Kolejny mecz wyjazdowy i kolejne zwycięstwo naszego Anwilu. Tym razem nie sprostał nam King Szczecin. Spotkanie było bardzo ofensywne i zakończył się wynikiem 97:110. Do tego triumfu, bez wątpienia, poprowadziło nas dwóch bohaterów.
FOTO: http://www.kingwilki.pl
- W Szczecinie zbudowali w tym sezonie ciekawą ekipę. Przed sezonem typowałem, że mogą sporo namieszać, a parkiet to potwierdza. King gra bardzo ambitnie. Przez pierwszą połowę szli z nami „łeb w łeb”.
- Z kolei Anwil grał spokojnie i konsekwentnie. Mieliśmy świadomość swoich atutów i cierpliwie czekaliśmy, jak gospodarzom zabraknie paliwa.
- Tak się rzeczywiście stało w trzeciej kwarcie. King się zaciął, a my to wykorzystaliśmy. Szybko zbudowaliśmy przewagę i tym samym ustawiliśmy spotkanie. Gospodarze zdołali jeszcze niemal zniwelować straty, ale i tak pozostawałem spokojny. Anwil cechował się po prostu wyższą jakością. Nie przestawaliśmy kontrolować wydarzeń na parkiecie i nie dopuściliśmy do nerwowej końcówki.
- Narzucaliśmy sporo punktów, ale również sporo straciliśmy. King zdobył aż 97 „oczek” i to nie stawia naszej defensywy w dobrym świetle.
- Licząc PLK i Ligę Mistrzów, to była nasza czwarta „setka” w tym sezonie.
- Spotkanie okraszone było sporą ilością fauli. Szczególnie z naszej strony. Przekraczaliśmy przepisy aż 26 razy. To nasz najwyższy wynik w tej kategorii podczas bieżących rozgrywek. W jakiś sposób takie granie na pewno wybijało z rytmu gospodarzy, ale przełożyło się również na 36 rzutów wolnych szczecińskiej ekipy. King radził sobie w tym elemencie całkiem dobrze, bo wykorzystał 31 prób, czyli 86 %.
- Wspomniałem, że to spotkanie miało dwóch bohaterów. Pierwszy to Ivan Almeida. „El Condor” przypomniał o sobie w wielkim stylu. Właśnie dla takich meczów fani chcieli ponownie oglądać Ivana w koszulce Anwilu. Almeida grał na wielkim luzie i tym razem skupił się na rzutach z dystansu. W jego wykonaniu wyglądało to niezwykle prosto. Nie zwracał uwagi czy jest przed nim obrońca, czy też nie. Po prostu spokojnie rzucał i trafiał. „El Condor” zaliczył aż 6 „trójek”. W całym meczu uzyskał 5 zbiórek, 4 asysty i 27 punktów na świetnej skuteczności 8/10 z gry (6/7 z obwodu). Takiego Ivana potrzebujemy!
- Drugim bohaterem był Aaron Broussard. Amerykanin kolejny raz wykorzystał swoją uniwersalność. Rozgrywał, biegał bez piłki i nie oszczędzał rywali w obronie. Najważniejsze jednak, że czuł się niezwykle pewnie w ataku. W rewelacyjny sposób potrafił znaleźć drogę do kosza. To był mecz Broussarda, a statystyki tylko to potwierdzają: 25 punktów na skuteczności 10/13 z gry (w tym 3/3 za trzy), 3 zbiórki, 3 asysty i 3 przechwyty. Czapki z głów!
- Jak widać, naszymi najlepszymi graczami byli zawodnicy, którzy wzmocnili Anwil już w trakcie sezonu.
- Coś od siebie dołożył również Jarosław Zyskowski (18 pkt). To był kolejny dobry mecz „Zyzia” w roli egzekutora. Obecnie jest jednym z najpewniejszych punktów naszego zespołu.
- Świetnie funkcjonowała nasza ofensywa w dużej mierze dzięki dobrej dyspozycji na obwodzie. Trafiliśmy 16 „trójek” i jest to dla nas rekord obecnego sezonu. Wreszcie nasz wielki atut został przekuty w prawdziwą broń. Świetnie działało odrzucanie piłki spod kosza na obwód przy podwojeniach. Od początku sezonu widzę naszą siłę w rzutach za trzy i cieszę się, że wreszcie ten element zaczyna prawidłowo funkcjonować. Liczę jednak, że ten rekord szybko zostanie jeszcze bardziej wyśrubowany.
- W ekipie gospodarzy podczas tego meczu debiutował Justin Watts. Amerykanin udowodnił, że może być sporym wzmocnieniem dla Kinga. Były momenty, gdy zdecydowanie potrafił pociągnąć swój zespół. Watts trafił 4/6 z dystansu i ogólnie uzbierał 15 punktów, 4 asysty, 3 zbiórki i 3 przechwyty.
- Sporo zamieszania pod koszem robił Martynas Sajus (20 pkt i 5 zb), ale kilka razy zachował się wręcz jak junior.
- Martynas Paliukenas to chyba mój ulubiony zawodnik Kinga. Świetny obrońca, który potrafi też być niezwykle groźny po drugiej stronie parkietu (kilka dni temu rzucił 30 pkt w meczu z Miastem Szkła Krosno). Litwin został przez nas jednak ograniczony. Szybko wymusiliśmy na nim dwa przewinienia i przez to stracił rytm oraz trafił na ławkę. Zdołał jednak i tak dać konkretne wsparcie swojej drużynie. Dorobek Paliukenasa to 4 punkty, 5 zbiórek oraz 9 asyst. Nie mam nic przeciwko, żeby Litwin w przyszłości przywdział koszulkę Anwilu ;).
- Niestety pisząc o meczu, nie mogę pominąć podpunktu dotyczącego kontuzji. Michał Michalak nie zagrał już w Stargardzie i taka sama sytuacja miała miejsce w Szczecinie. Po spotkaniu klub poinformował, że nasz rzucający obrońca boryka się z pęknięciem piszczeli. Nie brzmi to dobrze i przez kilka tygodni będziemy musieli radzić sobie bez Michalaka… W samej końcówce meczu z Kingiem urazu doznał również Kamil Łączyński, ale w przypadku kapitana podejrzewam, że to naprawdę nic wielkiego. Chociaż w przypadku „Łączki” mam tak, że za każdym razem, gdy na jego twarzy pojawia się grymas bólu, to moje serce zaczyna mocniej bić.