Przed nami Iraklis Saloniki w FIBA Europe Cup

Meczem w Starogardzie Gdańskim zakończyliśmy swoją przygodę na parkietach PLK podczas sezonu 2020/2021. To nie jest jednak równoznaczne z całkowitym zakończeniem grania, bo jak doskonale wiemy, Anwil wyruszył na kolejny bój w Europie. Przypomnę, że obecnie rywalizujemy w FIBA Europe Cup, czyli na czwartym poziomie europejskich pucharów. Bieżący sezon jest naznaczony koronawirusem, więc zamiast standardowego formatu rozgrywek mamy turnieje w stylu „baniek”. Tak było już podczas fazy grupowej, a my mieliśmy to szczęście, że występowaliśmy jako gospodarz i wywalczyliśmy awans do 1/8 finału.

Niestety nie było możliwości zorganizowania kolejnej „bańki” we Włocławku. Turniej z udziałem Anwilu przypadł holenderskiej miejscowości ’s-Hertogenbosch, która jest bardziej znana pod nazwą Den Bosch. Tam czeka na nas grecki Iraklis Saloniki, którego można uznać za bardzo ciekawego rywala.

Iraklis SalonikiFOTO: fiba.basketball

Historia

Iraklis ma bardzo bogatą historię. Sekcja koszykarska tego klubu powstała w 1921 roku, czyli obecnie obchodzą 100-lecie istnienia. Swoje największe triumfy święcili na początku działalności. Iraklis zdobył Mistrzostwo Grecjisezonie 1927/1928 i tym samym został pierwszym, historycznym mistrzem swojego kraju. Sukces powtórzyli kilka lat później, bo podczas rozgrywek 1934/1935. W latach 1936, 1962 oraz 1964 zawieszali srebrne medale na swoich szyjach, ale próżno szukać innych sukcesów tego klubu na lokalnym podwórku.

Triumfów w lokalnych rozgrywkach brakowało i podobnie było na arenie międzynarodowej. Iraklis próbował swoich sił w różnych rozgrywkach, ale najczęściej byli eliminowani na wczesnych etapach. Najlepiej wypadli w sezonach 1994/19951996/1997, gdzie rywalizowali w rozgrywkach, które najpierw były nazywane FIBA European Cup, a następnie FIBA EuroCup (natomiast kilka lat później zostały przemianowane na Puchar Saporty). Był to wówczas drugi poziom rozgrywkowy w europejskich pucharach. W obu wspominanych sezonach Iraklis awansował do półfinału, co do dzisiaj pozostaje największym osiągnięciem tego greckiego klubu. Dla porównania nasz Anwil też osiągnął ten etap w sezonie 2001/2002.

Problemy w ostatnich latach

Iraklis przez większość swojej historii występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale w ostatnich latach zostali wręcz przybici problemami. W 2006 roku zostali zdegradowani do drugiej ligi, gdzie spędzili kilka sezonów. Do elity powrócili w sezonie 2010/2011, ale po zaledwie jednym roku znowu musieli opuścić to zacne grono. Tym razem było jednak jeszcze gorzej, bo przez problemy finansowe musieli zaczynać od trzeciego poziomu rozgrywkowego.

Stopniowo odbudowywali klub i małymi kroczkami poprawiali swoją pozycję. Do najwyżej ligi powrócili w sezonie 2019/2020. Jak wiadomo, te rozgrywki zostały przerwane przez wybuch pandemii, a do tego czasu Iraklis, z bilansem 9-11 zajmował 7 miejsce w tabeli.

Iraklis w bieżącym sezonie

W obecnych rozgrywkach Iraklis powrócił do rywalizacji na europejskim szczeblu. Podobnie jak my, rozpoczęli swoją przygodę od eliminacji do Ligi Mistrzów. Wypadli też podobnie jak my, bo odpadli już po pierwszym meczu, ale w zupełnie innym stylu. Rywalem Greków była cypryjska ekipa Keravnos B.C., która wygrał po dogrywce 96:94. Iraklis mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść jeszcze pod koniec czwartej kwarty, ale z dystansu nie trafił Olivier Hanlan.

Takim sposobem Iraklis trafił do FIBA Europe Cup. Los skierował Greków do grupy A, gdzie znalazły się również takie ekipy jak Reggio Emilia (Włochy), Egis Kormend (Węgry) oraz Belfius Mons-Hainaut (Belgia). Ten ostatni zespół możemy kojarzyć, bo we wspomnianych eliminacjach do BCL rozbił nasze „Rottweilery”. Iraklis pokonał każdego swojego rywala i tym samym wygrał całą grupę.

