Zespół kontrastów

W sezonach 2014/2015 oraz 2020/2021 nie wywalczyliśmy awansu do fazy Play-Off. To jedyne takie przypadki w całej naszej historii. Ciężko wyrzucić te przykre wspomnienia z pamięci. Niestety obecnie podobne widmo wisi nad Anwilem. Walka trwa, lecz sytuacja „Rottweilerów” nie jest zbyt optymistyczna.

Możliwe, że historia znowu się powtórzy (OBY NIE!), ale pomiędzy wspomnianymi rozgrywkami, a bieżącymi można zaobserwować jednak zasadniczą różnicę. W tych wcześniejszych traumatycznych przeprawach cały czas coś u nas nie grało. Anwil przypominał owoc zgniły od środka. Sam sobie wówczas wmawiałem, że jeszcze to wyciągniemy, ale prawda jest taka, że przypominaliśmy raczej okręt, który ciągle nabierał wody i do niczego dobrego to nie mogło prowadzić. Teraz jest inaczej. Włocławski zespół rozczarowuje, ale miewa naprawdę dobre momenty. Słabe występy potrafi przeplatać ze świetnymi. Ciągle wysyła sprzeczne sygnały i kibice przeżywają istną huśtawkę nastrojów z tego powodu.

Anwil Włocławek 2022/2023FOTO: q4.pl

Nie wiem co myśleć o bieżącym Anwilu. Coraz mniej rozumiem tę drużynę. Trener Przemysław Frasunkiewicz dysponuje ciekawym składem, w którym nie brakuje potencjału. Mamy możliwości, ale czasami gdzieś to wszystko zanika na parkiecie. W PLK mamy obecnie bilans 11-12 i zajmujemy 9 miejsce w tabeli. Niezależnie od wszelkich okoliczności, to taki rezultat można tylko i wyłącznie określić mianem rozczarowania.

Powyższy opis śmiało można podciągnąć do obrazu z tych dwóch najczarniejszych sezonów w naszej historii. Sytuacja nie jest jednak identyczna. Kibicowanie Anwilowi w trwającym sezonie to ekstremalna przejażdżka kolejką górską. Zaliczamy całe serie wzlotów i upadków. Nie pojedyncze mecze, ale całe serie! Jesteśmy jak bomba z losowo ustawionym zapłonem. Np. na początku roku zanotowaliśmy serię dotkliwych porażek, która nadwyrężyła cierpliwość, a po chwili wygraliśmy kilka ważnych meczów. Można było pomyśleć, że drużyna wreszcie weszła na odpowiednie tory, ale szybko przyszedł kolejny dół. Tak jest cały czas! Serio nie rozumiem tego zjawiska…

Doszliśmy do punktu, w którym zupełnie nie mam pojęcia, czego mogę oczekiwać od „Rottweilerów” przed każdym kolejnym spotkaniem. Mam wrażenie, że możemy wygrać Z KAŻDYM, ale Z KAŻDYM też możemy przegrać. Niby taki jest sport, ale ja mam na myśli przedmeczowe oczekiwania. Niezależnie, kto staje naprzeciwko Anwilu, to drżę o końcowy wynik. Wierzę, ale zarazem ogarnia mnie strach. Prawdziwe starcie kontrastów. Mój nastrój gra w ping-ponga sam ze sobą na maksymalnych obrotach.

Wiecie co? Nie lubię tego uczucia! Zdecydowanie wolałbym ze spokojem podchodzić do starć szczególnie z zespołami okupującymi dolne rejony tabeli. Ciężko jednak o takie nastawienie, bo od wielu miesięcy nasza ekipa raczej nie wzbudza zaufania. Jednego dnia Anwilowcy serwują nam koncertowe granie, by po chwili sprawiać wrażenie drużyny bez pomysłu oraz energii. Co gorsze, takie wahania występują nawet w trakcie pojedynczych meczów!

Sam już nie wiem, gdzie szukać przyczyny. Presja? Problemy z motywacją? Możliwe, że wszystko naraz. Fakt jest taki, że nie brakuje nam problemów i jestem niezwykle ciekawy, do którego portu ostatecznie dobije włocławski okręt w bieżącym sezonie… Niedługo kończymy rozgrywki, a Anwil ciągle jest wielką niewiadomą zdolną do wszystkiego.

Sytuacja nie jest kolorowa, ale paradoksalnie można zauważyć w tym jakiś plus. „Na papierze” mamy spory potencjał, który został zresztą kilkukrotnie poparty na parkiecie. To pozwala ciągle wierzyć i nie skreślać bieżących rozgrywek. Nie można wykluczyć, że Anwil nagle „rozwinie skrzydła” i ustabilizuje lot tuż przed najważniejszą częścią sezonu. Wszystko jest możliwe. Mamy taki specyficzny zespół, który przysparza sporo cierpienia, ale cały czas pozwala wierzyć. Tak, mój nastrój znowu odbił piłeczkę, wykorzystując wielką słabość kibica, czyli nadzieję, która przecież umiera ostatnia. Mogę narzekać, ale co mi pozostało? Wiara, bo walka trwa! Można mieć mętlik w głowie oraz sercu, ale pamiętajmy, że jeszcze jest szansa sporo osiągnąć, więc trzymajmy kciuki i wspierajmy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *