Historia Anwilu jest niesamowicie bogata oraz barwna. Już niedługo nasz klub rozpocznie 32 sezon w PLK. Szmat czasu i to budzi podziw oraz napawa dumą! Przez ten okres doświadczyliśmy wielu niesamowitych meczów, świętowaliśmy liczne sukcesy, a nasze barwy reprezentowało mnóstwo ciekawych zawodników oraz trenerów. Dzisiaj wziąłem „na tapetę” tę drugą grupę. Który szkoleniowiec naszej ekipy wypadł najlepiej? Przygotowałem ranking podzielony na kilka kategorii. Oczywiście w większości przypadków statystyki opierałem na osiągnięciach w PLK.
Moja drużyna 30-lecia
Niedługo przypada okrągła rocznica debiutu naszego zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej. To już 30 LAT, od kiedy wkroczyliśmy pewnym krokiem na salony i przez te trzy dekady nieprzerwanie utrzymujemy swoje miejsce w elicie. Z zespołów aktualnie grających w PLK żaden inny nie ma tak długo trwającej obecnie serii. Prawdziwy powód do dumy!
Z tej wyjątkowej okazji nasz klub zorganizował wybory „Drużyny 30-lecia”. Nie lada gratka, a ja uwielbiam takie atrakcje, więc po prostu musiałem oddać swój głos. Podobnie było pięć lat temu, gdy wybieraliśmy drużynę z okazji 25 lat w elicie.
Tym razem przedstawiam nie tylko moją drużynę 30-lecia, ale także dwa dodatkowe składy zbudowane na podstawie najpopularniejszych statystyk.
Czytaj dalej Moja drużyna 30-leciaNiemoc strzelecka w finale
W sezonie 2004/2005 drużyna Anwilu radziła sobie naprawdę dobrze. Na zakończenie rundy zasadniczej zajęliśmy drugie miejsce w tabeli. W pierwszej rundzie emocji nie brakowało, bo na naszej drodze stanął odwieczny rywal, czyli Śląsk Wrocław. Seria była bardzo wyrównana, ale ostatecznie zwyciężyliśmy 3:1. W półfinale musieliśmy stawić czoła Polonii Warszawa. Tutaj też lekko nie było, ale odprawiliśmy rywali w stosunku 4:1. Takim sposobem trafiliśmy do wielkiego finału.
W walce o złoto naszym przeciwnikiem był Prokomem Trefl Sopot. Nadmorski zespół rok wcześniej sięgnął po swoje pierwsze Mistrzostwo Polski. Żółto-czarni mieli jednak ambicje zdominować krajowe podwórko. Ich skład najeżony był gwiazdami z najwyższej półki i dlatego właśnie sopocianie uważani byli za faworyta w tej serii.
Włocławski wychowanek
Pochodzi z Przasnysza, ale koszykówki uczył się we Włocławku. Robert Witka wszedł do seniorskiej koszykówki podczas sezonu 1997/1998. Jego debiut miał miejsce dokładnie 22.01.1998 podczas meczu Anwil / Nobiles Włocławek – Zagłębie Sosnowiec. Była to końcówka pierwszej rundy sezonu. Witka wówczas nie zapunktował, ale nasz zespół wygrał 99:70. „Wicia” nie miał wtedy nawet 17 lat! W rozgrywkach juniorskich wykazywał się jednak nieprzeciętnymi umiejętnościami i zasłużył na swoją szansę.
Tak rozpoczęła się wielka przygoda naszego wychowanka z poważną koszykówką, która trwała przez ponad 20 lat.
Smak pierwszego złota
Piętnaście lat temu osiągnęliśmy sukces, o którym nigdy nie zapomnimy. Wówczas Anwil sięgnął po swoje pierwsze Mistrzostwo Polski. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że nie muszę dodawać słowa „jedyne” ;).
Ten, który walczył z Shaqiem
W sezonie 2005/2006 ekipa Anwilu bardzo długo szukała środkowego. Trener Andrej Urlep nie mógł zdecydować się na odpowiedniego gracza. Przez Włocławek przewinął się m.in. D’or Fischer, który nie znalazł uznania w oczach słoweńskiego szkoleniowca, a kilka lat później stał się wręcz gwiazdą europejskiego formatu. Swoją szansę u Urlepa otrzymał również Alton Ford.
Mistrz za mocny
Koszykarze Anwilu Włocławek nowy rok rozpoczęli od prestiżowego starcia na wyjeździe ze Stelmetem Zielona Góra. Mistrz Polski przechodził ostatnio spore zmiany i nowym szkoleniowcem tej ekipy został doskonale znany nam Andrej Urlep. Właśnie ze względu na ten okres przejściowy można było spodziewać się większej szansy naszej drużyny. Słoweński trener zdołał jednak na mecz z Anwilem odpowiednio poukładać swoich podopiecznych.
Doświadczenie na rozegraniu
W sezon 2003/2004 wchodziliśmy jako obrońcy tytułu mistrzowskiego. Mimo olbrzymiego sukcesu w poprzednich rozgrywkach to klubowa kasa raczej nie pozwalała iść ostro „za ciosem”. Trener Andrej Urlep zbudował tym razem bardzo młodą drużynę. Byliśmy niebezpieczni, ale jak powszechnie wiadomo, młodość rządzi się swoimi prawami i potrzebna była pewna stabilizacja. Szczególnie na pozycji rozgrywającego. Lekarstwem na to miał być Ivica Marić.
Pierwszy Czech we Włocławku
Jeśli mówimy o czeskich koszykarzach w kontekście Anwilu Włocławek to zapewne większość kibiców od razu pomyśli – David Jelinek. Nic dziwnego, bo to historia dość świeża i poza tym brodaty skrzydłowy swoją grą na pewno zapadł w pamięci. Tymczasem pierwszy przedstawiciel naszych południowych sąsiadów zawitał do Włocławka kilka lat wcześniej. Miało to miejsce tuż przed mistrzowskim sezonem 2002/2003, a graczem tym był Milan Soukup.
To były czasy, gdy w PLK nie musiało cały czas po parkiecie biegać dwóch Polaków. Dlatego np. Anwil bardzo chętnie sprowadzał młodych, perspektywicznych graczy z zagranicy. Do tego grona należał właśnie Soukup, który w momencie przyjazdu do Włocławka miał 21 lat.