Trzecia ligowa porażka na koncie Anwilu. Co gorsze – z rzędu. Tym razem polegliśmy w stolicy. Znowu walczyliśmy i mogliśmy wrócić „z tarczą”, ale nie wyszło… Legia Warszawa była lepsza i wygrała 78:70, choć poziom gry obu ekip ostro falował.


Moje luźne przemyślenia o przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości ANWILU WŁOCŁAWEK
Trzecia ligowa porażka na koncie Anwilu. Co gorsze – z rzędu. Tym razem polegliśmy w stolicy. Znowu walczyliśmy i mogliśmy wrócić „z tarczą”, ale nie wyszło… Legia Warszawa była lepsza i wygrała 78:70, choć poziom gry obu ekip ostro falował.

Jak ten czas szybko leci! Od zakończenia sezonu 2021/2022 minęło już kilka tygodni, Anwil zaczyna budowę nowego składu, a ja ciągle rozmyślam o tych minionych rozgrywkach. W sumie nic dziwnego, bo jest co wspominać! Cały czas mam w pamięci moment, gdy wychodziłem z domu na mecz z Zastalem Zielona Góra. To była druga kolejka PLK. Jakie myśli krążyły wówczas w mojej głowie? Terminarz mieliśmy ciężki, ale byliśmy świeżo po zwycięstwie w Lublinie. To mogło napawać pewnym optymizmem. Ja jednak nie myślałem w takich kategoriach. Nie miałem żadnych oczekiwań, bo z całym szacunkiem, ale Zastal to nie Start. Mecz ostatecznie wygraliśmy, a spragniona koszykarskich emocji Hala Mistrzów odleciała. „Rottweilery” udowodniły, że pomimo braku wielkich deklaracji są w stanie walczyć z najlepszymi. W takim wspaniałym stylu rozpoczęliśmy marsz, który dostarczył nam mnóstwo radości.
FOTO: Andrzej Romański / plk.plSnu o kolejnym Mistrzostwie Polski nie spełnimy w tym roku. Trzeba przełożyć te marzenia co najmniej na przyszłe rozgrywki. Anwil walczył w półfinale i dał z siebie naprawdę wiele, ale to nie wystarczyło. Legia Warszawa postawiła mur nie do przejścia. Klub ze stolicy był po prostu lepszy i wygrał serię 0:3, ale trzeba przyznać, że w każdym starciu byliśmy blisko. W trzecim meczu znowu goniliśmy, ale nie dogoniliśmy i ostatecznie przegraliśmy 87:77.
FOTO: Andrzej Romański / plk.plAnwil nie zmazał plamy z pierwszego meczu półfinałowego. W drugim starciu znowu polegliśmy i można zaobserwować pewną analogię do tego wcześniejszego spotkania. Tym razem Legia Warszawa wygrała 71:77. Statystyki można zobaczyć TUTAJ, ale jakoś szczególnie do tego nie zachęcam 😛 . Ponownie słabo zaczęliśmy i goniliśmy, ale nie dogoniliśmy. W serii jest już 0:2 dla stołecznej ekipy i otwarcie trzeba przyznać, że sytuacja „Rottweilerów” jest bardzo nieciekawa.
FOTO: Andrzej Romański / plk.plNiestety… Półfinałową batalię rozpoczęliśmy od porażki. Uczciwie trzeba przyznać, że na przestrzeni całego meczu Legia Warszawa była lepszym zespołem i zasłużenie zdobyła Halę Mistrzów, chociaż to był mecz przepełniony emocjami oraz wahaniami nastrojów. Anwil miał swoje szanse, ale ich nie wykorzystał. Doprowadziliśmy wprawdzie do dogrywki, ale zawiedliśmy w decydujących momentach i polegliśmy 79:83.