Warto zwrócić uwagę na skuteczność Iraklisu. Podczas tych rozgrywek grupowych trafiali na poziomie 51,4% z gry, co jest trzecim rezultatem w całym FIBA Europe Cup.

W lidze greckiej Iraklis na chwilę obecną legitymuje się bilansem 7-11 i zajmuje 7 miejsce w tabeli.

Liderzy

Główna siła Iraklisu tkwi na obwodzie za sprawą duetu obrońców zza oceanu. Pierwszy to Olivier Hanlan. Kanadyjczyk reprezentował barwy greckiego klubu już podczas poprzednich rozgrywek i notował średnio 16,3 punktów, 3,6 zbiórek oraz 3,5 asyst. Dobra postawa zaowocowała przedłużeniem umowy. W obecnym sezonie Hanlan nie zwalnia tempa. W meczach grupowych FIBA Europe Cup dostarczał drużynie 21 punktów4,7 zbiórek. Trochę gorzej wypada w lidze greckiej, ale wciąż bardzo solidnie – 13,5 punktów, 3 zbiórki oraz 2,9 asyst.

https://youtu.be/7EJ9Y4etwzI

Drugim żądłem Iraklisu jest Josh Hagins. Amerykanin trafił do Grecji zaledwie miesiąc temu, ale szybko zaczął błyszczeć i zapisuje na swoim koncie 18,2 punktów, 4,8 asyst oraz 3,4 zbiórek.

Iraklis jest mocny na obwodzie, ale to nie oznacza, że jest słaby pod koszem. Warto zwrócić uwagę na takiego zawodnika jak Vassilis Kavvadas. Grecki środkowy na wszystkich frontach notuje 12 punktów, 8,8 zbiórek oraz 1,2 bloki.

Ciekawą postacią w rotacji Iraklisu jest również Devin Ebanks. Swego czasu amerykański skrzydłowy spędził trzy sezony w Los Angeles Lakers, a do NBA przecież nie trafiają przypadkowi zawodnicy. Ebanks podpisał kontrakt z greckim zespołem tuż przed pierwszą „bańką” FEC. Na chwilę obecną jednak zawodzi (7,9 pkt i 2,8 zb), ale zawsze istnieje ryzyko, że zawodnik z takim CV nagle „odpali”.

Włocławsko-greckie pojedynki

Iraklis Saloniki jeszcze nigdy nie miał okazji mierzyć swoich sił z naszym klubem, ale rywalizował za to z innym polskim zespołem. W sezonie 1996/1997 grecka ekipa trafiła do tej samej grupy FIBA EuroCup co Śląsk Wrocław. Na własnym terenie WKS wygrał 86:84, ale na wyjeździe poległ 86:74. Iraklis wygrał tę grupę z bilansem 8-2. Biało-niebiescy zatrzymali się dopiero na półfinale, gdzie odpadli z włoskim Scaligera Basket Werona. Jako ciekawostkę dodam, że Śląsk zajął 2 miejsce w grupie (bilans 7-3) i również awansował, a odpadł dopiero w ćwierćfinale ze słynnym Realem Madryt (późniejszy triumfator rozgrywek). Nasz Nobiles także brał udział w tamtych rozgrywkach i dotarł do 1/8 finału, ale na tym etapie lepsze było portugalskie FC Porto.

Anwil z Iraklisem nigdy nie grał, ale za to mamy spore doświadczenie z innymi greckimi zespołami. Niestety bilans tej rywalizacji nie jest dla nas korzystny, bo wynosi 3-9. Co ciekawe, nigdy nie wygraliśmy w żadnej greckiej hali.

Co dalej?

Nikt nie ma chyba wątpliwości, że to Iraklis jest zdecydowanym faworytem w starciu z „Rottweilerami”. Zwycięzca tego pojedynku zagra w ćwierćfinale, który odbędzie się podczas tej samej „bańki” w holenderskim Den Bosch. Drugi ćwierćfinalista zostanie wyłoniony z pary Ironi Ness Ziona (Izrael) – BC Kijów (Ukraina). W obecnej naszej sytuacji nikt raczej nie zaprząta sobie głowy myśleniem o potencjalnym przeciwniku w kolejnej fazie. Nie zapominajmy jednak, że sport lubi ciekawe historie i niespodzianki ;).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *