Z apetytem na kolejne trofeum

Sezon wkracza powoli w decydującą fazę i nie mam na myśli jedynie PLK, ale także European North Basketball League. W tych drugich rozgrywkach pozostał już tylko turniej Final Four. Nasz Anwil będzie oczywiście walczył o historyczny triumf i nie ukrywam, że mam spory apetyt na spełnienie tego scenariusza.

European North Basketball League Final Four

Doskonale pamiętam, że bieżący sezon jest dla nas w pewien sposób przejściowy, a drużyna ma po prostu walczyć podczas każdego kolejnego meczu bez jasno określonych celów. „Rottweilery” zaskakiwały jednak wielokrotnie i osiągają wyniki, których raczej nikt nie oczekiwał. To spowodowało, że wielu fanów wynosiło naszą ekipę na piedestał. Sam często próbowałem tonować zbyt hurraoptymistyczne nastroje i nie wróżyć łatwych przepraw z poszczególnymi rywalami. Po prostu działanie w myśl zasady – walczmy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Wygrana? Super. Porażka? To nie koniec świata. Bez ciśnienia i oczekiwań. Teraz jest jednak inaczej i powiem „bez owijania w bawełnę” – Anwil jest zdecydowanym faworytem finałowego turnieju ENBL i wierzę, że udźwignie ten ciężar!

Praktycznie wszystkie argumenty przemawiają za „Rottweilerami”. Areną zmagań będzie nasza Hala Mistrzów, a to ważny aspekt. Włocławskie ściany zawsze pomagają, a poza tym unikniemy dalekich podróży w przededniu decydującej fazy sezonu na ligowym podwórku. Najważniejsze jest jednak, że Anwil po prostu dominuje w tych rozgrywkach. Pierwszy etap zakończyliśmy bez porażki i notując bilans 5-0 zajęliśmy pierwsze miejsce w tabeli. Z powodu sytuacji na Ukrainie, w ramach sankcji, władze ENBL wykluczyły z turnieju rosyjską ekipę BC Enisey oraz białoruskie BC Borisfen. Ten pierwszy zespół był uznawany za naszego najgroźniejszego rywala, ale tak się złożyło, że nie zdążyliśmy zagrać z żadną z tych drużyn. Swoją drogą wspomnę tylko, że jak najbardziej popieram tę banicję! Z pozostałymi przeciwnikami nie mieliśmy większych problemów. Nie chcę zabrzmieć zbyt przesadnie, ale to były często wręcz spacerki, w których czołową rolę odgrywali nasi zawodnicy drugoplanowi.

O końcowy triumf powalczą również takie ekipy jak Siauliai-7bet (wygraliśmy +23), Basket Brno (wygraliśmy +4) oraz nasz półfinałowy oponent Tartu Ulikool Maks and Moorits (wygraliśmy +18). Już na pierwszy rzut oka widać, że głównym rywalem Anwilu powinien być zespół z Czech. Obstawiam właśnie taką parę finałową. Dla Basketu będzie to druga wizyta w Hali Mistrzów, bo gościli już we Włocławku podczas sezonu regularnego. Wówczas wygraliśmy, ale lekko nie było. Nie oglądaliśmy wtedy jednak „Rottweilerów” w najlepszej dyspozycji. Nasza ekipa podchodziła do tego pojedynku osłabiona i na parkiecie sprawiała wrażenie dość rozluźnionej.

Waga nadchodzącego pojedynku powinna zadziałać motywująco i wykluczyć problemy z koncentracją. Wierzę, że prezentujemy po prostu koszykówkę z wyższego poziomu niż nasi rywale. Warto jednak wspomnieć, że niedawno do Basketu dołączył ukraiński zawodnik Olexandr Mishula, który jest prawdziwym specjalistą od rzutów z dystansu. W ostatnim meczu ligi czeskiej (w poniedziałek) trafił 8 „trójek”, ale przegrali z BK Geosan Kolin po wyrównanej końcówce 93:92. Mishula to ciekawy gracz, ale nie sądzę, aby był czynnikiem zmieniającym rozkład sił. Anwil jest faworytem i nic tego nie zmieni!

Nie ukrywam, że mam spory apetyt na wygranie pierwszej edycji European North Basketball League. Dlaczego? Przecież to rozgrywki o nikłej renomie… To nawet nie są puchary europejskie, a jedynie liga regionalna… Sam kiedyś wspomniałem, że to trochę taki „turniej dzikich drużyn”… To wszystko prawda, ale co z tego? Triumfowanie zawsze smakuje. Niezależnie czy w towarzyskim turnieju, zwykłej ligowej potyczce czy też o złote medale. Po prostu fajnie jest wygrywać. Kolejne trofeum na pewno będzie pasowało do klubowej gabloty. Szczególnie że naszą ostatnią zdobyczą był Puchar Polski2020 roku. W ostatnich latach świętowaliśmy całkiem sporo sukcesów, a wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc dobrze byłoby kontynuować ten trend. To byłby bardzo miły smaczek w sezonie, gdy „nic nie musimy”. Poza tym podczas naszej bogatej historii jeszcze nie triumfowaliśmy w międzynarodowych rozgrywkach, więc to świetna okazja na coś nowego.

Trzeba głośno powiedzieć, że Anwil jest faworytem nadchodzącego Final Four. Dlatego udowodnijmy to na parkiecie, utrzymajmy koncentrację i idźmy po swoje!

Jedna odpowiedź do “Z apetytem na kolejne trofeum”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *