Almeida w nowym wydaniu

Już trochę wody w Wiśle upłynęło od czasu, gdy Ivan Almeida wrócił do Włocławka. Kibice przyjęli ten transfer z wielkim entuzjazmem. Nic dziwnego, bo wszyscy pamiętamy, co „El Condor” potrafił wyprawiać na parkiecie podczas mistrzowskiego sezonu. Był prawdziwym liderem i niemal w pojedynkę potrafił wygrywać mecze. Mam jednak wrażenie, że obecnie Kabowerdeńczyk jest innym typem zawodnika niż przed rokiem.

Ivan Almeida AnwilFOTO: Natalia Seklecka / ddwloclawek.pl
Ivan Almeida

Almeida nie zaskakuje już tak bardzo swoją dynamiką. Nie lata tak wysoko i tak często, jak w poprzednich rozgrywkach. Brakuje mu tego przyspieszenia i pierwszego kroku, który zostawiał rywali daleko w tyle. „El Condor” wydaje się mniej dynamiczny. Powiedziałbym, że sprawia wrażenie zardzewiałego. Cały czas potrafi czarować, ale to nie jest to, co w przeszłości.

Wpływ na tę sytuację ma na pewno kontuzja, z którą borykał się jeszcze w barwach BC Kalev. Przypomnę, że ze względu na ten uraz Almeida miał trzymiesięczną przerwę od koszykówki. Obecny reżim treningowy Igora Milicicia też zapewne nie pomaga. Szkoleniowiec naszego zespołu, podobnie jak przed rokiem, wprowadził trochę cięższych zajęć, które mają na celu odpowiednio przygotować zawodników na najważniejszą część sezonu.

Sam Almeida ma świadomość swoich braków i dlatego stara się odpowiednio modyfikować swoją grę. Czy to oznacza, że jest gorzej? Niekoniecznie.

Na początek przyjrzyjmy się statystykom. Poniżej porównanie średnich cyferek, które „El Condor” osiągał w ligowych spotkaniach podczas zeszłego (lewa strona) oraz obecnego sezonu (prawa strona).

Minuty: 26:25 – 24:58

Punkty: 17.3 – 14

Skuteczność za 2: 56.8 % – 57.1 %

Skuteczność za 3: 32.3 % – 44.4 %

Skuteczność za 1: 75 % – 84.6 %

Oddane rzuty z gry: 12.1 – 8.9

Zbiórki: 5.5 – 4.6

Asysty: 2.9 – 4.4

Faule wymuszone: 5.7 – 3.6

Straty: 3 – 2.1

Przechwyty: 1.6 – 2.1

Bloki: 0.7 – 0.7

EVAL: 17.3 – 18.9

+/-: 7.3 – 11.6

Na pierwszy rzut oka widać, że w obecnym sezonie z formą Ivana nie jest tak źle, a może nawet jest nawet lepiej. Zeszłoroczny Almeida wygrywa jedynie praktycznie pod względem zdobywanych punktów oraz notowanych zbiórek. Nie zmienia to jednak faktu, że „El Condor” ponownie jest naszym najlepszym strzelcem i trzecim zbierającym, czyli bardzo podobnie jak w rozgrywkach 2017/2018.

W zeszłym sezonie Almeida również wymuszał więcej fauli. W tym miejscu, po cichu, przechodzimy do największej zmianie w stylu jego gry i płynących z tego konsekwencji. Jak już wspomniałem, „El Condor” jest bardziej zardzewiały i mniej dynamicznie atakuje kosz, a przy takich próbach przecież najłatwiej nadziać się na przewinienie przeciwnika. Ivan gra bardziej zachowawczo i rozgrywa mniej pojedynków „jeden na jeden”. Obrońcy też nie pomagają, bo mam wrażenie, że zwracają wielką uwagę na naszego asa. Często zdarzają się sytuacje, gdy Almeida znajdzie się bliżej obręczy i jest momentalnie podwajany.

„El Condor” za bardzo nie forsuje jednak swoich indywidualnych akcji. Przez to oddaje mniej rzutów, mimo zbliżonych minut na parkiecie, ale gra również bardziej zespołowo. Nie ma problemów z oddawaniem piłki do lepiej ustawionych partnerów. Często podaje w sposób niekonwencjonalny i efektowny, ale co najważniejsze skuteczny. Dowodem na to jest wyraźny wzrost współczynnika asyst. Pod tym względem Almeida w naszym zespole ustępuje tylko Kamilowi Łączyńskiemu.

Ivan na parkiecie wydaje się również bardziej skoncentrowany. W zeszłym sezonie często narzekałem na problemy Almeidy związanych z odpowiednim poziomem skupienia. Efektem tego była spora ilość strat czy wymuszonych rzutów. Teraz tego nie ma. Co więcej, ten czynnik przekłada się również na grę defensywną, gdyż „El Condor” notuje więcej przechwytów.

Problem z wjazdami na kosz nie oznacza problemów ze zdobywaniem punktów. Almeida stał się prawdziwym zabójcą na dystansie. Częściej i chętniej rzuca zza łuku oraz znacznie skuteczniej. Ponad 44 % skuteczności za trzy to rewelacyjny rezultat, dzięki któremu przewodzi w naszej drużynie. A niemal wszystkie te rzuty Ivan wykonuje z wielką lekkością, nie patrząc na zachowanie obrońców. Najboleśniej przekonał się o tym King Szczecin, gdyż Almeida zaaplikował tej ekipie 6 „trójek”. W całym poprzednim sezonie nie zanotował takiego rezultatu.

Czy to jednak wystarczy? Cieszę się, że Almeida dobrze wkomponował się w „nowy Anwil”. Cieszę się, że wydaje się zawodnikiem jeszcze bardziej uniwersalnym, zespołowym i skoncentrowanym. ALE… „El Condor” obok efektowności wybił się tym, że odgrywał rolę lidera „z krwi i kości”. Potrafił wziąć piłkę w swoje ręce i zrobić „coś z niczego”. Niesamowite wjazdy na kosz to był jego znak rozpoznawczy. Obecnie w Anwilu nie brakuje strzelców. Potrzebujemy jednak prawdziwego „samca alfa”, który będzie w stanie zmieniać oblicza meczów. W tej roli od początku widzę właśnie Ivana. Gracza, który nie boi się odważnie zagrać z rywalem czy niemal w pojedynkę rozruszać ofensywę, gdy zespół popadł w stagnację. Takiego właśnie czynnika potrzebuje Anwil w obecnej sytuacji.

Podsumowując, nie uważam, że obecnie Almeida prezentuje się źle. Wręcz przeciwnie. Dostrzegam sporo pozytywów w jego grze. Czeka nas jednak sporo ciężkich spotkań z naprawdę mocnymi rywalami. Bez Ivana w trybie „lider-zabójca”, który jest w stanie indywidualnie przełamać naszą niemoc, może być ciężko. Dlatego musimy czekać aż „El Condor” całkowicie odbuduje się pod względem fizycznym. Oby wyrobił się przed Play-Off. Najbardziej życzę nam jednak, aby potrafił wypracować w sobie odpowiedni balans. Jeśli połączy obecną grę zespołową oraz koncentrację ze sporą dawką indywidualnych popisów niczym w zeszłych rozgrywkach, to zyskamy zawodnika zdolnego zdominować całą ligę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *