Okres przygotowawczy do nowego sezonu nabiera rozpędu i Anwil wreszcie zaprezentował się przed szerszą publicznością. W ramach MEZ Tournament do Włocławka zawitały bardzo silne ekipy. Gościliśmy Maccabi Tel Awiw, Partizan Belgrad oraz rodzimą Arkę Gdynia.
Nasi koszykarze wypadli bardzo obiecująco na tle silnej konkurencji i myślę, że z optymizmem możemy patrzeć w przyszłość. Odnieśliśmy dwa zwycięstwa. Najpierw przekonujące z Arką 101:83, a następnego dnia zaskakujące z wielkim Maccabi 83:81.
- Zacznę od samego turnieju. MEZ Tournament to było coś naprawdę wielkiego. Nasze miasto odwiedziły kluby z najwyższej półki. Maccabi i Partizan to czołowe marki europejskie, a całość uzupełniała Arka, która bez wątpienia znowu będzie należała do czołówki PLK. To była prawdziwa gratka dla fanów. Jeszcze kilka lat temu takie zespoły mogliśmy oglądać jedynie w TV. Organizacyjnie wyszło świetnie, a całość uzupełniała transmisja live na YouTube. Do poziomu i jakości tej realizacji nie można mieć zastrzeżeń, a dodatkowo mecze naszego zespołu komentował dobrze wszystkim znany Krzysztof Szaradowski. Wyszło naprawdę świetnie!
- Dopisali również kibice. Frekwencja stała na dobrym poziomie, a atmosfera dorównywała meczom o stawkę. Wiele zespołów z naszej ligi może tylko pomarzyć o takim klimacie na trybunach i to podczas ważnych spotkań, a to był przecież tylko turniej przedsezonowy. Witamy w stolicy polskiej koszykówki ;).
- Przechodząc do sedna, Anwil bardzo pozytywnie się zaprezentował. „Rottweilery” mają niesamowity potencjał, szczególnie w ofensywie. Nasi zawodnicy mają straszny ciąg na kosz. Świetnie wychodzi przyspieszenie oraz gra jeden na jeden. To może być droga do zdobywania wielu punktów lub chociaż wymuszania sporej ilości przewinień rywali.
- Atak naszego zespołu opiera się na amerykańskim kwartecie. To zawodnicy z USA biorą najwięcej akcji na siebie i oddają najwięcej rzutów. Czy to powinien być powód do obaw? Nie, bo tak jest zbudowany ten zespół i Amerykanie potrafią w pojedynkę rozstrzygać w mecze. Chris Dowe, Tony Wroten, Ricky Ledo czy Chase Simon rewelacyjnie czują się w takiej grze i zapewne będą wielką zmorą dla ligowych rywali. Anwil po prostu dysponuje niezwykle mocnym i poczwórnym motorem napędowym. Nawet jeśli jeden z nich będzie miał słabszy dzień, to pozostali spokojnie są w stanie wziąć większy ciężar na siebie.
- Wroten to prawdziwy „showman”. Na parkiecie świetnie kontroluje piłkę i dysponuje niezwykłym przyspieszeniem. Rywale często powinni oglądać jego plecy. Ma potencjał, aby zdominować PLK. Bardzo lubi również rozdawać niekonwencjonalne podania. Czasami nawet aż za bardzo i efekt bywa odwrotny od zamierzonego. Jak już pisałem, to typowy „showman”. Wroten jest taki również poza parkietem. Karmi się atmosferą meczową i lubi nakręcać kibiców. Hitem był jego taniec do przyśpiewek kibiców. Świetny materiał na ulubieńca publiczności.
Tony Wroten Tańczący do dopingu kibiców.😍😎Nice moves @TWroten_LOE 👍🏀. #plkpl pic.twitter.com/yEoFHHOipp
— Bionek221 (@Bionek221) September 7, 2019 - Ledo to kolejny gracz z wielkim potencjałem. Naprawdę wielkim. Ma umiejętności strzeleckie i wielki ciąg na kosz. Potrafi zrobić „coś z niczego”. Przeciwko Maccabi zdobył aż 27 punktów. W każdym meczu byłby to rewelacyjny rezultat, a skala rywala tylko jeszcze bardziej podkreśla to świetne osiągnięcie.
- Nasz stary znajomy, Chase Simon, cały czas jest cichym zabójcą, ale mam wrażenie, że w obecnym systemie naszej drużyny funkcjonuje jeszcze lepiej i jest jeszcze groźniejszy. Forma z ostatnich Play-Off to nie był przypadek. Amerykanin to bardzo niebezpieczny zawodnik dla każdego rywala.
- Szymon Szewczyk przeżywa chyba swoją 2469 młodość. Gra jak młodzian z doświadczeniem weterana. Dzielnie walczył z euroligowymi podkoszowymi, a prawdziwą ozdobą MEZ Tournament był blok „Szewca” w meczu z Arką.
Szymon Szewczyk proszę Państwa #plkpl pic.twitter.com/agwWP2ORYK
— Michał Szczyżański (@szczyzu) September 7, 2019 - Miałem obawy, że przy takim zestawie obwodowym Jakub Karolak będzie zupełnie niewidoczny. Nic bardziej mylnego. Pochodzący z Lublina koszykarz na MEZ Tournament grał bardzo odważnie i korzystał z każdej okazji do zdobywania punktów. Można odnieść wrażenie, że dostał zielone światło od trenera Igora Milicicia na rzucanie i bardzo chętnie z tego korzysta. Szczególnie dobrze zaprezentował się w starciu z Arką, gdy zdobył 13 punktów. Tylko nie mogę coś przyzwyczaić się do jego numeru na koszulce ;).
- Rolands Freimanis nie jest i raczej nie będzie typem dominatora. Ma naprawdę spore umiejętności, ale przy naszych gwiazdach zapewne pozostanie w cieniu. Wierzę jednak, że w ważnych momentach trener Milicić będzie w stanie wykorzystać spory potencjał Łotysza.
- Na MEZ Tournament tylko Arka była przedstawicielem naszych ligowych rywali. Nadmorski klub doznał dwóch porażek, ale i tak widać, że znowu będą mocni. Przed rokiem ich skład robił na mnie większe wrażenie, ale to i tak cały czas będzie ścisła czołówka PLK.
- Dwukrotnie najlepszym strzelcem Arki był Josh Bostic. Amerykanina nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Rok temu był wielką gwiazdą PLK i teraz znowu zamiesza. Tylko w meczu z Anwilem był coś za bardzo poddenerwowany, a to przecież tylko sparing. Czyżby po ostatniej porażce w półfinale Bostic specjalnie się mobilizował na konfrontacje z naszą ekipą?
- To tylko nic nieznaczące sparingi, ale wyraźne pokonanie mocnego potentata PLK oraz wielkiej ekipy Maccabi i tak cieszy. Ciężko przejść obok tych wyników obojętnie
- NIECH SEZON JUŻ SIĘ ZACZYNA !!!!
Jedna odpowiedź do “Luźne myśli po MEZ Tournament”