Od jakiegoś czasu każdy mecz w Lidze Mistrzów jest dla nas na „wagę złota”. Czas na wszelkie wpadki już dawno minął. Niestety, w najważniejszym momencie nasz zespół kolejny raz zawiódł. Anwil rozegrał w Antwerpii bardzo słabe spotkanie i musiał uznać wyższość gospodarzy. Telenet Giants zwyciężył 99:87.
Za nami bardzo przyjemny mecz. Do Włocławka przyjechała Legia Warszawa i została rozbita przez nasz zespół. Ważną rolę w tym przekonującym zwycięstwie odegrali rezerwowi Anwilu. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 105:79.
To było niesamowite widowisko. Zostaliśmy uraczeni wszystkim, co w koszykówce najlepsze. Mecz miał niesamowite tempo i stał pod znakiem ofensywy. Do pełni szczęścia zabrakło tylko (albo aż) zwycięstwa Anwilu. Była wielka szansa, ale to goście okazali się lepszą ekipą. Ostatecznie Hapoel Jerozolima wygrał w Hali Mistrzów, po nerwowej końcówce, 102:107.
W Starogardzie Gdańskim nie mogli nam pomóc Chase Simon (kontuzja) oraz Tony Wroten (zawieszenie po meczu w Toruniu). To nie zatrzymało jednak Anwilu. Polpharma nie była w stanie nam zagrozić. To spotkanie przypominało spacerek i zakończyło się wynikiem 78:109. Ogólnie byliśmy świadkami spotkania bez większej historii, ale z kilkoma znacznie mniejszymi.
Niestety nasza dobra passa dobiegła końca. Przegraliśmy na wyjeździe z Pau-Lacq-Orthez i nasza sytuacja w Lidze Mistrzów troszkę się skomplikowała. Gracze Anwilu odczuwali zmęczenie po meczu w Toruniu i było to widoczne na parkiecie, a Francuzi skrupulatnie wykorzystali naszą niemoc. Spotkanie zakończyło się wynikiem 85:77.
W pierwszym meczu nowego roku czekało nas wyjazdowe starcie z Polskim Cukrem Toruń. Derby naszego województwa mają już swój prestiż, więc można powiedzieć, że zaczynaliśmy od „mocnego uderzenia”. Ja jednak nie odczuwałem większego ciśnienia w związku z tym meczem. Wszystko ze względu na terminarz, bo już we wtorek gramy bardzo ważne spotkanie w Lidze Mistrzów. Mało czasu na regeneracje, a na dodatek okazało się, że Chase Simon nie jest zdolny do gry. Dlatego spodziewałem się, że nie wykażemy maksymalnego zaangażowania w kolejnej odsłonie derbowej rywalizacji. Jak bardzo się pomyliłem! „Rottweilery” rozegrały świetne spotkanie i wygrały 86:102.
PLK przygotowała dla nas prawdziwy hit świąteczny. Do Włocławka zawitała Arka Gdynia, czyli byliśmy świadkami prawdziwego starcia na szczycie. Anwil przedłużył nasz dobry nastrój i po dobrym spotkaniu zwyciężył 83:65.
Anwil kolejny raz zaserwował nam niepotrzebną nerwówkę. Ostrów Wielkopolski to nie jest łatwy teren, ale wydawało się, że już mamy gospodarzy „w garści”. Stal jednak walczyła bardzo ambitnie do samego końca i była blisko sprawienia wielkiej niespodzianki. Mecz uratował dla nas Chase Simon swoim fenomenalnym rzutem i ostatecznie „Rottweilery” zwyciężyły 96:98. Było gorąco…
San Pablo Burgos zawitało do Włocławka. Przypomnę, że to ekipa, która na własnym terenie urządziła nam mocne lanie. W odrobienie różnicy punktowej z pierwszego spotkania ciężko było mi uwierzyć, ale liczyłem, że jesteśmy w stanie pokonać wyżej notowanego rywala. Tak się właśnie stało i po fantastycznej grze Anwil zwyciężył 100:90. To spotkanie zapamiętamy na długo!
King Szczecin zawitał do Włocławka i wszyscy zastanawiali się jaką twarz tym razem zaprezentuje Anwil. „Rottweilery” ostatnio prezentują formę sinusoidalną i dobre występy w Lidze Mistrzów przeplatają wielkimi wpadkami w PLK tak jak ostatnio w Lublinie. W starciu z „Wilkami Morskimi” nasz zespół stanął jednak na wysokości zadania i rozgromił rywali 110:82. Taki Anwil chcemy oglądać!