Trudna przeprawa w Krośnie

Miasto Szkła Krosno z całą pewnością nie należy do ligowych tuzów. Dlatego nawet mimo dalekiej podróży na Podkarpacie, to nasz Anwil pozostawał zdecydowanym faworytem tego spotkania. Ostatecznie osiągnęliśmy swój cel, ale było zdecydowanie trudniej, niż przypuszczałem. Na szczęście „Rottweilery” wykazały więcej „zimnej krwi” w ważnych momentach i spotkanie zakończyło się wynikiem 88:93.

Energa Basket Liga

  1. Pierwsze chwile zapowiadały, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, czyli będziemy świadkami gładkiego i łatwego zwycięstwa.
  2. Miasto Szkła miało jednak inną wizję na to spotkanie i szybko doszli do głosu.
  3. Gospodarze grali dość szaloną i chaotyczną koszykówkę, ale skuteczną i tylko to się liczy.
  4. Ich motorem napędowym był Jabarie Hinds. Szalony gracz, który dwoił się i troił. Mecz zakończył z dorobkiem 25 punktów8 asyst. Amerykanin zaskoczył nas swoją grą, ale w późniejszych etapach spotkania nie był już tak przebojowy, bo znacznie poprawiliśmy naszą defensywę.
  5. W pierwszej kwarcie Miasto Szkła rzuciło nam 34 punkty! To jest prawdziwy szok! Często trafiali wręcz dziwne rzuty, ale to nie jest dla nas żadne wytłumaczenie. Nie możemy sobie pozwolić na takie straty punktowe przez 10 minut gry w żadnym meczu oraz z żadnym rywalem. Mamy zbyt mocny i doświadczony zespół.
  6. W pewnym momencie Krosno wyszło nawet na prowadzenie +17. Na szczęście nie załamało nas to i konsekwentnie graliśmy swoje.
  7. Anwil świetnie rozegrał drugą kwartę i mogło się wydawać, że mecz jest już przejęty. Nic bardziej mylnego, bo podopieczni Mariusza Niedbalskiego, po udanym początku, byli nakręceni i czuli w sobie moc. Gospodarze nie odpuszczali i walka o zwycięstwo toczyła się niemal do ostatnich chwil tego spotkania.
  8. Całe szczęście, że w tych najważniejszych momentach niebiesko-biało-zieloni grali po prostu mądrzej i potrafili przycisnąć w obronie. W końcówce zdołaliśmy zapanować nad chaosem i narzucić swoją koszykówkę.
  9. Miasto Szkła tego dnia bardzo dobrze czuło się na obwodzie. Nawrzucali nam sporo „trójek”, a precyzując, zanotowali 14/32 zza łuku, czyli niemal 44%. Trochę ułatwiliśmy rywalom takie granie, bo zbyt często zostawialiśmy całkowicie otwarte rogi boiska. Największy minus taktyki obronnej trenera Igora Milicicia dał o sobie znać.
  10. Najbardziej skorzystał na tym Maciej Bojanowski. Pochodzący z Białegostoku skrzydłowy zdobył 19 punktówzebrał 5 piłek. Miał również 4/7 za trzy. We wszystkich dotychczasowych meczach trafił tylko 5 „trójek”, a tu nagle taki wystrzał formy strzeleckiej. Prawda jest jednak taka, że sami jesteśmy sobie winni.
  11. W ekipie gospodarzy bardzo zaimponował mi również Mihailo Sekulović. Grał bardzo sprytnie i potrafił punktować z wielu pozycji. Dorobek Czarnogórca to 25 punktów8 zbiórek. W porównaniu z naszymi podkoszowymi prezentował się jak zawodnik z wyższej ligi.
  12. Ze względu na absencję Kamila Łączyńskiego do pierwszej piątki wskoczył Aaron Broussard. Amerykanin spędził na parkiecie aż 35 minut i trzeba przyznać, że dał radę. Zdobył 20 punktów oraz rozdał 5 asyst. Wszystko idzie zgodnie z planem. Broussard był bardzo ważnym elementem naszego zespołu.
  13. Prawdziwym liderem okazał się jednak Jarosław Zyskowski. „Zyziu” od dłuższego czasu utrzymuje dobrą formę i kolejny raz to udowodnił. Był niezwykle pewny swoich rzutów, czego efektem jest 7/7 za dwa. W całym meczu Zyskowski zdobył 23 punkty i miał 8 zbiórek. Momentami dobra gra Anwilu była uzależniona od dobrych wejść na kosz Zyskowskiego.
  14. Szymon Szewczyk tym razem zagrał na zero pod względem punktowym, ale i tak uważam, że był bardzo przydatny na parkiecie. Tego dnia był naszym najlepszym podkoszowym. Dzielnie walczył pod obręczami, dużo widział i wykorzystywał swoje doświadczenie. Zanotował 9 zbiórek4 asysty.
  15. „Swoje” zrobił Chase Simon. Nie rzucał się w oczy, ale kilka razy przymierzał i powalczył o piłkę. To wystarczyło. Dorobek Amerykanina to 15 punktów5 zbiórek.
  16. Rzuty wolne!!!! Aż dziwnie się czuję, ale tym razem nie piszę tego w negatywnym kontekście, a wręcz przeciwnie. Anwil zanotował z linii 21/23, co daje ponad 93%! BRAWO! Tak dobrze w bieżącym sezonie jeszcze nie było. Boję się pomyśleć, co by było, gdybyśmy znowu zawalili osobiste w tak wyrównanym meczu…
  17. Niestety, ale pech zdrowotny nas nie odpuszcza. Kolejny raz z gry wypadł Nikola Marković i musieliśmy sobie radzić bez Serba. Czy to się kiedyś skończy? Jeden zawodnik wraca do gry, a kolejny wypada. Skład mamy szeroki, ale przez te problemy zdrowotne to nie wygląda wcale tak dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *