Kolejna porażka Anwilu… Tym razem w Sopocie lepszy okazał się Trefl. To nasza druga porażka z rzędu. W tym sezonie taka sytuacja jeszcze nie miała miejsca. Biorąc pod uwagę cztery ostatnie mecze, to mamy bilans 1-3. Wygraliśmy tylko fartownie po horrorze w Lublinie. Nie da się ukryć, że Anwilowcy znaleźli się w dołku.
FOTO: galeria.trojmiasto.pl
Mecz z Treflem na początku nie wyglądał tak źle. Szczególnie jeśli spojrzymy na atak. Nasze akcje pick’n’roll siały niezły popłoch w szeregach gospodarzy. Ivan Almeida świetnie grał na koźle i obsługiwał podkoszowych. Josip Sobin był niczym terminator. Kończył niemal wszystko, co dostał pod koszem. Po zaledwie 7,5 min gry miał na swoim koncie 10 „oczek”. Całe spotkanie zakończył jednak z dorobkiem tylko 12 punktów. Początkowe minuty były niezwykle obiecujące, ale później obrona Trefla stała się bardziej czujna.
Atak nieźle funkcjonował, ale z obroną od początku były problemy. Sopocianie dość cierpliwie konstruowali akcje i szukali najlepiej ustawionych zawodników. Uzyskali w tym meczu 22 asysty, a Anwil tylko 13. Na początku ich głównym żądłem był Jermaine Love. Amerykański strzelec był rewelacyjnie dysponowany tego dnia. Do przerwy miał 23 punkty, a mecz zakończył z dorobkiem 27 zdobytych koszy. W drugiej połowie Trefl przeniósł ciężar swoich ataków bliżej kosza. Cały czas grali cierpliwie i zdecydowanie zbyt łatwo ścinali pod kosz i odnajdowali swoich środkowych. Nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi na takie granie. Steve Zack (17 pkt, 6 zb i 4 as) momentami wręcz nas masakrował. Swoje dołożył również weteran polskich parkietów Filip Dylewicz (14 pkt).
Najgorsze, że nasza ofensywa w pewnym momencie również stanęła w miejscu. Momentami ataki przypominały bicie głową w mur. Brakowało pomysłu. Szczególnie było to widoczne w III kwarcie. Zdecydowanie zbyt wiele piłek kierowaliśmy pod kosz, gdzie Trefl już konkretnie zagęszczał strefę. Kończyło się to zbyt wieloma stratami lub totalnie nieprzemyślanymi rzutami. Brakowało odpowiedniej reakcji pod względem zmiany stylu gry i szukania przewagi np. na obwodzie. Nie byliśmy w stanie przywrócić już swojego rytmu, a biorąc pod uwagę dziurawą defensywę i konsekwencję Trefla, to o zwycięstwie mogliśmy tylko pomarzyć.
Pierwszy raz na moje uznanie zasłużył Mario Ihring. Młody Słowak tym razem rozegrał 11,5 minuty, ale jego pewność siebie była na o wiele wyższym poziomie niż w ostatnich spotkaniach. Był niezwykle aktywny w defensywie. Biegał niczym nakręcony i cały czas naciskał rywali. Zdobył również swoje pierwsze punkty z gry na parkietach PLK po ładnym wejściu na kosz. Ihring, jako jedyny gacz Anwilu, zakończył ten mecz z dodatnim współczynnikiem +/-. To było tylko +4, ale i tak więcej niż koledzy z drużyny. W trzeciej kwarcie wydawało się, że Trefl jest na fali, ale po wejściu Słowaka zdołaliśmy wyrównać stan meczu. W ostatniej odsłonie już jednak nie pograł za dużo, a gospodarze spokojnie nas punktowali.
Jako pozytyw możemy również zaliczyć formę Jarosława Zyskowskiego. „Zyziu” cały czas utrzymuje dobrą dyspozycję przed decydującą fazą sezonu. Jest pewnym punktem naszego ataku. Tym razem zdobył 13 punktów (3/6 za trzy). Był praktycznie jednym naszym graczem, który tworzył zagrożenie na obwodzie, a tego Anwil bardzo potrzebował.
Ciekawą linijkę statystyczną, kolejny raz, na swoim koncie zapisał Ivan Almeida. „El Condor” szedł w kierunku triple-double i uzyskał 16 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst. Nie był jednak w stanie przejąć tego spotkania, tak jak już to robił w obecnych rozgrywkach. Miał również 5 strat, co jest chyba rezultatem zbyt długiego grania na pozycji rozgrywającego. Oby Kamil Łączyński wrócił jak najszybciej…
Nie da się ukryć, że nasza drużyna znajduje się w dołku. Play-Off tuż-tuż, a my gramy naprawdę źle. Mamy pewne braki kadrowe, ale to nie jest wytłumaczenie, bo klasowa drużyna powinna być przygotowana na takie ewentualności. Nie zaskakujemy już rywali szybkim atakiem. Często kreujemy swoje ataki bez pomysłu. Obrona też wydaje się dziurawa i pozostawia wiele do życzenia. Gramy po prostu niemrawo. Czy zdołamy odzyskać swój blask na decydującą fazę sezonu?