San Pablo Burgos zawitało do Włocławka. Przypomnę, że to ekipa, która na własnym terenie urządziła nam mocne lanie. W odrobienie różnicy punktowej z pierwszego spotkania ciężko było mi uwierzyć, ale liczyłem, że jesteśmy w stanie pokonać wyżej notowanego rywala. Tak się właśnie stało i po fantastycznej grze Anwil zwyciężył 100:90. To spotkanie zapamiętamy na długo!

- Mecz rozpoczęliśmy na bardzo „miękkich nogach”. Mieliśmy ogromne problemy z kreowaniem akcji. Wydawało się, że obrona San Pablo jest dla nas niczym mur nie do przebicia. Z kolei nasza defensywa nie nadrabiała tych problemów i goście z Burgos mieli stanowczo zbyt wiele swobody. Efekt był taki, że w połowie pierwszej kwarty przegrywaliśmy 5:17. Nie ukrywam, że wówczas w mojej głowie zaczęły kłębić się „czarne myśli”. Trener Igor Milicić postanowił jednak skorzystać z przerwy na żądanie i to był punkt zwrotny tego spotkania. Nie wiem, co „El Profesor” powiedział swoim podopiecznym, ale magia zawitała do Hali Mistrzów.
- Po tym czasie dla szkoleniowca Anwilu mecz rozpoczął się na nowo. Na parkiet wróciła odmieniona ekipa gospodarzy. „Rottweilery” zaczęły „gryźć parkiet” i to przynosiło efekty. Nie było już śladu po przestraszonym Anwilu. Naszym oczom ukazał się Anwil walczący, nieodpuszczający i wierzący we własne możliwości.
- Główna zmiana nastąpiła w defensywie. Zaczęliśmy bronić agresywnie, często niemal na całym parkiecie. Nasza intensywność w tym elemencie budziła podziw. To był chyba pewien szok dla graczy przyjezdnych, bo niejednokrotnie mieli problemy ze zmieszczeniem swojej akcji w 24 sekundach. W obecnym sezonie wiele złego można powiedzieć o naszej defensywie, ale w tym starciu jedynym słusznym podsumowaniem będą brawa.
- Dobra obrona wyraźnie nakręcała Anwilowców. To właśnie od defensywy zaczynały się nasze ataki i budowana była pewność siebie, która miała przełożenie na ofensywę. Z taką grą odrobiliśmy straty i narzuciliśmy „swoje warunki” rywalom.
- Anwil wygrał to spotkanie w dużej mierze dzięki waleczności, determinacji, intensywności, wiary czy po prostu wieeeelkim chęciom. Takiej właśnie gry oczekuję od naszych „Trójkolorowych”, bo przy takim nastawieniu mentalnym żaden rywal nam niestraszny i ręce same składają się do oklasków. W białych koszulkach po parkiecie biegała DRUŻYNA i każdy z jej członków dał z siebie wszystko. To jest piękne Panowie i za to należą się olbrzymie BRAWA!
- Wygraliśmy, ale na pewno nikt nie może powiedzieć, że San Pablo Burgos to słaba ekipa lub miała zły dzień. Wręcz przeciwnie. To klasowy zespół, który tego dnia też to potwierdził. Goście z Hiszpanii bronili bardzo twardo i starali się wykorzystywać nasze błędy w ustawieniu. Na drugą połowę wyszli bardziej zmotywowani i konsekwentnie odrabiali straty. W czwartej kwarcie nawet odzyskali kilku-punktowe prowadzenie. Mieli jednak pecha, bo tego dnia Anwil był po prostu zespołem lepszym.
- Do tej beczki miodu muszę dodać małą łyżkę dziegciu. Pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele rzutów z obwodu. W San Pablo nie brakuje świetnych strzelców, którzy mogli nas rozstrzelać. Ostatecznie zakończyło się na 13/39 zza łuku w wykonaniu hiszpańskiej ekipy, czyli nie tak tragicznie, ale mogło być znacznie gorzej i skutek mógł być bardziej bolesny. Trzeba na to uważać w przyszłości.
- Anwil nie zachwycił też pod względem ilości strat, których zanotowaliśmy aż 18. Za dużo było niedokładnych podań czy innych tego typu zagrań. Dobra obrona San Pablo na pewno przyczyniła się do tego, ale ten rezultat i tak chluby nie przynosi.
- Shawn Jones kolejny raz potwierdził tezę, że jest elementem, którego ten zespół bardzo potrzebował. Amerykanin to prawdziwy wojownik. Jego waleczność budziła podziw, bo dla byłego reprezentanta Kosowa żadna piłka, która spadła z obręczy nie była stracona. Z takim wsparciem w „pomalowanym” cały zespół gra lepiej. Jones zakończył spotkanie z niesamowitym double-double, na które złożyło się 11 punktów oraz aż 17 zbiórek. Warto zapamiętać ten występ naszego środkowego, bo takie statystki nie padają łupem jednego gracza zbyt często. Jones zanotował też 2 bloki, a jeden z nich był tak monstrualny, że Augusto Lima pewnie cały czas jest rozbity psychicznie ;).
