Bussey poza Anwilem. Zaskoczenie? Nie sądzę…

Kolejny ruch transferowy Anwilu nie jest raczej zaskoczeniem. Podejrzewam, że nie wywołał nawet większych emocji, bo od kilku tygodni wszystko zmierzało w tym kierunku. Mowa oczywiście o tym, że Tre Bussey odszedł z naszego klubu.

Podpisanie kontraktu z Amerykaninem od samego początku budziło spore kontrowersje. Niestety, parkiet tylko to potwierdził. Atrakcyjna gaża Busseya nie rekompensowała jego słabej postawy na placu boju. Ten zawodnik po prostu nie pasował do naszej drużyny i raczej szybko o nim zapomnimy.

Tre Bussey Anwil włocławekFOTO: Adrianna Nowacka / wlc.pl

Bussey w barwach „Rottweilerów” nie odgrywał znaczącej roli. Nie był zdolny do poprawienia swojego statusu w rotacji, bo marnował każdą otrzymaną szansę. Rola strzelca z ławki? To nie ten typ gracza. Alternatywny kreator gry? Trener Dejan Mihevc próbował takiego rozwiązania, ale to też nie wyszło.

Statystyki potwierdzają niemoc amerykańskiego obwodowego. W 10,5 min na parkiecie notował 2,6 punktów oraz 1,2 asysty. Najgorsza była jednak skuteczność Busseya – 19% z gry oraz 11,1% za trzy. Te cyferki mówią wszystko. Najlepiej wypadł na Cyprze, podczas kwalifikacji do Ligi Mistrzów, gdy zdobył 14 punktów. Anwil jednak sromotnie przegrał z belgijskim Belfius Mons-Hainaut 69:81, więc wyczyn Busseya niewiele pomógł.

Ta współpraca już od dłuższego czasu pachniała przedwczesnym rozwiązaniem kontraktu. Pozycja Busseya została jeszcze bardziej zachwiana, gdy do Anwilu dołączył Ivan Almeida. W Amerykanina nie wierzył już nawet trener Mihevc. Podczas meczu z GTK, Bussey wyszedł na parkiet dopiero na ostatnie 42 sekundy spotkania. Wcześniej desygnowani do gry byli Andrzej Pluta czy Wojciech Tomaszewski. Wchodzić z ławki za juniorami? To o czymś świadczy… Po objęciu stanowiska przez trenera Marcina Woźniaka i powrocie do gry McKenziego Moore’a sytuacja była jeszcze gorsza. Anwil miał o jednego obcokrajowca za dużo i miejsca w składzie na mecz z Legią zabrakło właśnie dla Tre.

To rozstanie musiało nastąpić. Ostro, lecz uczciwie trzeba przyznać, że Bussey był niewypałem transferowym. To była krótka, ale bardzo nieudana przygoda. Wyszło nawet gorzej, niż przewidywały najczarniejsze scenariusze przedsezonowe. Bussey tutaj nie pasował. To zawodnik, który musi odgrywać ważną rolę w zespole, aby być produktywnym. W Anwilu był po prostu na to za słaby. Myślę, że w słabszych zespołach cały czas jest w stanie błyszczeć, ale na pewno nie tutaj. Podejrzewam, że szybko zapomnimy o tym zawodniku, ale mimo to, życzę Tre szczęścia w dalszej karierze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *