Lee Moore, czyli wsparcie z Łańcuta

Długo czekaliśmy na wzmocnienie w Anwilu i nareszcie nadeszła ta wiekopomna chwila. Nowym „Rottweilerem” został Lee Moore, który zdecydowanie nie jest anonimową postacią w polskiej lidze.

Amerykanin ma 27 lat i mierzy 193 cm wzrostu. Najczęściej przedstawiany jest jako rzucający obrońca, ale to niezwykle uniwersalny obwodowy i jestem przekonany, że spokojnie może obsadzić pozycje od 1 do 3.

Czy Moore to odpowiednie lekarstwo na bolączki naszej drużyny?

Lee Moore Sokół ŁańcutFOTO: Dorota Murska / Sokół Łańcut

Brescia, Dąbrowa Górnicza i Łańcut

Nasz nowy zawodnik w przeszłości zasmakował takich lig jak włoska, niemiecka czy argentyńska. Najdłużej grał w tym pierwszym kraju, bo w sumie spędził na Półwyspie Apenińskim trzy lata. Wszystkim w jednym zespole – Germani Brescia. Barwy „Lwów Italii” przywdziewał w sezonach 2016/2017, 2017/2018 oraz 2021/2022. Myślenie o tym klubie może nie powoduje drżenia rąk z wrażenia, ale Serie A ma swoją renomę. W tych rozgrywkach Moore radził sobie dość solidnie. Podczas pierwszego sezonu notował 13 punktów, 5,2 zbiórek, 2,1 asysty oraz 1 przechwyt. W poprzednim sezonie odgrywał już mniejszą rolę i przez 15 minut gry zapisywał na swoim koncie 6,4 punktów, 1,7 zbiórek oraz 1 asystę.

My najbardziej kojarzymy Moore’a z występów w PLK. W marcu 2020 roku po amerykańskiego obwodowego sięgnął MKS Dąbrowa Górnicza. To był ten sezon przerwany przez pandemię i dlatego zdołał rozegrać wówczas tylko jeden mecz. MKS przegrał w Zielonej Górze (97:74), ale Moore z miejsca został czołową postacią swojej nowej ekipy i uzbierał na swoim koncie 16 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst2 przechwyty.

Ze względu na szalejący COVID nie mógł w pełni zaprezentować swoich umiejętności, ale postanowił zostać w Dąbrowie Górniczej na kolejne rozgrywki. W sezonie 2020/2021 udowodnił, że potrafi grać na wysokim poziomie i był motorem napędowym MKS-u. Średnio notował 18,1 punktów, 6,2 zbiórek, 6 asyst oraz 1,8 przechwytów.

Przed bieżącym sezonem niespodziewanie wrócił do Polski, a jego nowym pracodawcą został Sokół Łańcut. To było zaskoczenie, bo beniaminek nie jest potentatem, a zakontraktował gracza, który „ma papiery”. Moore z miejsca został liderem podkarpackiej ekipy i uzyskiwał statystyki na poziomie 19,2 punktów, 4,4 asysty, 4 zbiórki oraz 1,6 przechwytów. Odnoszę wrażenie, że to gracz ze zdecydowanie wyższej półki niż pozostali koszykarze Sokoła. Nie do końca był jednak zadowolony z sytuacji w klubie. Moment wykorzystał nasz Anwil, wykonał odpowiedni telefon i Moore szybko spakował walizki.

Co ciekawe, Amerykanin rozegrał najlepszy mecz na polskich parkietach w Hali Mistrzów. Dla nas to było bardzo bolesne doświadczenie. W sezonie 2020/2021 MKS wygrał z „Rottweilerami” po dogrywce 98:101. Cały czas z bólem w sercu wspominam, jak wypuściliśmy z rąk to zwycięstwo… Moore był dla nas nie do zatrzymania. Trafił niesamowitą trójkę na dogrywkę, a w sumie uzbierał 32 punkty, 10 asyst, 8 zbiórek oraz 2 przechwyty. Teraz nie mam nic przeciwko, aby przebił ten występ we włocławskim obiekcie 😉 .

Zbawienie czy uzupełnienie?

Nie sądzę, aby Lee Moore z miejsca został naszym zbawicielem. To nie Michael Jordan, a jeden zawodnik nie wywinduje nas od razu na piedestał. Co nie zmienia faktu, że jestem naprawdę usatysfakcjonowany tym kontraktem. Amerykanin może pomóc Anwilowi w elementach, które dotychczas kulały. Zacznę jednak od tego, że trafił do nas zawodnik w idealnym wieku, który nie jest zapuszczony, bo cały czas pozostawał aktywny i nie spędził więcej czasu w gabinetach lekarskich niż na parkiecie. Poza tym jest dobrze znany i wiemy, czego możemy oczekiwać. Nie sprowadziliśmy „kota w worku”. Na tym etapie sezonu finalizacja transferu spełniającego te kryteria nie jest wcale taka prosta.

W czym Moore powinien pomóc „Rottweilerom”? Sprowadziliśmy wszędobylskiego oraz uniwersalnego zawodnika, który potrafi całkiem sporo. Amerykanin lubi mieć piłkę w rękach i zdobywać punkty na wiele sposobów. Penetruje oraz grozi rzutem z niemal każdego miejsca i jest jednym z najlepszych strzelców polskiej ligi. Nie ma też oporów w uruchamianiu lepiej ustawionych kolegów. Mnie dodatkowo cieszą jeszcze dwie sprawy. Moore świetnie wymuszona faule i na chwilę obecną jest liderem PLK pod tym względem. Pomimo niezbyt pokaźnych warunków fizycznych daje też solidne wsparcie na zbiórce, a to zawsze przydatna cecha. Uniwersalny żołnierz 😉 .

Wierzę, że Amerykanin rozrusza naszą ofensywę i da nam powiew świeżości. Dołoży szczyptę takiego „koszykarskiego szaleństwa”. Anwilowi bardzo doskwiera deficyt w tych elementach i nasz atak potrzebował lekarstwa. Długo wyczekiwany transfer powinien, chociaż w pewnym stopniu, wyleczyć te problemy. Dodatkowo trener Przemysław Frasunkiewicz chwali walory defensywne nowego „Rottweilera”, więc pozostaje zaufać szkoleniowcowi 😉 .

W sumie to byłbym jeszcze bardziej usatysfakcjonowany, gdyby Moore zawitał do nas jeszcze przed sezonem zamiast innego amerykańskiego obwodowego 😉 . Będzie dobrze!

Jedna odpowiedź do “Lee Moore, czyli wsparcie z Łańcuta”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *