Pod kontrolą, ale bez fajerwerków z AZS

Po dwóch porażkach z rzędu przyszedł czas na zwycięstwo. Graliśmy na wyjeździe z AZS Koszalin i odnieśliśmy pewną wygraną, ale bez fajerwerków. „Akademicy” prezentowali się bardzo słabo i wynik nawet przez chwilę nie był zagrożony, ale Anwil wcale nie zaprezentował wybitnej koszykówki. Ostatecznie zakończyło się na 76:91.

Marković (AZS - Anwil)FOTO: azs.koszalin.pl

  1. Zacznę od AZS-u. „Akademików” ciężko nazwać drużyną. To bardziej zlepek kolesi, którzy niby potrafią grać w kosza, ale nie mają żadnego pomysłu. Współczuję kibicom z Koszalina, że muszą oglądać taką mizerię. AZS wygląda jak ekipa, która może powalczyć, ale raczej w rozgrywkach amatorskich. Po porażce z Anwilem ich ligowy bilans wynosi 0-6.
  2. Pozytywne wrażenie zostawił po sobie jedynie Marko Tejić. Serbski środkowy ładnie walczył o pozycje dla siebie i wykorzystywał nasze błędy. Jego dorobek to 17 punktów7 zbiórek.
  3. Reszta zawodników AZS, szczególnie jeśli chodzi o zagraniczny zaciąg, powinna raczej wziąć pod uwagę zmianę zawodu.
  4. Na tle takiego rywala prezentowaliśmy się o wiele lepiej. Kontrolowaliśmy całe spotkanie i nasze zwycięstwo nawet przez chwilę nie wydawało się zagrożone. Na początku trzeciej kwarty trochę przycisnęliśmy i wyszliśmy na prowadzenie 39:60. Wtedy stało się dla wszystkich jasne, że jest już „po herbacie”. Tak słabo grający AZS nie miał prawa myśleć o jakimś zrywie i zmianie swojego przeznaczenia.
  5. Ta rywalizacja przypominała raczej mecz sparingowy, gdzie różnica między zespołami była aż zanadto widoczna.
  6. Mimo bardzo pewnego zwycięstwa nie można powiedzieć, że Anwil rozegrał świetne spotkanie. Byliśmy momentami bardzo niemrawi i popełnialiśmy sporo błędów w obronie. Nasz atak również nie przypominał fali tsunami. To był raczej niezbyt porywisty sztorm, który jednak wystarczył, aby zmieść rywali z powierzchni ziemi. Momentami po prostu brakowało luzu i pewności w naszych poczynaniach.
  7. Chase Simon utrzymuje swoją wysoką formę. Pewna ręka Amerykanina znowu dała o sobie znać. Tym razem zdobył 16 punktów, notując 4/5 z obwodu. Kilka akcji Simona wyglądało na wręcz szalone, ale tak naprawdę, on wie, co robi i wszystko jest przemyślane. Ma po prostu tę pewność w swojej grze i to cieszy.
  8. Swój magazynek odblokował Walerij Lichodiej. Rosjanin zagrał świetne zawody w ofensywie. W 18 minut zdobył 23 punkty na świetnej skuteczności 8/10 z gry (w tym 4/6 za trzy) oraz 3/3 z wolnych. Do tego dołożył 6 zbiórek. To był dobry mecz Lichodieja, ale kilku błędów w obronie mógłby uniknąć.
  9. Podobało mi się jak zagrał Nikola Marković. Serb świetnie wykorzystywał swój spryt i doświadczenie. Zdobył w tym meczu 16 punktów. Mam nadzieję, że coraz lepiej odnajduje się w naszym zespole i jest to bardzo dobry znak, bo cały czas potrzebujemy mocnego Markovicia. Przydałoby się jednak, żeby dawał większe wsparcie „na deskach”.
  10. Graliśmy ze zdecydowanie słabszym rywalem, ale trener Igor Milicić chyba nie chciał popełnić tego samego błędu, co w starciu ze Spójnią. Kamil Łączyński cały czas zmaga się z problemami zdrowotnymi, ale przeciwko AZS wyszedł w pierwszej piątce i zagrał ponad 20 minut. Uważam, że przy takiej dysproporcji między zespołami, to była niepotrzebna eksploatacja naszego kapitana. Na szczęście dzisiaj rano nasz klub poinformował o zakontraktowaniu Aarona Broussarda. Ważny krok, któremu poświęcę oddzielny wpis.
  11. Jarosław Zyskowski jest cały czas „pod formą”. Wygląda, jakby nie mógł znaleźć dla siebie miejsca w nowym Anwilu. „Zyziu” potrafi jednak grać znacznie lepiej i wierzę, że w końcu nastąpi jego przebudzenie.
  12. Ciekawym przypadkiem jest Jakub Parzeński. Przez cały sezon bardzo zawodzi, więc mecz ze zdecydowanie słabszym rywalem i przy wyraźnej przewadze wydawał się idealną okazją na przełamanie. Center jednak nie wykorzystał tej okazji… Wytrzymał na parkiecie zaledwie 6 minut i w tym czasie popełnił 5 fauli… Brak słów! Oprócz 1 zbiórki w ataku nie zaprezentował nic godnego uwagi. Miał 0/1 z gry oraz 0/2 z wolnych. Przyznam szczerze, że moja cierpliwość do Parzeńskiego wisi już na włosku. Jego gra niczym mnie nie przekonuje! Jedynym atutem tego podkoszowego wydaje się polski paszport. Smutne, ale prawdziwe. Z taką formą, to powinien bardziej myśleć o grze w (bez obrazy) AZS Koszalin, a nie w Anwilu. Chociaż to pewnie też byłyby „za wysokie progi”. Nasz sztab szkoleniowy oczekiwał zapewne czegoś innego decydując się na jego usługi.
  13. RZUTY WOLNE!!!! To już stały punkt pomeczowych spostrzeżeń i mecz z AZS tego nie zmienił. Tym razem mieliśmy 13/24 z linii, co daje jakieś 54%. Fatum trwa… Wszyscy już zdają sobie sprawę z tej bolączki, a nasi koszykarze chyba stresują się na samą myśl rzucania osobistych. Najlepiej obrazuje to zachowanie Łączyńskiego, który po jednym z przestrzelonych rzutów wolnych zareagował, jakby decydowało to o zwycięstwie w całym meczu. Psychika naszych koszykarzy MUSI wreszcie się uspokoić, a klątwa MUSI zostać przełamana. To naprawdę niedoceniany, ale ważny element w koszykówce. Mamy do czynienia z doświadczonymi zawodowcami, więc w końcu muszą poprawić ten element. Prawda????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *