Za późne przebudzenie

Pierwszy mecz półfinałowy dostarczył nam niesamowitych emocji. Arka Gdynia narzuciła bardzo twarde warunki gry i przez większość meczu wręcz dominowała. Potrafiliśmy jednak jeszcze „podjąć rękawicę” i doprowadzić do wyrównanej końcówki. Niestety, mimo heroicznego zrywu obyło się bez „happy endu” i gospodarze zwyciężyli 94:91.

Broussard_Szubarga_Arka_AnwilFOTO: Mariusz Mazurczak / assecoarkagdynia.pl
Aaron Broussard i Krzysztof Szubarga

  1. Ten mecz można podzielić na dwie części. W pierwszej Arka nas totalnie stłamsiła.
  2. Anwil prezentował się wręcz fatalnie. Nie jak zespół, który jest gotowy walczyć o najwyższe cele.
  3. Arka postawiła naprawdę trudne warunki. Grali bardzo twardą defensywę, z którą nie potrafiliśmy sobie poradzić. Nie mieliśmy pomysłu jak przebić się przez ten mur. Miałem wrażenie, że gospodarze są przygotowani na każdą naszą zagrywkę.
  4. W ataku „Arkowcy” świetnie dzielili się piłką i bombardowali nas z obwodu. Trzeba przyznać, że trafiali wręcz niesamowite rzuty.
  5. Prym wiódł w tym Josh Bostic. Amerykanin w pełni wykorzystywał swój ogromny potencjał. Raz za razem dziurawił nasz kosz i wykręcił aż 27 punktów.
  6. Wielkim problemem był dla nas również Krzysztof Szubarga. „Szubi” brylował w tych niesamowitych zagraniach i to niezależnie czy rzucał z pokaźnej odległości, czy wchodził na kosz. Dorobek polskiego rozgrywającego w tym meczu to 16 punktów6 asyst.
  7. Problemem okazał się też Dariusz Wyka, który zaaplikował cztery „trójki”. Przy większości z tych prób żaden nasz obrońca nawet nie udawał, że stara się powstrzymać podkoszowego Arki. Totalnie nie rozumiem takiego podejścia, bo przecież Wyka przeciwko nam niemal zawsze rozgrywał wielkie mecze. Został przez nas zlekceważony i skończyło się to bolesnym skarceniem.
  8. Jedynym zawodnikiem w naszych szeregach, który starał się coś „wyczarować”, był Ivan Almeida. Tylko „El Condor” starał się przełamać ten straszny impas. Odniosłem wrażenie, że cała drużyna pokładała nadzieje w Kabowerdyńczyku. Pozostali zawodnicy jakby bali się wziąć ciężar gry na swoje barki. Almeida wywiązywał się z tej roli całkiem nieźle i uzbierał 24 punkty oraz 4 zbiórki.
  9. Taki obraz gry utrzymywał się przez 3,5 kwarty. Arka totalnie dominowała na parkiecie. Między zespołami była prawdziwa przepaść. W pewnym momencie gospodarze wyszli nawet na +21.
  10. Później nastała druga część meczu…
  11. Wyrwaliśmy się z letargu pod koniec trzeciej kwarty i zaczęliśmy odrabiać straty! Jak do tego doszło? Sam nie wiem. Arka jakby zgubiła swój rytm, a my wręcz przeciwnie. Zanotowaliśmy run 6:27 i doprowadziliśmy do remisu! To był prawdziwy pokaz mistrzowskiego charakteru. Wydawało się, że losy tego meczu są już rozstrzygnięte, ale Anwil kolejny raz pokazał, że gra się do końca. Brawa i szacunek Panowie!
  12. Impuls do tego odrabiania strat dał Aaron Broussard. Almeida miał problem z faulami i siedział na ławce, więc w pewnym momencie to Amerykanin wziął ciężar gry na swoje barki. Zaczął grać bardzo pewnie i odważnie atakować kosz czy rzucać z dystansu. Dodatkowo był również sporym wsparciem „na deskach”. Co więcej, Broussard pociągnął za sobą kolegów. Bardzo ważne trafienia zaliczali Michał Michalak czy Szymon Szewczyk. Takim sposobem wróciliśmy z bardzo dalekiej podróży.
  13. Żałuję bardzo, że ta niesamowita pogoń nie została zwieńczona „happy endem”. W końcówce jednak nie ustrzegliśmy się błędów, a zawodnicy Arki błysnęli swoimi indywidualnymi umiejętnościami.
  14. Nie mogę przejść obojętnie obok kontrowersji z końcówki tego meczu. Cały internet żyje tą sytuacją. Krótko powiem, że moim zdaniem Szubarga popełnił faul niesportowy. Skupił się na zatrzymaniu Ivana, a nie na wybijaniu piłki. W momencie przewinienia nasz zawodnik kozłował już drugą ręką. Szkoda, że sędziowie podjęli inną decyzję….
  15. Z czwartej kwarty jeszcze dwa inne gwizdki nie dają mi spokoju. Wydaje mi się, że Walerij Lichodiej był wypychany za linię końcową przez Bostica, a sędziowie orzekli, że Rosjanin po prostu opuścił plac gry z piłką. Druga sytuacja miała miejsce, gdy Almeida wchodził na kosz i został sfaulowany przez Wykę. Uważam, że przewinienie nastąpiło, gdy „El Condor” był już w dwutakcie i powinien otrzymać dwa rzuty wolne. Sędziowie przyznali nam piłkę z boku i na szczęście to posiadanie na celną „trójkę” zamienił Chase Simon. Błąd jest jednak błędem…
  16. Bolą te kontrowersje z końcówki. Mecz jednak trwa 40 minut i nie można przespać większości tego czasu. Przez 25 minut Arka po prostu dominowała. Byliśmy strasznie rozbijani przez naszych rywali. Obudziliśmy się dopiero pod koniec meczu. Pogoń była fantastyczna, ale to nie wystarczyło na tak dobrze dysponowanych przeciwników.
  17. Przegraliśmy pierwszą bitwę, ale wojna trwa. Pokazaliśmy, że można walczyć z Arką i mam nadzieję, że to będzie dobra motywacja dla naszych koszykarzy przed kolejnym meczem. Liczę, że wyzbyliśmy się już strachu i jesteśmy gotowi na naprawdę twarde starcie z żółto-niebieskimi.

Jedna odpowiedź do “Za późne przebudzenie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *