ambitnie i walecznie. Wyszedł na Mistrza Polski bez kompleksów. Zdobył 20 punktów i dołożył 5 asyst.
  12. Naszym najlepszym zawodnikiem był Ivan Almeida (15 pkt, 6 as i 3 prz). „El Condor” rozegrał dobre spotkanie, ale nie przejął tego meczu, jak na największą gwiazdę przystało.
  13. Bardzo mocnym punktem Anwilu był również Josip Sobin (14 pkt), ale to też nie wystarczyło.
  14. Kolejny raz w tym sezonie zaskoczył Szymon Szewczyk. „Szewcu” wszedł z ławki i znowu robił swoje. Walczył, a rękę miał bardzo dobrze ułożoną. Szkoda, że nie grał w tych minutach przestoju, bo może nasz weteran znalazłby sposób na przełamanie tej straszliwej niemocy. Szewczyk zakończył to spotkanie z solidnymi statystykami na poziomie 15 punktów5 zbiórek.
  15. Michał Ignerski znalazł się w pierwszej piątce i zagrał niezłe spotkanie (11 pkt i 5 as). Olek Czyż spędził na parkiecie zaledwie 1:12 min i nie wniósł nic pozytywnego. Jak widać, potwierdza się to, co pisałem po debiucie „Ignera”.
  16. W Anwilu wyraźnie coś nie gra. Widzę w naszym zespole ogromny potencjał i czasami sam przecieram oczy ze zdumienia, obserwując, z jakim luzem potrafimy grać i jakie mamy możliwości. Mamy jednak w zwyczaju oddawać mecze, które wydają się wygrane (lub po prostu powinny być wygrane). Obraz naszej drużyny przypomina przepiękne puzzle, które są jednak totalnie rozsypane i nikt nie ma pomysłu jak do końca je ułożyć. Czego konkretnie brakuje? Może jest to charakter, a może coś zupełnie innego… Problem jest jednak wyraźnie widoczny.

Jedna odpowiedź do “Młynarski zamordował Anwil…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *