Jeszcze jeden taniec „Szewca”

Koniec spekulacji i niepewności. Po zakończeniu zeszłego sezonu Szymon Szewczyk nie miał już ważnej umowy i wszystko wskazywało na to, że jest coraz dalej pozostania w Anwilu. Kilka tygodni temu dołączył jednak do treningów z zespołem i sytuacja uległa zmianie. Długo to trwało, zawodnik wziął nawet udział w oficjalnej prezentacji drużyny, ale podpisu ciągle nie było. Teraz sprawa została wreszcie domknięta. „Szewcu” zostaje jeszcze z nami i dobrze!

Szewczyk AnwilFOTO: Andrzej Romański / www.plk.pl

Szewczyka nikomu nie trzeba raczej przedstawiać. Nasz podkoszowy ma bardzo bogate doświadczenie. Reprezentował barwy wielu uznanych europejskich marek i był o krok od NBA. W szeregach „Rottweilerów” spędził już cztery sezony. Przez ten czas pomógł w wywalczeniu dwóch Mistrzostw Polski, brązowego medalu, Pucharu Polski, dwóch Superpucharów (MVP w 2019 roku) oraz European North Basketball League. Podczas minionych rozgrywek notował średnio 5,8 punktów oraz 2,4 zbiórek.

„Szewcu” to prawdziwy weteran. Pod koniec roku będzie świętował 40. urodziny. Już teraz jest najstarszym „Rottweilerem” w historii, więc będzie tylko śrubował ten rekord. Nie chcę nikomu wypominać wieku, ale to nie jest już młodzieniec. Tego nie można ukrywać, bo to po prostu widać na parkiecie. Szewczyk wykazuje już pewne braki i każdy ma tego świadomość. Szczególne można to zaobserwować w obronie. Wiem, że niektórzy sympatycy koszykówki mają spore wątpliwości, czy można jeszcze traktować „Szewca”, jako wartość dodatnią dla zespołu. Rozumiem takie podejście do sprawy. Nie jestem ślepy na wspomniane problemy, ale widzę też drugą stronę tego medalu…

Uważam, że Szewczyk, przy odpowiedniej roli w drużynie, cały czas może być przydatny. Wierzę, że jest w stanie wejść na kilka minut i coś od siebie dołożyć. Ciągle potrafi dorzucić „trójeczkę” lub uruchomić kolegów zaskakującym podaniem. Nie zapominajmy też, że nosi ze sobą ogromny bagaż doświadczenia, a to pozwala „mądrzej stać niż głupio skakać lub biegać”. „Szewcu” emanuje również pozytywną energią, a to zawsze ważny czynnik przy budowania ducha zespołu. Nie można tego pomijać! Jeśli dodamy do tego, że mówimy o koszykarzu z polskim paszportem, to na serio uważam, że lepiej mieć takiego zawodnika w swoich szeregach (nawet na symboliczne minuty) niż nie mieć żadnego.

Podczas sezonu 2021/2022 też można było usłyszeć negatywne głosy na temat dyspozycji tego podkoszowego. Kilka razy jednak odpalił i wręcz poprowadził nas do zwycięstwa. Wystarczy przypomnieć sobie mecze w Lublinie czy Toruniu. Nie widzę przeszkód, aby powtórzył podobne wyczyny.

Poza tym Szewczyk to zasłużona postać w historii Anwilu oraz ulubieniec kibiców. Jestem zwolennikiem dbania o takich graczy, bo to działa bardzo pozytywnie na budowanie tożsamości klubu.

W tej całej sprawie nie rozumiem do końca jednej kwestii. Według oficjalnego komunikatu klubu kontrakt został podpisany jedynie na trzy miesiące z możliwością wcześniejszego rozwiązania. Sam zawodnik przyznaje, że to raczej „ostatni taniec” w jego wykonaniu. Z tego powodu, biorąc pod uwagę zasługi oraz status „Szewca” we włocławskim światku koszykarskim, wolałbym, aby miał opcję pogrania do końca rozgrywek i zakończenia swojej pięknej kariery w barwach Anwilu. Zasłużył na taką możliwość! Chyba że sam planuje pociągnąć do 40 urodzin, ani minuty dłużej i opuścić zawodowe parkiety jeszcze w trakcie trwania sezonu.

Jedna odpowiedź do “Jeszcze jeden taniec „Szewca””

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *