W listopadzie nie brakowało emocji. Anwil zanotował imponujący bilans 6-1. Niestety „Rottweilery” nie wywalczyły awansu z grupy i odpadły z rozgrywek FIBA Europe Cup. Na szczęście w PLK było o wiele lepiej. Cały czas pozostajemy jedyną niepokonaną ekipą na lokalnym podwórku i pobiliśmy swój rekord najlepszego wejścia w sezon.
Pora wybrać MVP za ten miniony miesiąc. Nie było łatwo, ale ostatecznie przyznaję to wyróżnienie zgodnie z oficjalnym głosowaniem kibiców. Kalif Young najbardziej zasłużył na ten tytuł!
Za nami kolejny tydzień, więc pora na nowy odcinek „Anwilowych Wieści”. Razem z Michałem poruszyliśmy wiele tematów. Wątkiem przewodnim było oczywiście pobicie rekordu przez Anwil i uzyskanie bilansu 9-0 oraz ostatnie mecze „Rottweilerów”. Omówiliśmy zwycięstwa z BC CBU Sibiu oraz Dzikami Warszawa. To tylko danie główne, a dodatkowo podsumowaliśmy nasz udział w FIBA Europe Cup, skomentowaliśmy odejście Filipa Siewruka, brak paszportu dla Jonah Mathewsa i powiedzieliśmy kilka słów o nadchodzącym starciu z Czarnymi Słupsk. Nie zabrakło też innych wątków oraz ciekawostek 😉 .
Po przerwie nadeszła pora, aby nagrać nowy odcinek „Anwilowych Wieści”. Tym razem wprowadziłem pewną innowację, gdyż towarzyszył mi Michał. We dwójkę porozmawialiśmy na luzie o ostatnich meczach Anwilu oraz aktualnej sytuacji w klubie i nadchodzących wyzwaniach. Poruszyliśmy temat naszych rozgrywających, a krótki komentarz dotyczył także takich zawodników, jak Kalif Young, Tanner Groves, Janari Joesaar czy Jakub Garbacz.
Wystartował sezon 2023/2024! Nasz Anwil świetnie wszedł w nowe rozgrywki, bo pewnie wygrał z Treflem Sopot oraz Sokołem Łańcut.
To świetna okoliczność, aby rozpocząć nowy cykl podcastów. Zapraszam na pierwszy odcinek „Anwilowych Wieści”! Po długiej przerwie odkurzyłem mikrofon i skomentowałem skład zbudowany przez trenera Przemysława Frasunkiewicza, pierwsze występy „Rottweilerów” oraz kilka tematów pobocznych.
Sezon 2022/2023 za nami, więc pora na coroczną aktualizację statystycznych osiągnięć graczy Anwilu, rok po roku, w porównaniu z ligowymi liderami. Oczywiście brałem pod uwagę tylko rozgrywki PLK oraz w większości przypadków czerpałem dane od sezonu 1998/1999, bo dopiero wtedy wprowadzono oficjalne liczenie statystyk na naszym podwórku.
Play-Off to najbardziej gorąca część każdego sezonu. Magiczna faza rozgrywek, która wyzwala niesamowite emocje. Drużyny wchodzą na wyższy poziom, a kibice żyją każdym kolejnym pojedynkiem. Wszystkie te odczucia są jeszcze bardziej spotęgowane, gdy dochodzi do ostatecznego pojedynku w serii. Na parkiet wybiegają dwa zespoły i walczą o „być albo nie być”. Nie ma już miejsca na żadne kalkulacje. Po końcowej syrenie jedna strona nie ukrywa uśmiechów, a druga może jedynie szykować sprzęt do wędkowania, bo zaczyna wakacje.
W niedawno zakończonym sezonie 2022/2003 doświadczyliśmy tego najwyższego stopnia emocji, ale niestety tym razem zabrakło sukcesu. W bogatej historii naszego klubu było jednak o wiele więcej takich meczów, a niektóre otworzyły nam wrota do chwil, które zapamiętamy na zawsze.
Przygotowałem mały przegląd takich ostatecznych spotkań z udziałem naszego klubu. Patrząc w przeszłość, brałem pod uwagę jedynie serie rozgrywane do trzech lub czterech zwycięstw.
Trener Przemysław Frasunkiewicz dopiął swego. Dwuletni kontrakt z Anwilem podpisał Jakub Garbacz. Można powiedzieć, że wreszcie, bo zawodnik był już bardzo blisko naszego klubu podczas sezonu 2021/2022. Ofertę „Rottweilerów” w ostatniej chwili przebiła jednak Stal Ostrów Wielkopolski. „Franc” pomimo tego nie wykreślił Garbacza ze swojego notatnika i teraz wykorzystał sytuację, aby ponownie poprowadzić tego gracza.
Nazwisko głośne, więc nic dziwnego, że ten transfer wywołał spory szum i to nie tylko na włocławskim podwórku. Przy tym wystąpiła pewna polaryzacja, bo jedni chwalą, a inni ganią ten ruch.
Anwil przeszedł wyboistą drogę najeżoną cierniami, ale cel został osiągnięty. „Rottweilery” ostatecznie zakończyły sezon regularny na 7. miejscu i zamiast szykowania wędek, zaczynamy walkę w Play-Off. Łatwo nie było, ale to już nie ma znaczenia. Przed nami najbardziej magiczna faza rozgrywek, w której zawodnicy wchodzą na wyższy poziom i nie ma miejsca na błędy.
Jeszcze kilka tygodni temu byliśmy w naprawę ciężkim położeniu. Wówczas trzymałem kciuki, żeby nasz zespół jakoś zakotwiczył w tej ósemce. Nieważne jak, ale żeby po prostu prześlizgnął się do tego elitarnego grona. Pozycja nie miała dla mnie znaczenia, bo przecież Play-Off to zupełnie inne granie. To jest etap, w którym wszystko zaczynamy od nowa. Na szczęście Anwil świetnie finiszował i ten awans przyszedł łatwiej, niż przypuszczałem. Rewelacyjna dyspozycja naszego zespołu rozbudziła nadzieje, ale nie zapominajmy, że w PO wszystko jest możliwe.
Ekipa GTK Gliwice odwiedziła włocławską Halę Mistrzów i zebrała dość srogie lanie. Nie chcę zabrzmieć zbyt brutalnie, ale Anwil zniszczył przyjezdnych 88:63. Spokojnie, bez problemów, z pełną kontrolą – tak wyglądał ten mecz. Najważniejsze, że nie było potrzeby forsowania czołowych zawodników, bo „Rottweilery” nie dopuściły do niepotrzebnej nerwówki. Od samego początku narzuciliśmy własne warunki gry i przez całe spotkanie nie pozwoliliśmy GTK dojść do głosu. Sympatyczne zwycięstwo w spacerowym rytmie. Tak powinny wyglądać pojedynki z dołem tabeli!