Przebudowa Anwilu cały czas trwa. Zaledwie wczoraj nowym trenerem naszej ekipy został Przemysław Frasunkiewicz. „Franc” nie miał jednak zbyt wiele czasu, aby jakoś zdecydowanie odmienić grę „Rottweilerów”. Co więcej, nasza drużyna zakończyła dopiero kwarantannę, przez co nie było praktycznie okazji do treningów. Ta cała sytuacja nie napawała optymizmem przed wyjazdowym starciem z Treflem Sopot. Na parkiecie rzeczywiście nie było niespodzianki i przegraliśmy 96:83.
Grudzień to kolejny miesiąc, który nie spełnił naszych oczekiwań. Początek był obiecujący, bo pokonaliśmy Śląsk Wrocław, ale później było tylko gorzej. Najpierw przyszła kompromitacja z Polpharmą Starogard Gdański, a następnie porażki ze Stalą Ostrów Wielkopolski oraz Startem Lublin. Co gorsze, końcówka roku też nie oszczędziła Anwilu, bo dopadły nas problemy wirusowe i przez tę nieprzyjemną sytuację kolejne spotkania zostały przełożone.
Krótko mówiąc, to był kolejny miesiąc pełen problemów, ale z wyborem MVP nie miałem praktycznie żadnego problemu.
Czas zakończyć ten niezbyt miły rok pozytywnym akcentem!
Przygotowałem TOP 10 akcji naszego Anwilu z 2020 roku. Brałem pod uwagę tylko krajowe rozgrywki i nie ukrywam, że selekcja nie była lekkim zadaniem. Zrezygnowałem z wielu naprawdę efektownych zagrań. Uszeregowanie tych, które pozostały też było niemałą zagwozdką. Dlatego, co raczej oczywiste, powstały ranking uważam za w pełni subiektywny. Każda z zaprezentowanych akcji jest warta przypomnienia, ale jeśli widzicie inną kolejność, to nie będę zaskoczony :).
Rok 2020 dobiega końca. To był ciężki czas dla nas wszystkich, bo świat po prostu „stanął na głowie” przez pandemię. Pod względem koszykarskim też nie było zbyt wesoło. Sezon 2019/2020 został przedwcześnie przerwany, a kolejne rozgrywki cały czas są jednym wielkim rozczarowaniem w wykonaniu naszego Anwilu.
W ramach podsumowania tego roku przygotowałem subiektywną listę najbardziej pamiętnych spotkań z udziałem „Rottweilerów”. Nie ukrywam, że miałem zamiar standardowo przedstawić to w formie TOP 10, ale tym razem po prostu nie byłem w stanie. Zabrakło mi meczów, które utkwiły w mojej pamięci, a nie chciałem niczego dodawać na siłę. Z tego względu ograniczyłem wybór do formatu TOP 7.
Anwil w pierwszej kwarcie meczu ze Startem Lublin zaprezentował bardzo skuteczną koszykówkę. Niestety później było tylko gorzej i gorzej… Ostatecznie przegraliśmy 78:94. W pewnym momencie poczynaniami „Rottweilerów” zawładnęła spora nerwowość i nasz zespół gasł w oczach z minuty na minutę. Podopieczni trenera Davida Dedka wykorzystali to bez skrupułów i przejęli kontrolę nad spotkaniem. Popadliśmy w marazm, którego nie potrafiliśmy przełamać. Nie pomógł powrót Shawna Jonesa oraz wystawienie do pierwszej piątki Andrzeja Pluty. Głównym aktorem tego widowiska był debiutujący w lubelskiej ekipie Yannick Franke.
Anwil rozpoczął rundę rewanżową od porażki… Tym razem pokonała nas Stal Ostrów Wielkopolski na własnym parkiecie. Było to pierwsze zwycięstwo tej ekipy na ich nowym obiekcie. Tą przegraną zakończyliśmy również swoja zwycięską serię z ekipą „Stalówki”. Mecz był bardzo wyrównany, ale w decydujących momentach to gospodarze pokazali większy charakter. Po naszej stronie jeden Ivan Almeida to stanowczo za mało, aby myśleć o korzystnych wynikach…
Anwil rozegrał ostatnio dwa mecze w bardzo krótkim czasie. Najpierw pokonaliśmy Śląsk Wrocław, co na pewno poprawiło nasze humory, bo przecież to jest „Święta Wojna”!
Niestety dwa dni później nasz nastrój został brutalnie zniszczony… „Rottweilery” mają na swoim koncie w obecnym sezonie stanowczo za dużo brutalnych wpadek czy kompromitacji. Jak widać, limit nie został jeszcze wyczerpany, bo do Hali Mistrzów przyjechała Polpharma Starogard Gdański, która zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, i pokonała naszą ekipę… Takie mecze naprawdę bolą…. To nie jest łatwy sezon dla kibiców Anwilu…
Listopad dobiega końca i trzeba przyznać, że to był całkiem niezły miesiąc dla Anwilu, więc wybór MVP określę mianem przyjemnej czynności. Zanotowaliśmy całkiem przyzwoity bilans 3-1. Oczywiście nie obyło się bez brutalnej wpadki ze Spójnią Stargard, a gra „Rottweilerów” nie zawsze zachwycała, ale najważniejsze, że po raz pierwszy zanotowaliśmy więcej zwycięstw niż porażek.
Jesteśmy jeszcze bardzo daleko od wymarzonej formy, ale i tak widać pewne pozytywy.
Wreszcie wygraliśmy drugi mecz z rzędu! Arka Gdynia poległa we Włocławku 86:78. Nie było lekko, bo drużyny prezentowały bardzo zbliżony poziom. Anwil dopiero w ostatnich minutach, dzięki większej dojrzałości, przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W grze „Rottweilerów” cały czas można było zaobserwować sporo niedociągnięć, ale najważniejsza jest wygrana, bo tego potrzebujemy teraz najbardziej.
Do tego triumfu poprowadzili nas Ivan Almeida oraz McKenzie Moore. Szczególnie ten drugi „błysnął”, bo uzyskał triple-double, jako pierwszy zawodnik w historii naszego klubu!
HydroTruck Radom nie sprostał naszym zawodnikom. Anwil wygrał 97:86. Zwycięstwo oczywiście cieszy. Szczególnie w obecnym sezonie, gdy tak rzadko „wracamy z tarczą”. Nie można jednak zapominać o pewnych niedociągnięciach, które ciągle są widoczne w grze „Rottweilerów”.
Do tej wygranej poprowadził nas Ivan Almeida. „El Condor” rozegrał pierwsze spotkanie po wyleczeniu kontuzji. Fakt, że proces rekonwalescencji zakończył szybciej, niż przewidywano, budzi szacunek i świadczy, że jest prawdziwym profesjonalistą oraz terminatorem. Co więcej, podczas tego meczu zanotował 29 punktów, 7 zbiórek i 3 asysty. Niesamowity zawodnik!
„Na gorąco” po tym pojedynku kolejny raz gościłem w programie „Szósty Zawodnik”. Jeśli ktoś nie oglądał, to zachęcam do nadrobienia zaległości.
Przy okazji zachęcam również do subskrybowania kanału WLC na YouTube. Brakuje już niewiele „subów”, aby mogli rozwinąć swoją działalność, a wszyscy wiemy, że „robią robotę”, więc warto.
Mój blog oczywiście korzysta z "ciasteczek". Dalsze czytanie i przebywanie tutaj oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.