Rok 2018 był dla nas niezwykle udany. Teraz przyszedł czas na jego zakończenie. Ligowy terminarz tak się ułożył, że ten ostatni mecz graliśmy na wyjeździe z GTK Gliwice. Co można w skrócie napisać o tym starciu? Misja została wykonana. Anwil nie grał porywającej koszykówki i lekko nie było, ale ostatecznie zwyciężyliśmy 81:86 i to jest najważniejsze.
Święta, święta i po świętach. Na szczęście ten magiczny okres zakończył się dla nas we wspaniały sposób. W hicie PLK nasz zespół sprostał oczekiwaniom i pokonał Stelmet w stosunku 93:84. „Rottweilery” rozegrały naprawdę świetne spotkanie i odniosły zasłużoną wygraną. Nie można jednak powiedzieć, że goście rozczarowali. To było po prostu dobre widowisko, w wykonaniu dwóch mocnych zespołów, a Anwil okazał się lepszy.
Anwil ostatnio zanotował serię sześciu meczów bez porażki. Ze spotkania na spotkanie gra naszego zespołu wyglądała coraz lepiej. Przyszedł jednak czas na zimny prysznic. Powiedziałbym nawet, że bardzo zimny i to nie tylko ze względu na rosyjską aurę. Na własnym terenie BC Nizhny Novgorod po prostu rozbił naszą ekipę. Nie ma co się rozpisywać o tym spotkaniu, bo gospodarze byli od nas lepsi pod każdym względem i wygrali 86:62.
MKS Dąbrowa Górnicza na własnym terenie to zawsze groźny rywal. Obecny sezon to potwierdza. Przekonała się o tym Stal Ostrów Wielkopolski czy Polski Cukier Toruń. Anwil w ogóle miał sporo problemów w tej hali na przestrzeni ostatnich sezonów. Tym razem było jednak inaczej. Nasza drużyna zagrała wręcz koncertowo i wygrała 81:101.
FOTO: http://radiogol.plCleveland Melvin i Chase Simon
Mecz na Łotwie wygraliśmy bez większych problemów. W taki wspaniały sposób rozpoczęliśmy zmagania w Lidze Mistrzów. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony takim obrotem spraw. Teraz nadszedł czas rewanżów i drużyna BK Ventspils zawitała do Włocławka. Mistrz Łotwy, w porównaniu z pierwszym starciem, miał już pełniejszy skład i całkiem dobrze radził sobie w ostatnich potyczkach. Z tego powodu miałem drobne obawy przed tym meczem. Okazało się jednak, że zupełnie niesłusznie. Anwil zagrał niemal koncertowo i pokonał przybyszów z Windawy 84:71.
Miasto Szkła Krosno z całą pewnością nie należy do ligowych tuzów. Dlatego nawet mimo dalekiej podróży na Podkarpacie, to nasz Anwil pozostawał zdecydowanym faworytem tego spotkania. Ostatecznie osiągnęliśmy swój cel, ale było zdecydowanie trudniej, niż przypuszczałem. Na szczęście „Rottweilery” wykazały więcej „zimnej krwi” w ważnych momentach i spotkanie zakończyło się wynikiem 88:93.
Od dawna było wiadomo, że Kamil Łączyński boryka się z problemami zdrowotnymi. Pewne było, że nasz kapitan będzie musiał przejść zabieg i trochę odpocząć od koszykówki. Biorąc pod uwagę, że wcześniej również Vladimir Mihailović został wyłączony z gry przez kontuzję, to nasza sytuacja kadrowa nie kształtowała się zbyt optymistycznie. Dlatego Anwil zdecydował, że do zespołu dołączyAaron Broussard.
„Łączka” niedawno przeszedł oczekiwany zabieg. Nie bez powodu wybrano ten termin, bo zbiegł się z okienkiem reprezentacyjnym. To trochę skróci ilość spotkań bez Łączyńskiego. Szacuje się jednak, że kapitan będzie musiał pauzować przez 4-6 tygodni. W związku z tym Anwil może rozegrać bez niego nawet osiem spotkań. Na szczęście jest już z nami wspomniany Broussard, który może okazać się wręcz zbawieniem w tej ciężkiej sytuacji. Dla Amerykanina nastał prawdziwy czas próby.
Można było się tego spodziewać. Jakub Parzeński nie dokończy obecnego sezonu w barwach Anwilu. Został wypożyczony do Rosy Radom. Z nami podpisał jednak dwuletnią umową, która nie została rozwiązana, więc na kolejne rozgrywki może jeszcze wrócić do Włocławka.
FOTO: Andrzej Romański / plk.plJakub Parzeński z ojcem
Tylko godziny dzielą nas do końca listopada. Nie rozpoczęliśmy udanie tego miesiąca, ale na szczęście końcówka była już bardzo dobra. Zanotowaliśmy serię trzech zwycięstw i to dopiero po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach. Kto był najlepszym zawodnikiem Anwilu w listopadzie?
Pewna ręka i niesamowity instynkt strzelecki. Te cechy przekonały mnie najbardziej. Z tego powodu tytuł MVP miesiąca otrzymuje Chase Simon.
Legia Warszawa jest prawdziwą rewelacją obecnego sezonu. Dlatego nie mogliśmy jechać do stolicy „jak po swoje”, ale musieliśmy być przygotowani na ciężką batalię. Anwil rozpoczął to spotkanie z odpowiednim nastawieniem i ostatecznie rozbił „Legionistów” aż 72:103! Rewelacja rozgrywek tym razem nie zaskoczyła.