- Tony Wroten miał kilka podań w trybuny czy innych lekkomyślnych zagrań. Taki standard z jego strony. Ogólnie rzecz biorąc, dołożył jednak bardzo dużo do gry naszego zespołu. Momentami był niczym czołg i obrońcy San Pablo totalnie nie byli w stanie zatrzymać jego wjazdów na kosz. To właśnie Wroten był głównym motorem napędowym Anwilu podczas nadrabiania strat z początku meczu. Dorobek Amerykanina to 20 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek. Kilka jego podań to był po prostu majstersztyk. Nie można mieć również zastrzeżeń do gry defensywnej naszego rozgrywającego, bo Wroten nawet w tym elemencie był bardzo aktywny tak jak cała drużyna.
- Ważnym ogniwem Anwilu był też Ricky Ledo, który w pojedynkę potrafił rozruszać naszą ofensywę i trafił kilka wręcz magicznych rzutów. Statystyki Amerykanina z tego meczu to 19 punktów, 5 asyst i 4 zbiórki.
- Chris Dowe zaczął to spotkanie trochę nerwowo, ale przy kolejnym wejściu na parkiet uspokoił już swoje emocje i przełożyło się to na dobrą grę Amerykanina. Zaskoczył kilkoma wjazdami na kosz, ale najważniejsze, że dwukrotnie trafił za trzy w kluczowych momentach. Krótko mówiąc, Dowe wszedł na ten poziom co reszta zespołu i również bardzo mocno przyczynił się do tego zwycięstwa. Zdobył 16 punktów i dołożył 4 zbiórki.
- Nie można również umniejszać roli, jaką odegrał Chase Simon (13 pkt i 3 as) w tym triumfie. Amerykanin nie wybijał się może na pierwszy plan, ale „zrobił swoje”, czyli był naszym „cichym zabójcą”. Jedna z jego „trójek” była tak kosmiczna, że nawet nie wiem jak to opisać, bo trafił przez ręce obrońcy i to kilka ładnych kroków od linii 6,75 m.
- Michał Sokołowski (7 pkt i 3 zb) może nie błyszczał statystycznie, ale jego zaangażowanie i waleczność budziły podziw. „Sokół” cały czas biegał od linii do linii i był przy tym niesamowicie aktywny. W jednej z kontr „Pan Falcon” zaserwował nam prawdziwe NBA i nic dziwnego, że ta akcja została wybrana najlepszą spośród wszystkich środowych spotkań Ligi Mistrzów.
- W ekipie San Pablo Burgos czołową postacią był Earl Clark. Nic dziwnego, że Amerykanin ma za sobą ciekawą karierę w NBA, bo na parkiecie potrafił błyszczeć. Świetnie wykorzystywał swoje doświadczenie oraz przewagę fizyczną, a gdy nasz obrońca zostawił mu tylko kilka centymetrów wolnego miejsca, to groził również rzutem i to z każdej pozycji. Fajnie oglądać graczy z takimi umiejętnościami w Hali Mistrzów. Clark zanotował 24 punkty (5 trójek) oraz 6 zbiórek.
- Drugim żądłem San Pablo był Vitor Benite. Brazylijczyk świetnie wykorzystał swój potencjał strzelecki i zdobył 22 punkty (4×3) oraz dołożył 3 asysty.
- Z kolei Thaddus McFadden był chyba największym rozczarowaniem w ekipie San Pablo. Podczas pierwszego spotkania w Burgos mieliśmy ogromne problemy, aby go zatrzymać, a we Włocławku wręcz nie istniał. Amerykanin zdobył zaledwie 2 punkty na skuteczności 1/7 z gry. Nie spodziewałem się takiego słabego występu w wykonaniu McFaddena.
- Po tym zwycięstwie nasz bilans w Lidze Mistrzów to 5-4. Takim samym legitymują się San Pablo Burgos i Rasta Vechta. Przy identycznym bilansie nie przeskoczymy jednak tych zespołów, bo mamy gorszą różnicę punktową w bezpośrednich pojedynkach. Sprawa awansu do kolejnej fazy jest bardzo realna, ale nie możemy pozwolić sobie na żadne wpadki. Nie możemy lekceważyć niżej rozstawionych rywali, bo to też drużyny z potencjałem. W Pau i Antwerpii podejrzewam, że lekko nie będzie, ale te mecze po prostu trzeba wygrać! Podobnie zresztą jak z Teksutem Bandirma na swoim terenie. Jeśli uda się zgarnąć te trzy zwycięstwa to niech się dzieje ;).
Cóż tobyl za blok! 😱💪 #plkpl #BasketballCL pic.twitter.com/3EXdNqEUFm
— Mateusz Kahl (@mateuszkahl) December 18, 2019
🤩 I thought they called him „Sokol” because his last name is Sokolowski. But they call him Sokol because it means a Falcon and he’s flying! #BasketballCL
— Basketball Champions League (@BasketballCL) December 18, 2019
📺 https://t.co/vnvxUNcs0Y@Anwil_Official pic.twitter.com/5GlZ28dV74
2 odpowiedzi do “Wielkie zwycięstwo w świetnym stylu! San Pablo pokonane!”