FOTO: Adrianna Nowacka / wlc.plPo 12 kolejkach bieżącego sezonu PLK nasz Anwil ma bilans 9-3 i utrzymuje pozycję w ścisłej czołówce. Nie ukrywam, że ten rezultat znacznie przekracza moje przedsezonowe oczekiwania. „Rottweilery” zaskakują charakterem oraz walecznością. Ponieśliśmy kilka porażek, ale nigdy nie poddawaliśmy meczu jeszcze przed końcową syreną. W wielu przypadkach gra długo nie szła po naszej myśli, ale nie zwieszaliśmy głów, tylko dalej walczyliśmy i potrafiliśmy wejść na wyższy poziom podczas najważniejszych momentów. Taki Anwil chcę oglądać! Statystyki tylko to potwierdzają, bo pokazują, że „Rottweilery” są prawdziwymi królami „drugich połówek”.
FOTO: Rafał Sobierański / wlc.plAnwil nie występuje w żadnych europejskich pucharach podczas obecnego sezonu. To nie powinno dziwić po dramacie z poprzedniego roku… Muszą nam wystarczyć regionalne rozgrywki European North Basketball League, co i tak jest miłym urozmaiceniem oraz dodatkową atrakcją.
W ramach europejskich pucharów rozpatrujemy następujące rozgrywki (kolejność wg hierarchii):
Nie brakuje byłych „Rottweilerów”, którzy biegają obecnie po „europejskich parkietach” i to nie tylko w barwach polskich zespołów. Przypomnę, że nasz kraj reprezentują Śląsk Wrocław, Stal Ostrów Wielkopolski, Legia Warszawa oraz Trefl Sopot.
FOTO: Patryk Zieleniewski / wlc.plAnwil przyzwyczaił nas do wielkich emocji podczas bieżącego sezonu. Tak też było podczas ostatniego spotkania, ale tym razem zabrakło „szczęśliwego zakończenia”. Legia Warszawa wykorzystała przewagę własnego parkietu i wygrała z „Rottweilerami” 74:73. Jak widać po wyniku – losy tego pojedynku zostały rozstrzygnięte dopiero w ostatnich sekundach. Nie brakowało walki czy nawet pewnych kontrowersji, a decydującą rolę odegrały detale, które w koszykówce, szczególnie podczas tak wyrównanych meczów, bywają kluczowe. Szkoda tej porażki, bo mieliśmy sporą szansę, aby powrócić ze stolicy „z tarczą”.
FOTO: Marcin Bodziachowski / legiakosz.comDosłownie za chwilę startuje nowy sezon. Za nami okres przygotowawczy, który był niezwykle intensywny dla naszego Anwilu. Trener Przemysław Frasunkiewicz postawił na rozgrywanie sporej ilości meczów treningowych.
„Rottweilery” rozegrały łącznie 10 takich meczów treningowych i uzyskały bilans 4-6. Ten rezultat może nie napawać optymizmem, ale pamiętajmy, że tak naprawdę to nic nie znaczy i o niczym nie świadczy. Przynajmniej teoretycznie.
FOTO: Rafał Sobierański / wlc.plW sezonie 2020/2021 z całą pewnością nie brakowało zmian kadrowych w Anwilu. Momentami można było zapomnieć kto jeszcze gra w naszych barwach, a kto jest już poza zespołem. To tak z „przymrużeniem oka”. W „Rottweilerach” grało aż 21 zawodników. Z ekipy, która rozpoczynała sezon, odeszło od nas 7 graczy, czyli większość. Później przetasowań było jeszcze więcej. Część przychodziła, niektórzy zostawali na dłużej, a inni ponownie zmieniali barwy klubowe. Jeszcze kolejni wykorzystali szybkie zakończenie rozgrywek w wykonaniu Anwilu i postanowili dokończyć sezon w innych ligach.
Sprawdziłem, jak poradzili sobie nasi ex-koszykarze po opuszczeniu Włocławka.
FOTO: Andrzej Romański / plk.pl