Kolejna porażka Anwilu w PLK. To już trzecia z rzędu na ligowym podwórku. Tym razem pokonał nas King Szczecin we własnej hali. Gospodarze wręcz dominowali przez większość spotkania. Gra „Rottweilerów” nie porywała, ale i tak potrafiliśmy doprowadzić do wyrównanej końcówki. Niestety w najważniejszych momentach popełniliśmy zbyt wiele prostych błędów i przegraliśmy 82:76.
Kolejna „bańka” European North Basketball League za nami. Tym razem Anwil gościł w litewskim mieście Szawle, gdzie oprócz rywalizacji z gospodarzami graliśmy także z ekipą BK Liepaja. Spacerek – tak najłatwiej opisać te starcia. Najpierw rozgromiliśmy Łotyszy i to aż 116:55. Takie okazałe zwycięstwo robi wrażenie i to niezależnie od klasy rywala. W meczu z Siauliai-7bet oczekiwałem bardziej wyrównanego widowiska, bo litewski zespół to po prostu wyższy poziom niż drużyna z Lipawy, ale ostatecznie „Rottweilery” też nie miały żadnych problemów z odniesieniem wyraźnego zwycięstwa. Tym razem było 77:100. Co by nie mówić, to była kolejna całkiem sympatyczna przygoda w ENBL 😉 .
Za nami prawdziwy hit PLK. Mecz na samym szczycie, którego stawką była pierwsze miejsce w tabeli. Anwil pojechał na bardzo trudny i niegościnny teren do Słupska, ale niestety wrócił „na tarczy”. Czarni rozegrali naprawdę dobre spotkanie, szczególnie w defensywie, i wygrali 83:77. Byliśmy świadkami twardego spotkania, w którym „Rottweilery” walczyły niemal do samego końca, ale to gospodarze byli tego dnia lepszą ekipą.
Szok? Niedowierzanie? Sensacja? Zdecydowanie! Tak najlepiej opisać mecz z Arką Gdynia. Ciężko utrzymać równą oraz dobrą formę przez cały sezon i gorsze spotkania są czymś normalnym. Czasami udaje się „przepchnąć” takie mecze, ale tym razem nie wyszło. Anwil wyglądał zupełnie inaczej niż w poprzednich kolejkach. Znacznie gorzej. Dyspozycja „Rottweilerów” pozostawiała wiele do życzenia i to doprowadziło do zaskakującej porażki na własnym parkiecie 72:82.
Kolejna odsłona „Świętej Wojny” jest już historią. Najważniejsze, że mamy powody do radości, bo Anwil pokonał odwiecznego rywala 97:89. Trzeba przyznać, że byliśmy świadkami meczu, który stał na naprawdę wysokim poziomie. Otrzymaliśmy sporą dawkę ofensywnej koszykówki, pełnej walki oraz emocji. Dobra promocja rodzimej ligi. Śląsk Wrocław dobrze zaczął, ale później to „Rottweilery” doszły do głosu i wrzuciły wyższy bieg. Goście mieli jeszcze wielką szansę w końcówce, ale nie wykorzystali swojej okazji. Nasza ekipa wytrwała i dopisała bardzo smakowite zwycięstwo do swojego dorobku.
Anwil rozegrał kolejne spotkanie w ramach European North Basketball League. Te rozgrywki nareszcie dotarły do Włocławka, a rywalem „Rottweilerów” była czeska ekipa Basket Brno. Po meczu ze Stalą przewidywałem, że może dopaść nas pewien „kac” i miałem rację. Debiut ENBL w Hali Mistrzów wypadł dość sennie. Obserwowaliśmy raczej takie letnie czy sparingowe starcie. Mecz był praktycznie cały czas wyrównany, ale jakoś wielkich emocji brakowało. Rywal nie oczarował swoim poziomem, a Anwil przez długie minuty grał na sporym rozluźnieniu. Wystarczyło przycisnąć jednak w decydującym momencie, aby odnieść zwycięstwo 86:82.
Za nami kolejny krok podczas tego styczniowego maratonu, a za rogiem widać już kolejne wyzwania. W najbliższą niedzielę czeka nas derbowe starcie z Astorią Bydgoszcz i tym razem emocji nie powinno brakować. Poza tym wylosowano pary Pucharu Polski, a przeciwnikiem Anwilu w ćwierćfinale będzie King Szczecin.
Miał być hit PLK i był! Do Hali Mistrzów zawitała Stal Ostrów Wielkopolski, czyli aktualny Mistrz Polski. Atmosferę przed tym pojedynkiem podgrzewał cały szereg smaczków pozaboiskowych. Anwil rozgrywa świetny sezon i wygrał już z podopiecznymi Igora Milicicia na wyjeździe, ale w moim odczuciu i tak nie był faworytem tego starcia. „Stalówka” dysponuje naprawdę mocnym oraz szerokim składem z indywidualnościami, które potrafią przesądzać o losach rywalizacji. „Rottweilery” zagrały jednak kosmiczny mecz i pomimo początkowych problemów wręcz rozgromiły rywali w ostatnich minutach. To był magiczny wieczór! Mamy dopiero styczeń, a już wyrósł mocny kandydat w kategorii najbardziej pamiętnego spotkania tego roku 😉 .
Anwil dobrze rozpoczął 2022 rok. Przed nami bardzo trudny styczeń, a pierwsza przeszkoda już za nami. Zastal Zielona Góra przystępował do pojedynku z „Rottweilerami” osłabiony, bo grać nie mogli Jarosław Zyskowski oraz Devoe Joseph. To oznaczało, że nasze szanse wzrosły, ale i tak nie można było oczekiwać łatwej przeprawy. Zielonogórska hala CRS to nigdy nie jest przyjazny teren i tak też było tym razem.
Nasza ekipa nie rozegrała jakiegoś fenomenalnego spotkania. Nie wykorzystaliśmy swojej przewagi i traciliśmy koncentrację. Wręcz sami dążyliśmy, aby kibice drżeli o wynik do ostatnich sekund. Na szczęście i tak wygraliśmy na trudnym terenie 79:83 i dlatego mamy powody do radości, bo to jest najważniejsze!
Start Lublin miał wielką ochotę zepsuć świąteczną atmosferę w Hali Mistrzów. Ta ekipa ma potencjał, ciekawych zawodników oraz spore aspiracje. Coś tam jednak wyraźnie nie funkcjonuje poprawnie, bo zamiast walczyć o czołowe lokaty, to są bliżej ligowego dna. Lokalni działacze próbują ratować sezon i przeprowadzają mnóstwo zmian. Trzeba przyznać, że Start prezentuje ostatnio lepszą formę niż na początku rozgrywek, ale na szczęście to nie wystarczyło, aby pokonać nasz Anwil. Nerwów nie brakowało i przez większą część spotkania obserwowaliśmy wyrównaną walkę. W decydujących minutach „Rottweilery” wykazały jednak większą dojrzałość i wygrały 90:81.
Emocje to prawdziwa okrasa koszykówki. Anwil zaserwował nam już wiele thrillerów w bieżącym sezonie, ale myślę, że wszyscy wręcz oczekujemy raz na jakiś czas takich bezstresowych zwycięstw. Szczególnie, gdy na nasz teren przyjeżdża ekipa z dolnych rejonów tabeli. Na szczęście tak wyglądało właśnie starcie z GTK Gliwice. „Rottweilery” zdominowały wydarzenia na parkiecie i zwyciężyły 95:71.