„Łączka” egzekutor?

Kamil Łączyński rozpoczyna swój trzeci sezon w koszulce Anwilu Włocławek. Teraz dodatkowo otrzymał opaskę kapitana, co było raczej oczywistym wyborem. To typ nieustępliwego wojownika z twardym charakterem. Pracuś, który już od dawna „trzymał szatnię”.

"Łączka"FOTO: Andrzej Romański / plk.pl
„Łączka” w meczu o Superpuchar

Myślę, że obecna przygoda z Anwilem oraz współpraca z trenerem Igorem Miliciciem tylko pomogła rozwinąć w nim te cechy. Łączyński z całą pewnością rozwinął jeszcze jeden element swojej gry – rzuty z dystansu.

Na inaugurację zeszłego sezonu mógł nam zapewnić zwycięstwo w Starogardzie Gdańskim, ale jego rzut za trzy w ostatniej sekundzie nie znalazł drogi do kosza. W drugiej rundzie, na gorącym terenie w Ostrowie Wlkp. było już lepiej i Kamil trafił decydującą „trójkę”, która dała nam zwycięstwo.

W ostatnim meczu o Superpuchar też powtórzył ten wyczyn. Wyrównana końcówka, więc „Łączka” też zrobił swoje.

Ma gdzieś tam w sobie zakorzeniony ten instynkt zabójcy. Nic dziwnego zresztą przy takim wojowniczym charakterze. Gdy przychodził do nas w 2015 roku to w moich oczach był typowym „klepaczem”. Chłopak, który coś tam pogra przez te 15 minut w meczu, ale nie będzie tworzył różnicy. Raczej skupi się na przeprowadzeniu piłki przez połowę i raz na jakiś czas zanotowaniu dobrego podania. Największym atutem Łączyńskiego wydawał się paszport.

Od tego czasu sporo wody w Wiśle upłynęło i nasz kapitan dojrzał. Cały czas miewa oczywiście gorącą głowę i za dużą fantazję. Mnie osobiście denerwuje tym, że (przykład z ostatniego spotkania) popsuje podanie, rywal pójdzie z kontrą, a on jeszcze nieodpowiedzialnie sfauluje pozwalając na bardzo proste 2+1. Taki typowy brak koncentracji.

Tej koncentracji nie brakuje jednak przy wspomnianych rzutach za trzy. Wyżej podałem przykłady, gdy w decydujących momentach zapewnił nam zwycięstwo. Podczas normalnej fazy meczu też jednak częściej i celniej rzuca z dystansu. W ostatnim spotkaniu z Zastalem miał 3/6 w tym elemencie. Gdy graliśmy sparing z czeskim CEZ Nymburg kapitan Anwilu odpalił aż 5/7 za trzy.

Jak to wyglądało w poprzednich latach? W sezonie 2015/2016 statystyka jego rzutów zza łuku to 34/112 (30.4 %). Oddawał średnio na mecz 2.73 rzutów za trzy. Rok temu to było już 55/151, średnio 4.44 rzutu na mecz na skuteczności 36.4 %. Nikty wcześniej podczas swojej kariery nie rzucał aż tak chętnie z obwodu. Podejrzewam, że w otwierającym się właśnie sezonie 2017/2018 będzie tego jeszcze więcej i celniej.

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Łączyński nie słynie z wjazdów pod kosz czy rzutów z półdystansu. To bez wątpienia jego słabsza strona. W moich oczach to taki rozgrywający w starszym stylu. Taki kreator gry, który nie odpuszcza w defensywie i jeśli będzie miał otwartą pozycję to też chętnie rzuci. Ten styl zawsze lubiłem i szanowałem. Nie wierzę, że „Łączka” kiedykolwiek zostanie typowym snajperem, ale bardzo cieszę się, że przy wspomnianych brakach skupił się i ciężko pracuje nad rzutami za trzy. Ciężko być graczem uniwersalnym w każdym aspekcie. Niech Kamil pozostanie takim wojowniczym kreatorem, który przy nadarzającej się okazji skarci rywala celną trójeczką.

Martwi mnie jedynie, że obecnie Łączyński jest jedynym rozgrywającym z prawdziwego zdarzenia w naszej ekipie, a sezon jest długi i nie będzie łatwy…

3 odpowiedzi do “„Łączka” egzekutor?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *